PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=595770}

Downton Abbey

8,2 37 289
ocen
8,2 10 1 37289
7,6 7
ocen krytyków
Downton Abbey
powrót do forum serialu Downton Abbey

Dziwi mnie przedstawienie postaci w serialu, choć może to tylko moje odczucia. Zdecydowana większość arystokracji ukazana jest w sposób pozytywny dla odbiory - zaczynając od ciotki Violet, poprzez Corę i Roberta, kończąc na Rose. Postacie, które choć trochę sprzeciwiały się systemowi, czyli Tom (który naturalnie potem przeszedł przemianę), Sarah czy Daisy ukazano jako dość irracjonalne, gburowate i wybuchowe, co też stawia pod znakiem zapytania ich dążenia społeczne i polityczne.

Po powtórnym obejrzeniu serialu po latach w wielu momentach mam niesmak - czy to w trakcie słynnej awantury w trakcie kolacji między Sarą a Robertem (gdzie, odnoszę wrażenie, zdecydowana większość oglądających była oburzona nieuprzejmością Sary, ale w zasadzie nie odnosiła się do treści jej wypowiedzi i tego, że dla Roberta faktycznie najlepszą opcją jest to, by służba nigdy z piwnicy nie wyszła), czy to oglądając sceny z odrealnioną Rose, która nie zdawała sobie do końca sprawy z tego, jak wygląda świat, ale i tak większość ją lubi, bo jest MIŁA.

Pozytywnymi postaciami są za to np. Anna czy pan Bates, który posłusznie zgadzają się na swój los, ale O'Brien, która skorzystała z okazji zobaczenia czegoś więcej niż prowincję w Yorkshire, została ukazana jako nikczemnica (oczywiście pomijając jej poprzednie występki - odnoszę się tylko do tej sceny, gdzie całe Downton Abbey było zszokowane, że kobieta pracująca za głodową pensję miała prawo wymagać od życia czegoś więcej).

Z kolei drobne uprzejmości ze strony panów wobec służby nie zmieniają za bardzo sytuacji - tak czy owak taki Robert nie miał za grosz empatii wobec np. Ethel, nikogo nie obchodził Alfred czy Daisy w momencie, gdy zapragnęli zrobić coś innego ze swoim życiem (poza życzeniem im powodzenia). Owe uprzejmości ograniczały się do minimum i były zarezerwowane do tych służących, którzy byli wobec nich w pełni lojalni (czyli Carson, pani Patmore, pani Hughes czy Batesowie).

O ile rozumiem, że niektóre zachowania mogły być uważane przez inne postaci za irracjonalne (ze względu na kontekst historyczny), o tyle przedstawienie ich dość negatywnie wobec odbiorcy to inna kwestia, która mnie uwiera.

ocenił(a) serial na 10
Aleksandra1880

Komentarz próbny...

ocenił(a) serial na 8
Aleksandra1880

Mogłabym się zgodzić jedynie z niekonsekwencją w zachowaniu: z jednej strony sztywne ramy konwenansów właściwe dla epoki, a z drugiej wyłom w postaci w zasadzie pełnej akceptacji homoseksualizmu Thomasa, zupełnie nieprzystającej do czasów.
Myślę, że jeśli przenosimy się w serialu historycznym w daną epokę powinno to iść w całej rozciągłości, bez naleciałości współczesnego myślenia, obecnie obowiązujących trendów, a już szczególnie bez tego koszmarnego wynalazku zwanego poprawnością polityczną. Produkcja historyczna ma przedstawiać historię w czysty sposób, bez wyraźnej oceny zachowań bohaterów. Przenosząc się w serialowy świat mamy odczuwać emocje bohaterów a nie emocje jakim ulegalibyśmy jako ludzie żyjący w XXI wieku, gdyby przenieść nas do jakiejś poprzedniej epoki. To nie jest więc negatywne przedstawianie postaci wobec odbiorcy, tylko produkcja zasadniczo spełniająca kryteria serialu historycznego. Poznajemy różne historie różnych bohaterów i ich odbiór właściwy dla ludzi epoki. Bez ulepszania, słodzenia i przekłamywania. Dobrze też na tym tle widać pełzające przemiany społeczne i obyczajowe.
Co do szczegółów: pracownicy Crawleyów nie mieli głodowych pensji, nie wiem skąd taki wniosek. Tak, praca dla arystokracji była poświęceniem swojego życia osobistego, ale miała też swoje plusy (można było zwiedzić świat wraz z pracodawcą - łatwiej i bardziej prawdopodobnie niż przy jakiejkolwiek innej pracy i na własny koszt przedstawiciela klasy pracującej, praca taka była też nobilitująca, dawała pewien szacunek w społeczeństwie, można zobaczyć jak służący "ogrzewają się w blasku" swoich pracodawców). To nie była praca dla każdego, również pod względem tego, kto w ogóle taką pracę mógł dostać. Wymagano przy niej lojalności, stąd wynika oburzenie na O'Brien. Przypominam, że po tym co zrobiła, mogła wylądować pod mostem, bo nikt by jej nie przyjął na służbę. Mimo tego jak została potraktowana, dała się przekupić i porzuciła pracę, z tego co pamiętam bez ostrzeżenia. Wybacz, ale trudno, żeby się na nią nie oburzali. Dzisiaj też nie lubi się ludzi nielojalnych, to raczej normalne.
Do Ethel mało kto miałby sympatię, może ludzie "z gminu" nawet jeszcze mniejszą. Samotna, niezamężna kobieta z dzieckiem, nie mogła liczyć na szacunek i wsparcie społeczne. Panny z dzieckiem przestały być stygmatyzowane bardzo niedawno. Ethel znalazła się w jednej z najgorszych sytuacji w jakich mogła znaleźć się młoda kobieta. Dlatego tak bardzo młode kobiety były ostrzegane przed "uleganiem" mężczyznom. Mentalnie sytuacja się nie zmieniła, mężczyźni dzisiaj nadal często nie poczuwają się do odpowiedzialności, tylko obecnie kobiety dysponują skutecznymi środkami prawnymi i mniejszy jest ostracyzm społeczny. Trudno wymagać empatii od Roberta, mężczyzny, hrabiego, człowieka na wskroś należącego do swojej epoki, kiedy do dzisiaj panna z dzieckiem raczej nie znajdzie empatii u wielu mężczyzn.

ocenił(a) serial na 9
Alee

Podkreślę raz jeszcze to, co napisałam wyżej: różnicą jest przedstawienie postaci w kontekście do innych bohaterów, a czym innym jest przedstawienie go w stosunku do odbiorcy. Przykład: Sarah Bunting, która, można by powiedzieć, osoba o poglądach bardzo przystających do naszych, była osobą bardzo antypatyczną i kłótliwą. Nie została polubiona przez odbiorców nie przez poglądy, tylko poprzez swój styl bycia. Z kolei Robert, który: zdradzał żonę, trwonił pieniądze żony i nie potrafił odpowiednio zarządzać Abbey, był seksistą - sprzeciwiał się pracy Edith w wydawnictwie czy zaangażowaniu Mary w pracę przy posiadłości, był lubiany przez oglądających, bo po prostu był poczciwym panem w wieku średnim, takim misiowatym. Więc, podkreślam - nie chodzi mi o to, jak inni bohaterowie traktowali rewolucjonistę Toma czy socjalistę Sarę - chodzi o to, jak przedstawiono ich widzom. A przedstawiono antypatycznie - podobnie Daisy, która ostatecznie próbowała sprzeciwić się systemowi była jednocześnie ukazywana jako nieracjonalna nastolatka, wybuchowa, postępująca często zwyczajnie głupio i nie dawała się do końca lubić.

No pensją głodową nazywam sytuację, gdzie ich do końca nie było nawet stać na posiadanie własnego kąta - przecież zdecydowana większość mieszkała na strychu. Poza tym, jak myślisz, jak potraktowana by była O'Brien, gdyby poinformowała Corę, że idzie pracować do Susan, jej kuzynki? To naprawdę byłoby mocno ryzykowne, bo mogłoby spowodować awanturę rodzinną, która ostatecznie by doprowadziła do tego, że Susan by jej nie zatrudniła. Więc O'Brien mogłaby stracić o wiele więcej niż Cora - bo ta po prostu zatrudniła kolejną pokojową.

Ależ ja nie mówię, że wymagam od Roberta, człowieka urodzonego w czasach wiktoriańskich, empatii wobec byłej przymusowej prostytutki. Mówię, że pomimo, że był jaki był, czyli postępujący nierzadko niemoralnie według naszych standardów, był przez odbiorców lubianych - bo był poczciwym panem. Odnoszę wrażenie, że zupełnie nie zrozumiałaś mojego wpisu, ja nie oczekuję tego, by postacie z pierwszej połowi XIX w. rozumiały pojęcie praw pracowniczych, itd., tylko tego, jak bardzo arystokracja ukazana została pozytywnie. Przecież nawet Carson, który jest bucem do kwadratu, jest bardziej lubiany przez widzów niż wspominana kilka razy Sarah Bunting - która, w ostatecznym rozrachunku, zrobiła dla społeczeństwa o wiele więcej niż on.

ocenił(a) serial na 9
Aleksandra1880

A odnośnie odejścia O'Brien miałam na myśli reakcję służby - to oczywiste, że Cora czy Robert byli negatywnie zaskoczeni takim postępowaniem, no ale oni są odrealnieni. Dziwi mnie reakcja służby - zachowywali się tak, jak gdyby nie rozumieli jej sytuacji, a praca dla Granthamów byłaświętością. Irytuje mnie przedstawienie w serialu, że większość służby była bardziej lojalna dla arystokratów, a nie solidarna wobec siebie nawzajem, to bardzo naiwne i wręcz sztuczne.

ocenił(a) serial na 10
Aleksandra1880

ale służba nie krytykowała samego odejścia O'Brian, tylko sposób, w jaki ona odeszła. Wieczorem wyszykowała Corę do snu, rano jej nie było. Ona nie odeszła, ona uciekła, nie mówiąc nikomu ani słowa. Nie pożegnała się nawet z własnym siostrzeńcem.
Gdyby stanęła i powiedziała jasno "Dostałam propozycję lepszej pracy, jutro mnie tu nie będzie, proszę sobie wszystko zorganizować tak, żeby była pani zadowolona." to nikt by nic nie powiedział. Może mogłaby dodać jakieś "przepraszam".

Spróbuję odwrócić kota ogonem, żebyś dobrze zrozumiała, co mam na myśli: Gdyby Cora wezwała O'Brian i powiedziała "Już tu nie pracujesz, jutro ma cię tu nie być." to byłabyś zszokowana jej postępowaniem, prawda? O'Brian zrobiła dokładnie to samo.

Aleksandra1880

Jak najbardziej się zgadzam, serial chociaż kwestionuje konserwatywne konwenanse (nieślubne dzieci są akceptowane, homoseksulaność jest rozumiana, rasizm krytykowany), to jeśli chodzi o różnice klasowe jest bardzo łagodny. Pewnie zdarzali się mili artystokraci jak bohaterowie Downton, ale nawet oni w XX wieku nigdy nie daliby zapomnieć służbie, że są w społecznej hierarchii dużo niżej niż oni. Wystraczy poczytać o realiach służby w Wielkiej Brytanii w XX wieku, żeby zrozumieć, że serial bardzo wygładza rzeczywistość. Służba wtedy często nie różniłą się od wyzysku, a przemoc (czy to słowna, czy fizyczna lub - najczęściej w przypadku kobiet - seksualna) była na porządku dziennym, a jeśli dopuszczały się jej osoby z klasy wyższej, nie było właściwie szans, żeby zostali ukarani. Służba spała w najgorszych pomieszceniach w domu, gdzie najczęściej było zimno, musiała wstawać z samego rana i pracować właściwie cały dzień - najczęściej mogli liczyć jedynie na wolne w niedzielę, żeby iśc do kościoła. Zarobki nie pozwalały na wiele, ale i tak praca w służbie była dla wielu okazją na poprawę swoich warunków i dach nad głową. Ciężko mówić o jakieś sympatii pomiędzy służbą, a panstwem, skoro w prawdziwym życiu państwo z większością służby nawet nie rozmawiała i traktowali ich bardziej jak przedmioty niż ludzi.

Serial oglądało się miło, ale nie można zapominać, że przedstawiony w nim świat to bajka i życie służby domowej było dalekie od tego, co pokazuje serial.

ocenił(a) serial na 8
locust

Doskonałe podsumowanie tej konwersacji. Zgadzam się w 100%. Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 8
Aleksandra1880

Zgadzam się Tobą. Muszę przyznać, że przed przeczytaniem Twojego komentarza nie zwróciłam uwagi na tę kwestię. A ten serial rzeczywiście lukruje stosunki między służbą i arystokracją. Myślę, że był zrobiony dla Anglików, bardzo przywiązanych do swoich monarchistycznych tradycji. Do czasów, gdy byli mocarstwem. Zatem i do stosunków, jakie wtedy panowały. To taka słodka laurka dla dawnego świata i arystokracji. To tak samo, jak u nas kręci się łzawe filmy o Kresach Wschodnich i wspaniałych tradycjach, sielskich dworkach i szczęśliwych chłopach pańszczyźnianych i ludności rdzennej na tych ziemiach. Pamiętam jakie protesty towarzyszyły serialowi "Boża podszewka", gdzie pokazano tamten świat mniej słodko. Pokazano jurnego polskiego pana, który sypiał z każdą włościanką. Źle traktowanych chłopów i ludności rdzennej. Ludności rdzennej, która nienawidziła panów i traktowała jak zaborców. Byłam w szoku, gdy przeczytałam o tych protestach, bo każdy średnio inteligentny człowiek, który potrafi czytać wie, że prawda była inna i nie ma w tym nic dziwnego. Od wieków bezkarność i władza demoralizowała ludzi. A jeżeli jeszcze wmówi się komuś, że jest lepszy od innych z nadania Boga i że poddani to tacy pół ludzie, to mamy doskonałe pole do nadużyć. Nie rozumiem ludzi, którzy wbrew logice i faktom wierzą w to. I ten serial był dla takich ludzi. Pokazuje ich wizję przeszłości. Wspaniałe imperium brytyjskie, w którym żyli wielkoduszni arystokraci i szczęśliwa, wielbiąca ich służba. To jak sztuka socrealizmu. Uśmiechnięci, umięśnieni hutnicy (jak rzeźby przy Pałacu Kultury), którzy przetapiają stal w śnieżnobiałych koszulach i z uśmiechem na twarzy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones