W końcu wziąłem się za Dexa i,pomimo mojej sympatii do bohatera jak i całej reszty, mam jednak parę zgrzytów. Już tłumaczę:
Jakim cudem ten zabójca-brat wyłowił ciało z dna rzeki?
Dexter ustala zgodność krwi na podstawie wacika w koszu na śmieci przed mieszkaniem...jak dla mnie to jest takie pójście na skróty i jeden z tych "cudownych" zbiegów okoliczności, że aż zabolało
No i jego ziomek Latynos wpadł na cudowny pomysł znikąd, żeby sprawdzić baze danych w psychiatryku(ok, może nie znikąd, ale to też moim zdaniem było pójściem na łatwiznę)
Dajcie znać co sądzicie o moich uwagach, może macie podobnie, a może wręcz przeciwnie, można to jakoś uzasadnić.