zgadzam się w zupełności, totalne rozczarowanie. powinni sobie odpuścić produkcję następnego sezonu.
Również się zgadzam. Każdy odcinek to było oczekiwanie na cokolwiek, jakąś akcję. Sezon totalnie nudny.
A ostatni odcinek to po prostu porażka. Liczyłam na jakąś konkretniejszą akcję, mogli chociaż wyjaśnić co z Deeze'm, mogli pokazać Shoshanę w samolocie, czy coś, a tak to nudny zapychacz w postaci porodu siostry Adama i zanudzanie ćpunem, a potem wspaniałomyślne nazwanie dziecka Jessa Hannah.
Nuda, nuda, nuda.
Koniec końców wątki jakby zostały doprowadzone do ładu... Hannah (bez Adama) u boku innego faceta, pasują do sb i wyglądali razem na szczęśliwych, dobrze się dogadują. Shos w Japonii za pracą, w końcu! Jessa ma cel! Marnie chyba jednak odkryła że i sama potrafi o wiele więcej... Adama jakoś mi nie jest szkoda, a Hanna dobrze postąpiła, jak się później okazało matka twierdzi podobnie. Każda z dziewczyn zrobiła jednak coś co wcześniej ograniczało się tylko do facetów. Tym razem postawiły sobie wyżej poprzeczkę. Co do Desi'ego to myślę że wycofał się za sprawą Ray'a i zrozumiał co nieco. Bez względu co Marnie by mu mogła zarzucić, pod tym względem miał rację. Zobaczymy co będzie dalej :)
Zgadzam się z Tobą, że wątki doprowadzone do końca cieszą. Zdziwiła mnie decyzja Hannah, wydawało mi się, że przyjmie Adama z otwartymi rękami a tu zaskoczenie, pozytywne zaskoczenie dodam. Okazuje się, że Hannah zmądrzała :) czy będzie kolejny sezon? ktoś, coś? Zakończenie raczej sugeruje, że to koniec ostateczny.
No na to by wskazywało, ale wydaje mi się że jednak kolejny sezon się pojawi :) Chociaż gdyby coś miało się pozmieniać w tych wątkach, co oczywiście jest bardzo możliwe, to jednak może lepiej byłoby to zakończyć właśnie tak jak w ost. odcinku 4 sezonu.
Na Instagramie Lena napisała wczoraj, że za kilka tygodni zaczynają kręcić 5 sezon. Czyli jednak. Nie wiem czy to dobrze czy nie. Chyba lepiej skończyć kiedy jest jeszcze w miarę dobrze.
Nie wiadomo czy gdyby nie to, że akurat nauczyciel (nie pamiętam imienia) zmienił zdanie i nadal byłaby sama to czy by Adama nie przyjęła z otwartymi ramionami. Trochę szkoda, bo fajny był Adama ale nie zasługiwał na taką szansę, na pewno nie od razu.
Sezon przekombinowany trochę (zgadzam się, że wątek homoseksualizmu ojca jak z kapelusza), ale zupełnie nie trafiają do mnie jęki "akcja, akcja, ma być więcej akcjiiiiiii". W serialu najbardziej podoba mi się klimat, właśnie ten minimalizm, intymność, kameralność (zauważcie, że rozgrywa się w Nowym Jorku, a tak naprawdę mógłby dziać się w małym miasteczku na Alasce, oglądamy tylko relacje między kilkoma postaciami). Jak dla mnie mogliby pokazywać, jak bohaterki siedzą przed telewizorem i jedzą czipsy, a i tak by mi się podobało :)
Mi na początku (1. i 2. sezon) podobał się klimat i niektóre dialogi, były po prostu naturalne, tak, że mogłabym sama niektóre wypowiadać, wątki też były zabawne i bardziej realistyczne. Postacie nie irytowały mnie, mimo dość podłych charakterów i miałam podobne wrażenie jak niektórzy obrońcy serialu, że relacje między boheterami były same w sobie ciekawe, nie potrzebowałam nie wiadomo jakiej "akcji". Kilka odcinków z pierwszego czy drugiego sezonu było super! Np. związek Shoshanny i Ray'a, szalony ślub Jessy, odcinek z Joshuą. Tamte sezony oglądałam po dwa razy, a potem coś się zepsuło... Czwarty sezon rzeczywiście najgorszy, już trzeci był dla mnie dość słaby. Zwykle oceniam serial po obejrzeniu całości i nadal go nie oceniłam "oficjalnie", ale jak na początku dałabym 8 (w porywach 9), to teraz daję góra 6, oceniając całokształt i pamiętając o tym, że na początku był całkiem niezły.