Ogólnie to 1 sezon mnie zaskoczył, zaintrygował i "wciągnęłam" go w ciągu jednego posiedzenia. I naprawdę mi się początek podobał. Niestety im dalej, tym gorzej. Jestem aktualnie na 4 sezonie i tak dociągnę do końca, ale co mnie drażni to główna postać. A właściwie mam wrażenie, że ten serial mógłby równie dobrze nazywać się Lena Dunham Show albo Hannah Show, bo czasami cały odcinek poświęcany jest jej bezmyślności i jest to dla mnie osobiście niezmiernie męczące. Do tego stopnia, że go przewijam, bo się po prostu nie da. Pani Dunham napisała serial o sobie dla siebie, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie obsadziłby jej w pierwszoplanowej roli.