Ogólnie podobał mi się ten miniserial, dosyć ciekawa fabuła, bardzo łagodnie poznajemy wszystkich bohaterów, zaczynamy się z nimi utożsamiać, dość naturalnie. Maurice otrzymał telefon, że musi iść zbadać zjawiska akurat w tym domu, w którym opętało imienniczkę jego zmarłej córki. Nie rozumiem dlaczego, na jakiej podstawie trafił na ducha, który chciał się z nim skomunikować? Duch nachodził rodzinę już wcześniej, przed jego przyjściem. A on otrzymał telefon od "prezesa" i tak jakby losowo akurat trafił do tego domu. Wspomina, że nigdy nie skontaktował się z duchami, ale raczej nie widać po nim by robił to pierwszy raz.