Serial wciągnął, historia rzeczywiście bardzo sugestywna, wywołująca niepokój, ale całość przyćmiła mi wyjątkowo irytująca postawa głównej bohaterki. Nie wiem w jakim stopniu odwzorowano rzeczywisty przebieg sytuacji, ale niektóre sceny wywoływały wręcz irytację. Przykład? John pluje- delikatnie rzecz ujmując- na papiery córki, a matka widząc to robi jedynie zatroskaną minę. Serio? Na groźby reagują jakby miały do czynienia z przewrażliwionym nastolatkiem, a Terra winna otrzymać medal najbardziej piczowatej bohaterki ever. Kazda scena z tą dziewczyną była wyjątkowo odpychająca, a jej reakcje na zabicie agresora pominę milczeniem. Doskonale wiem jak to wygląda na płaszczyźnie psychologicznej, efekt wyparcia, szok itd., ale ludzie... szanujmy się.
Mimo to świetna rola Erica, fajnie poprowadzona fabuła, atrakcyjna Juno Temple i - co by nie mówić - serial trzymał w napięciu, więc naciągane 7/10.
Wszystko było raczej przejaskrawione, serial ma być też przestrogą, ale faktycznie zachowanie okrutnie irytujące. Jednak trzeba przyznać, że jest co całkiem możliwe, wiele kobiet działa totalnie na bakier z logika jeśli w grę wchodzą uczucia. Terra została zagrana idealnie, rozpieszczony, nieporadny bachor, stereotypowa, bogata blondynka. W trakcie oglądania zapewne wielu liczyło, że John wepchnie ją w końcu pod samochód.