Sybil zmarła kilka godzin po porodzie.
Matthew zginął dzień po narodzinach syna.
Michael Gregson zginął, zanim Edith nawet dowiedziała się, że jest w ciąży.
Wszystkie dzieci panien Crawley, a przynajmniej te urodzone w pierwszej serii, że się tak wyrażę, są pół sierotami.
Co więcej, żadne z nich nie poznało nawet tego zmarłego rodzica.
Więc pytam: Czy ta rodzina jest przeklęta? Czy była w serii postać, która mogła im do tego stopnia źle życzyć (wierzę w to, że mocna nienawiść jest w stanie zaszkodzić osobie, przeciwko której jest skierowana)?
Mam tylko jednego podejrzanego - tego poparzonego, który podawał się za Patricka...
A Wy? Uważacie w ogóle, że to się klei?