Według powieści, Jane Bennet była pięknością, która nie uszła nawet uwadze Pana Darcyego. Czy tylko ja uważam, że wybór aktorki, która grała Jane, to ogromne nieporozumienie? Mało jest równie nieładnych kobiet...
Na pierwszy rzut oka, może i nie jest pięknością, ale zyskuje po jakimś czasie. I wydaje mi się, że świetnie wpasowuje się w ówczesny kanon piękna.
podzielam zdanie przedmówców - być może była piękna jak na ówczesne kanony urody. Moim zdaniem Elizabeth była dużo bardziej atrakcyjną kobietą - nie miała takiej masywnej szyi i barów jak Jane (źle dobrana fryzura jedynie podkreślała niedostatki jej sylwetki), do tego dziewczyna była inteligentna, wrażliwa, miała wyrazistą osobowość i bystre spojrzenie.
Jednak, jak mówią, miłość jest ślepa, a o gustach się nie dyskutuje. Sporo w tym prawdy, zwłaszcza, że gdybym to ja była na miejscu pana Darcy, wybrałabym bez wahania Annę de Bourgh -prawdopodobnie dlatego, że lubię gotyckie horrory.
Trudno oceniać urodę kobiet bo to co naprawdę nas pociąga to jakaś mieszanina urody zewnętrznej, nawet przeciętnej i czegoś nieuchwytnego. Susannah Harker nie ma klasycznej urody ale ma coś takiego że już dawniej, zanim widziałem ten serial zwróciła moją uwagę. Co dziwne; uroda +inteligencja nie stanowią gwarancji na powodzenie u płci przeciwnej. Co gorsza nawet uroda+inteligencja+wspaniały charakter też nie, sam nie potrafiłem tego docenić :(
Być może nie było tak źle kiedy rodzice dobierali nas w pary, gdybym miał kilkanaście lat więcej zrobiłbym to co oni sobie życzyli :)
Zupełnie inne były kanony piękna w XIX wieku. Jak dla mnie osobiście serialowa Elizabeth jest atrakcyjniejsza, ale Jane ma bardzo delikatną urodę, ładne, bardzo duże oczy, pewną wrażliwość. Bardzo dobrze pasowała do właśnie takiej łagodnej, delikatnej osoby.
Ona ma typowa angielska urode. Angielki nie sa wybitnie piekne, ale czesto maja swietna figure. Pisze jako facet.
Aktorka dobrze zagrała, ale faktycznie jest mało urodziwa. Ma męską urodę i męską figurę. A fryzury i stroje tylko to podkreślają. Przede wszystkim mam na myśli jej kark. :-)
Nie jestem pewna, czy niesymetryczne rysy twarzy (powiedziałabym dosadniej ekhem) można nazwać jak mówią przedmówcy ,,atrakcyjnymi na tamte czasy”. Każdy ma swoje gusta i z tym jak najbardziej się zgadzam, ale kanon piękna moim zdaniem jest uniwersalny w każdych czasach. Piękna była Kleopatra i dzisiaj by była, piękna była Grace Kelly i dzisiaj również za taka by uchodziła.
Serialowa Jane jest po prostu brzydka i mi się osobiście źle na nią patrzyło. Dlatego zgadzam się z autorką wpisu. Komuś oczywiście może się Jane podobać, jak ludziom wyżej, ale maja oni raczej osobliwy gust. No dobra nie oceniam.