Standardowo kontrakt w DA obowiązywał na 3 sezony, a Dan chciał już odejść w drugim, więc i tak dotrwał do końca umowy i tyle.

To nie miało wyjść na jakieś oskarżanie aktora, że zrezygnował, więc jest zły i nigdy nikt już nie powinien mu zaufać i dać roli. Dłuższe produkcje są zobowiązujące, ograniczają możliwości wzięcia udziału w innych i nie każdemu może to odpowiadać. Po prostu rozumiem też scenarzystów, którzy nie chcą zostawiać furtek do powrotu. Jakby wszyscy odchodzili w niejasnych okolicznościach i wracali zza grobu, serial naraziłby się raczej na śmieszność niż uwielbienie widzów i krytyków. Prościej było "pozbyć się" np. pokojówki Gwen (nie wiem czy wróciła w 3 sezonie) poprzez zmianę pracy niż jednego z głównych bohaterów. Inna sprawa, że widzowie się przyzwyczajają i po prostu nie chcą, żeby ich ulubione postaci znikały bezpowrotnie.

Zawsze łatwiej "pozbyć się" służby niż kogoś z góry ;)
Wiadomo, że ludzie wybierają bardziej intratne propozycje, właśnie aktorka grająca wspomnianą Gwen występuje teraz w Grze o Tron.
Mi np. szkoda innej postaci, która definitywnie odeszła z DA, no ale trudno. Teraz będę oglądać chyba tylko dla Thomasa i może trochę dla Bransona. Swoja drogą, widać, że oni się bardzo kumplują tak prywatnie, za rączki się trzymają ;)

Wiem, że aktorka grająca Gwen występuje w Grze o Tron i w sumie dla niej to nie był raczej jakiś wielki dylemat co wybrać, jej postać nie miała zbyt dużych czy ciekawych perspektyw. Domyślam się, że chodzi o Lady Sybil, bo O'Brien może zawsze wrócić :) Sugerujesz, że coś między nimi jest? Wiem, że nie powinno się ufać Internetowi, ale myślę, że jednak będę się trzymać informacji, że to tylko przyjaźń.

I oczywiście żart z widzów lub bardziej z widzami :)

haha, mimo moich najdzikszych fantazji jestem pewna, że RJC jest hetero :) Niemniej fajnie widzieć, że aktorzy poza planem się lubią i nie rywalizują, jak czasem bywa

Czy naprawdę nikt nie zauważył, czym jest śmierć Matthew dla Downton? Pomijam już, że był najmilszym bohaterem i chyba nie ma osoby, którą by irytował swoim pojawianiem się na ekranie. Matthew miał być dziedzicem, a w tym momencie wszystko się chrzani i przyszłość Mary znowu jest zagrożona. Ich dziecko nie jest żadnym dziedzicem, więc na dobrą sprawę Mary nie spełniła żadnego obowiązku, bo w tym momencie to ich skreśla. Doprawdy nie wiem, jak oni chcą to rozwiązać. Czyżby powrót Patricka ocalałego z katastrofy na Titanicu? To by była nie lada gratka dla Edith. A Mary by tego pewnie nie zdzierżyła.

Podsumowując 3. sezon, smutno mi, że uśmiercili Sybil. Przepłakałam odcinek do końca i początek kolejnego, nie mogąc pogodzić się z jej śmiercią i rozpaczą Toma. Podobnie jak wam ciężko mi było patrzeć na te żałosne poczyniania pokojówki w ostatnim odcinku. Bogu dzięki, że ją wywalili na zbity pysk.

Patrick już raz "ożył" i nie byłoby zbyt rozsądne sprowadzać tego rzekomego kuzyna po raz drugi. Jeśli dobrze zrozumiałam, Matthew był ostatnim męskim krewnym, inni nie mieli potomków i już nie żyli, tym samym mały George jest jedynym potomkiem Crawleyów- bo nikt nie może zakwestionować jego pokrewieństwa w linii ojca. Już sam Matthew był daleką rodziną a został dziedzicem. Nie znam niuansów brytyjskiego prawa majątkowego, ale jaki problem, żeby to chłopiec jako najstarszy męski potomek dziedziczył Downton? 3 sezon jeszcze przede mną i myślę, że ciężko będzie pożegnać się z tymi, w zasadzie najfajniejszymi postaciami.

Masz rację, Matthew umarł (co dla mnie osobiście jest katastrofą) więc dziedziczyć będzie syn jego i Mary - proste!

Tu nie decyduje brytyjskie prawo majątkowe, tylko akt nobilitacji. Majątek dziedziczy w całości posiadacz tytułu hrabiego Grantham, a do dziedziczenia powołuje się wyłącznie mężczyzn w linii męskiej (zasada majoratu, rzadszą była zasada senioratu - tytuł dziedziczy najstarszy mężczyzna w rodzie)
Nie jest nigdzie powiedziane, że inni krewni nie żyją - mogą żyć i można ich wprowadzić do fabuły, tylko po co, skoro Jerzy Crawley żyje i ma się dobrze. Jakby mu się umarło, to będzie trzeba pogrzebać w drzewie genealogicznym i znaleźć kogoś dalszego, ale to ostre sci-fi: nie po to raz wprowadzili dalekiego kuzyna, by teraz robić to znowu.

Ponieważ niezrozumienie zasad dziedziczenia tytułów jest immanentne dla tego wątku postaram się to wytłumaczyć najprościej jak się da.

Mamy takie sytuacje:
A jest hrabią i ma dziesięć córek i jednego, najmłodszego syna - tytuł hrabiego odziedziczy syn.
A jest hrabią, ma dziesięć córek i iluśtam synów - dziedziczy najstarszy syn.
A jest hrabią, ma same córki. Szukamy w drzewie genealogicznym jego najbliższego męskiego krewnego w linii męskiej (przykładowo nadaje się brat stryjeczny, ale nie nadaje się brat cioteczny, ponieważ nie jest krewnym w linii męskiej). Jeśli najbliższy taki krewny jest spokrewniony z hrabią w 21. stopniu pokrewieństwa (inaczej rzecz biorąc ostatni wspólny przodek żył jakieś 300 lat wcześniej) - to i tak dziedziczy przed wszystkimi córkami.
A jest hrabią, ma same córki i żadnych męskich krewnych w linii męskiej - tytuł powraca do korony, majątek zostaje podzielony równo między córki, nie jest już dziedziczony na prawie rycerskim i dzieje się z nim, co tylko dziedziczki zapragną, aby się działo.

Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłem! A, jeszcze jedno: dziedziczą oczywiście tylko osoby z prawego łoża. Bękart nie dostaje nic.

A i jeszcze kilka sytuacji, bardziej adekwatnych do sytuacji istniejącej w serialu.

A jest hrabią, ma trzech synów, z których każdy też ma trzech synów. Najstarszy syn A umiera - dziedziczy najstarszy syn najstarszego syna A.
A jest hrabią, ma trzech synów, najstarszy nie ma żadnych dzieci, środkowy ma syna, trzeci ma syna. A umiera, hrabią zostaje najstarszy syn - dziedziczy jego brat, potem bratanek (w przypadku śmierci brata), potem trzeci syn, potem syn trzeciego syna. Etc.
A jest hrabią, ma trzy córki i dalekiego krewnego. Krewny ma syna. Krewny umiera - dziedziczy syn dalekiego krewnego.

Dziękuję za piękny wykład :) Chociaż ja akurat to wszystko wiem i rozumiem, dlatego dziwię się, że wszystkich martwi sytuacja Mary i malucha skoro logicznie rzecz biorąc, nie ma żadnych problemów, żeby chłopiec dziedziczył. Wydaje mi się, że Matthew miał być ich ostatnią szansą, bo przecież rozważano oddanie tytułu i przekazanie zamku Mary, jeśli coś by się z nim nie ułożyło.

Dopiero teraz to oglądam i chyba na 3 sezonie zakończę. Śmierć Matthew to jest jakaś masakra, facepalm, powrót do punktu wyjścia.Serio nie było w miarę podobnego aktora, żeby go zastąpić? Choć nie lubię takich zmian, to w tym przypadku naprawdę byłoby tak lepiej...