Powrót Charliego był zupełnie nieoczekiwany, spędzili z Marni ciekawy dzień :) czułam, że coś jest z nim nie tak, w pewnych momentach był za bardzo pobudzony i że nie skończy się to dobrze.
Szkoda, że taki poukładany chłopak ma teraz takie skomplikowane życie.
Końcowa scena z Desim była taka autentyczna, cieszę się, że Marnie przejrzała na oczy.
Lena dała popis. Świetny odcinek :)
O tak! Zatkalo mnie po tym odcinku, Lena Dunham zaczyna pachniec naprawde swietna scenarzystka. Ten sezon ma w sobie cos, ciesze sie, ze nie zrezygnowalem z niego.
mam najgorszego doła w całym moim życiu a ten odcinek skopał mnie jeszcze bardziej. poezja.
Mam podobne odczucia! Odcinek świetny, bez jakiś wymuszonych i niesmacznie przekombinowanych scen. Jednocześnie szokuje, wzrusza i przygnębia. Historia Marnie z tego odcinka jest bardzo uniwersalna. Żal mi tylko, że podejmuje tak nietrafione decyzje, byle tylko jakieś podjąć.
Odcinek pomimo smutnego wydźwięku, bardzo na plus :)
Zgadzam się! To najlepszy odcinek, choć żal bardzo Charliego. Szkoda tylko, że już w następnym Marnie jest gotowa "współpracować" z Desiem nad piosenką do serialu. To psuje mi cały efekt!!
Dopóki nie zobaczyłem tego odcinka, myślałem, że "Japan" był najlepszy. Zmieniam zdanie. Marnie po raz pierwszy nie wkurzyła mnie ani razu, a to jak gładko rozstała się Desim było aż piękne. Przygoda z Charliem super.
Wgl 5 sezon zaskakująco dobry! wziąłem się za niego od niechcenia, bo "jak się zaczęło, to trzeba dokończyć", a tu jazda bez trzymanki od pierwszego odcinka.
Dobrze, że oznaczyłaś jako spoiler, to napiszę swoje przemyślenie. Sporo się nasłuchałem o tym odcinku, zanim nie obejrzałem, masę pochwał, dlatego spodziewałem się jakiegoś bum. I z tego powodu przedobrzyłem w swojej interpretacji wydarzeń, bo zdawało mi się, że Marnie w tym odcinku... umarła.
Tak, dobrze przeczytaliście, teraz prześledźmy co mnie skłoniło do tego myślenia. Oczywiście jest to nadinterpretacja, jak się dowiadujemy z następnych odcinków, ale jest moim zdaniem na tyle ciekawa i dziwnie pasuje do wydarzeń z tego epizodu, że się nią podzielę:
1. Ten odcinek jest ostatnią milą Marnie przed śmiercią. Wydaje się trochę abstrakcyjny prawda? Wychodzi z domu, rabują ją, udaje prostytutkę, wpada do jeziora, spotyka swojego dawno niewidzianego chłopaka i razem udają się w surrealną podróż, która jest końcem ich obojga. Nie bez powodu w tej ostatniej drodze jej istnienia towarzyszył jej właśnie Charlie - miłość życia. Nie Ray, nie Desi.
2. Moment śmierci Marnie następuje w momencie wypłynięcia na jezioro. W pewnym momencie razem wpadają do wody i przez chwilę widzimy Marnie w zwolnionym tempie, po czym Charlie ją ratuje. Wszystko po tej scenie to 'afterlife' coś jak w Szóstym zmyśle, a Marnie staje się duchem / obserwatorem rzeczywistości.
3. Następna scena to rabunek. Jest tak bardzo surrealny jak tylko rabunek może być. Warto zwrócić uwagę na zachowanie Charliego w tej sytuacji, który nawet podjudza złodzieja i nie dba o to czy ten mu coś zrobi czy nie. Nie obchodzi go to czy zginie. Oczywiście Marnie już tutaj nie ma, bo nie żyje.
4. Kolejna scena to Marnie i Charlie w jego mieszkaniu. Rozmawiają m.in. o tym, że fajnie byłoby rozpocząć nowe życie, porzucić wszystko, zaszyć się gdzieś tylko we dwoje. Jest to wizja Charliego. Po wszystkim Marnie znajduje igłę i dowiaduje się, że jest narkomanem. W rzeczywistości Charlie poczuł się winny jej śmierci i zaćpał się.
5. Pod prysznicem Marnie spotyka kobietę, z którą rozmawia o dupie marynie. Nie potrafię jej umiejscowić w tej teorii, ale nie jest to istotne, jako iż jest to moja nadinterpretacja.
6. Następna - Marnie bez butów snuje się po mieście, nikt nie zwraca na nią uwagi - bo nie żyje - po czym trafia do swojego budynku. Na schodach widzi Desiego, który jest zrozpaczony. Rozpacza z tego powodu, bo dowiedział się o jej śmierci. W rzeczywistości Marnie nie zjawiła się w tamtym momencie. Co lepsze, w trakcie ich rozmowy Marnie mówi coś takiego: "Nie wiem kim jestem. Jestem jak duch samej siebie. Nie wiem co tutaj robię ani gdziekolwiek indziej.". A Desie takie coś: "Prawdopodobnie zostaniesz zamordowana. Myślę, że tak mało zostało z twojego sensu życia. Po prostu pewnego dnia zginiesz."
7. Finałowa scena. Marnie wchodzi do łóżka Hanny i jej chłopaka i zasypia. Zobaczcie, że Hannah zupełnie nie zwraca na nią uwagi, nie tuli ani nic, a w końcu wiemy jak ich relacja się zmieniła na przestrzeni historii serialu i takie przypadkowe wejścia do łóżka nie są zapewne już codziennością.
Miałem trochę nadzieję, że ta teoria się sprawdzi, a następny odcinek rozpocznie się sceną płaczącej Hanny czy kogoś innego czy coś w tym stylu. Raz jeszcze powtórzę, oczywiście, że to nadinterpretacja, bo Marnie żyje i ma się dobrze, aczkolwiek ciekawy odcinek i jestem ciekaw czy Lenie przeszło to przez głowę czy komuś z Was. Może w ostatnim sezonie doczekamy się twistu i ta teoria się jednak sprawdzi :)
Szkoda, że ta teoria pozostała tylko teorią... Byłoby ciekawie! Marnie jest strasznie wkurzająca, mogli ją uśmiercić
Wow bardzo interesująca teoria i nie tak daleka od tego co faktycznie mogłoby się wydarzyć. Ponieważ to co się działo było bardzo surrealistyczne, szybkie i tak.. niepasujące do reszty fabuły . Gdyby się wydarzyło, to byłby to niezły punkt dla serialu.
ale w tym surrealiźmie chyba wlasnie był sens, żeby pokazać, że stała się cieniem samej siebie, nie wie co i po co robi, kim tak naprawdę jest, co czuję, czego chce. jej życie to błądzenie jak we śnie i nawet tak niesamowita zbitka wydarzeń jej już nie zaskakuje