PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=607930}

Dziewczyny

Girls
7,2 23 863
oceny
7,2 10 1 23863
7,1 16
ocen krytyków
Dziewczyny
powrót do forum serialu Dziewczyny

serial typowo dla nastolatek i nie mam pojęcia co wspólnego ma z komedią...

ocenił(a) serial na 8
iIxXxIi

mam tak samo niestety

ocenił(a) serial na 7
iIxXxIi

podłączam się! ja zmordowałam dwa odcinki dopiero i już mam dosyć- jest to jakiś rodzaj niekończących się allenowskich (tu: w złym tego słowa znaczeniu ) pseudointelektualnych wywodów zamiast treści :(

iIxXxIi

zgadzam się, mam ochotę zabić główną bohaterkę w każdej kolejnej scenie, pozostałe 3 dziewczyny są znośne.
Jak komuś się podoba ten serial to współczuje mu życia(bo uważa że tak wygląda prawdziwe życie) .

ocenił(a) serial na 9
kasiuniah

Aż sie zaśmiałam to czytając, to Twoje życie wygląda niczym wyjęte z "Plotkary", czy "Życia na fali"? A w dodatku założę się że masz tak perfekcyjne ciało bez wałeczka tłuszczyku :)

RallarRoza

To źle zakładasz. Ani moje życie ani moje ciało nie wygląda jak z "Plotkary".
A tak z ciekawości: twoje życie wygląda jak z "Dziewczyn" ?

ocenił(a) serial na 9
kasiuniah

To była ironia :) chociaż ciekawi mnie jak wygląda twoje "prawdziwe życie".

użytkownik usunięty
iIxXxIi

No to widzę, że mamy te same odczucia : ). Z tym, że ja obejrzałam dopiero pięć odcinków i nie wiem czy zdołam więcej, chociaż przydałoby się, żeby móc obiektywnie ocenić serial. I niby gdzie ta komedia? Na plakacie promocyjnym, filmwebie, wikipedii i tak dalej... Praktycznie wszędzie jest napisane, że Girls to komedia, a ja, jak dotąd, nie widziałam żadnego zabawnego momentu, ani takiego, który potencjalnie miał być śmieszny, ale zwyczajnie mnie nie rozbawił.

ocenił(a) serial na 4
iIxXxIi

To ja jestem jeszcze lepsza, zmasakrowałam 20 minut i sobie odpuściłam. Nigdzie nie widzę tego "geniuszu" (jakby co proszę się nie czepiać, że obejrzałam tylko 20 min i oceniam, ale wiem czy coś mi się podoba lub nie po dziesięciu minutach, jak coś mi się bardzo spodobało w przeciągu 10 min nigdy nie było tak, że sobie odpuściłam serial).

blueberry_ice

Ten serial się kompletnie nie nadaje dla nastolatek, trzeba mieć te dwadzieścia parę bądź więcej lat, aby wiele motywów zrozumieć.

iIxXxIi

Ja właśnie obejrzałam 5 odcinków i dalej nie dam rady, ten serial to jakieś nieporozumienie.

ocenił(a) serial na 1
iIxXxIi

Aby móc się wypowiedzieć na temat tego serialu i być osobą w miarę obiektywną postanowiłam się poświęcić i obejrzałam dwa sezony. I właśnie teraz, spod moich dłoni na klawiaturze wyłoni się krytyka w czystej postaci.
Na moje usta, z każdą kolejną minutą, wypływało nieme "WTF?!", nieme, by nie zbudzić współlokatorki, gdyż serial oglądałam głównie w nocy, kiedy nie mogłam zasnąć.
Jeśli ten serial jest odwzorowaniem rzeczywistości i przedstawia "zwyczajne życie przeciętnych młodych ludzi wkraczających w trudną dorosłość" to ja jestem chyba rodem z innej epoki.
Mam 24 lata, czyli mniej więcej znajduję się na tym samym etapie życia co serialowe bohaterki. Nie rozumiem jednak żadnej z nich, żadnej z nich nie lubię, z żadną nie mogę się identyfikować. Nie wiem, a może właśnie wiem, że winę za to ponosi scenarzystka (OMG, przecież ona jest pomysłodawcą serialu, scenarzystką i aktorką w jednym - faktycznie, wielki szacun. Trzeba było się skupić na pełnieniu jednej funkcji, może wtedy chociaż jedna byłaby wykonana dobrze), bo historie w odcinkach są tak banalne, tak przerysowane, bohaterowie odrealnieni, że każdy kolejny odcinek oglądałam jakbym była na kacu.
I błagam, niech nikt mi nie mówi, że postać nawet głównej bohaterki, nad którą chciałam się bardziej pochylić, jest wiarygodna, a ja jestem po prostu egoistyczną, pseudointelektualną krytyczką.
Oto Hannah, dwudziestokilkuletnia dziewczyna, której rodzice tworzą związek oparty raczej na wspomnieniach niż prawdziwej więzi. Jest to najprawdopodobniej spowodowane faktem, iż ojciec jest utajonym homoseksualistą, matka z kolei ma władczy, despotyczny charakter, jest swoistą dominą (przy skłonnościach męża raczej to nie dziwi). W związku z tym, że rodzice postanawiają zakończyć finansowanie córki, która nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje życie, Hannah popada w stany lękowo-depresyjno-maniakalne z tendencją do objawów rodem z nerwicy natręctw. Epatuje swoją seksualnością, ponieważ myśli, że zakładając krótkie szorty przy swojej mało kobiecej sylwetce z lekką nadwagą i małym biustem (co nieustannie podkreśla jej "przyjaciółka" Marnie) pokaże światu swoją na niego otwartość. Wiąże się z mężczyznami, z którymi wie podświadomie, że prawdziwy związek oparty na trwałych fundamentach jest niemożliwy (homoseksualista, psychopata, czarnoskóry republikanin, czterdziestoletni rozwodnik, nastoletni przyrodni brat swojej pseudoprzyjacióki Jessy, etc.). Hannah przełamuje się podczas spotkania z czterdziestolatkiem (to mnie rozbiło, bo w tej roli Patrick Wilson, którego osobiście bardzo lubię) i wyznaje mu (tu parafrazuję), że pomimo życiowych błędów i porażek pragnie szczęścia i związku z kimś, kogo będzie pewna, by za chwilę znów popełniać swoje stare błędy.
Co więcej, Hannah nie tylko przy wyborze mężczyzn kieruje się instynktem "nieprokreacyjnym". Jej "przyjaciółki" także wpisują się w ten model. Żadna z nich tak naprawdę nie zachowuje się jak prawdziwa przyjaciółka, ba, sama Hannah się tak nie zachowuje. Wszystkie nawzajem są dla siebie jedynie tłami, które wyciągają wtedy, gdy jest im z tym wygodnie, odzywają się do siebie nawzajem, kiedy tego potrzebują, a gdy same znajdą się w potrzebie (jak np. Hannah), okazuje się nagle, że zostają same z kubkiem (lub michą) lodów. Wiem, że może nie każdy związek z mężczyzną (także w moim życiu) nie jest i nie będzie idealny, wiem, że przyjaźnie bywają różne, ale Dobry Boże, skoro nazywam kogoś przyjacielem i na zakończenie rozmowy telefonicznej mówię mu, że go kocham, to nie rzucam takich słów na wiatr! Tak trywialnego, pustego podejścia do ważnych tematów (wręcz fundamentalnych tematów) dawno nie widziałam. Według mnie to nie jest głos samobójcy proszącego i zwrócenie na niego swojej uwagi w celu pomocy (bo tak można też interpretować taki rodzaj rozwiązań fabularnych) , to raczej wyraz pseudoekspresji, jakiś ekshibicjonizm braku talentu, wyrażonego przez kalki starych pomysłów ubranych w niepasujące formy ważnych kwestii.
Nie wiem co się będzie działo w późniejszych sezonach, może Hannah przejedzie duuuuuuużą metamorfozę wewnętrzną i podejmie próbę ewolucji mentalnej, ale szczerze mówiąc już mnie to w ogóle nie obchodzi. To nie jest serial wyrażający głos mojego pokolenia. A jeśli ktoś twierdzi inaczej, to szczerze mu współczuję. Identyfikacja z tym dziełem świadczy, według mnie tylko o tym, że nasze społeczeństwo zostało tak bardzo zalane kulturą amerykańską, że za chwilę nie sposób będzie usłyszeć nasz własny głos, ten prawdziwy, nie odbity.

ocenił(a) serial na 10
pati_b1

no i takie jest właśnie życie:D

pati_b1

Chyba nie powinnaś tak na poważnie brać tego, że serial jest odwzorowaniem rzeczywistości. To serial. Musi w nim być element fikcji. Choć mi osobiście Hannah wydaje się całkiem wiarygodna.
Ktoś tam porównał ten serial do „Californication”: faktycznie, tam też jest bohater, który nie potrafi wziąć za siebie odpowiedzialności. I co? Ludzie uważają, że to urocze. Teraz dziewczyny mają swoją Hannę, która wszystko ma w dupie i jest nieodpowiedzialna cały czas, choć utalentowana. Podobny motyw. Tylko że jakoś akurat tę bohaterkę ciągle krytykują, również kobiety (muszę przyznać, że jako faceta bardzo mnie to dziwi).
Co do facetów Hanny: ona nie wchodzi z nimi w związki, nawet nie ma na to ochoty. I ciężko nazwać związkiem one night stand. Po prostu uprawia seks. Bawi się ze wszystkimi, może poza Adamem, z którym w 3 sezonie jednak jest w związku, ale głównie dlatego, że on się o nią troszczy. Jednak na sesji z terapeutą, kiedy pada pytanie o chłopaka, odpowiada poirytowana, że to przecież miało być o niej. Bo Hannie tak naprawdę zależy na sukcesie zawodowym, literackim czy jakkolwiek to nazwać. Postaci granej przez Patricka Wilsona nie powiedziała, że pragnie związku, tylko właśnie szczęścia (źle zapamiętałaś). Do Ellajah powiedziała, że chce odpowiedzialnego i opiekuńczego chłopaka (ale to też do końca nie znaczy ‘związek’ – Hannah chce kogoś, kto raczej by o nią dbał, czasem wręcz niańczył, jak teraz robi to Adam). Zachowań prokreacyjnych nie przejawia, nie ma w sobie nic z matki (jeśli o to też Ci chodziło), no ale chyba nie musi? Zresztą na początku świetnie zaczętego sezonu 3 Natalia mówi coś na ten temat…
Czy Hannah epatuje swoją seksualnością? Nie sądzę. W innych serialach (też ‘Calfornication’) jest tak naprawdę o wiele więcej nagości, a nikt nie zwraca na to uwagi, bo tam kobiety mają być świeżym mięsem, na które przyjemnie się patrzy, mają przyciągnąć heteroseksualną widownię. Hannah jest po prostu sobą, jej nagość nie ma przyciągać, tak naprawdę jest bardzo naturalna. Kobiety powinny być jej za to wdzięczne, bo trochę je odczarowała.
Czy podejście do ważnych tematów jest trywialne? Zależy, co uważasz za ważne… ludzie mają różne priorytety. I tu znów może być analogicznie do tego „Californication’: tam podejście jest cały czas trywialne, prawie do wszystkiego, ale nikt tego nikomu nie zarzuca. Dlaczego dziewczyny mają nie mieć prawa być trywialne?
Społeczeństwo zostało zalane kulturą amerykańską? Być może, ale ten serial jest tak naprawdę bardzo europejski. Ma w sobie niewiele z klasycznych amerykańskich seriali, jest nawet ich przeciwieństwem.
I jeszcze czy matka Hanny jest despotyczna? No nie wiem, bez przesady. Mi się wydaje po prostu silna i stanowcza. A czy jej ojciec jest gejem, to nie wiem, może jeszcze się dowiemy?
A z tym głosem pokolenia to był taki żart. Trzeba pamiętać, że to jednak dramedy.
Ale się rozpisałem…

ocenił(a) serial na 1
merooo

Chyba się trochę nie zrozumieliśmy, może nie napisałam dość jasno, a może słowa jakiejkolwiek krytyki na tym forum sprawiają, że od razu rzesza fanów serialu rusza do boju;)
Wyjaśnię może w takim razie moją główną myśl dokładniej.
Otóż zdaję sobie sprawę, że życie to nie bajka, przeciętna kobieta nie wygląda jak księżniczka, nie jest super inteligentna, nie ma wokół siebie wianuszka oddanych, wiernych i zawsze chętnych do pomocy przyjaciółek, które tylko czekają na sygnał, a jej facet to nie książę na białym rumaku. Nie mam idealistycznego podejścia do świata i życia, wiele przyjaźni mnie samą rozczarowało.
Jednak w serialu nie tyle drażni mnie pokazanie "prawdziwego życia", co wręcz jego przerysowanie. Wszystko tutaj ma być "gorsze". Nie wiem czy z kolei nie jest to celowym zabiegiem, żeby taki widz pomyślał sobie: "O, ktoś ma gorzej niż ja, może moje życie jednak nie jest tak fatalne jak mi się do tej pory wydawało".
Nie podoba mi się kompletnie porównanie do "Californication" - Hank Moody to nie Hannah. Hank był dorosłym, wręcz starym facetem, miał dziecko i był swojego rodzaju celebrytą, który w wieku fizycznej i psychicznej dojrzałości w dalszym ciągu nie potrafił zrozumieć co jest dla niego ważne. Hannah dopiero wchodzi na drogę dorosłości, do tego w brutalny sposób, bo zostaje odcięta od pieniędzy przez rodziców. Nie ma na głowie rodziny, dziecka jak Hank Moody, musi się zająć samą sobą i kompletnie jej to nie wychodzi. Rozumiem, że wkraczanie w dorosłość jest trudne, jednak starania Hanny wydają się być zdecydowanie zbyt małe, żeby móc przezwyciężyć niemoc. Co więcej, podczas oglądania miałam wrażenie, że najwyraźniej nie chce jej się niczego zmienić w swoim życiu. Jej strój - kombinezon z szortami - jest swojego rodzaju emancypacją wolności, ale jednocześnie przypomina nic innego jak dziecinny kaftanik, pozwala jej ciągle na odgrywanie roli dziecka. Ona nie chce się stać dorosła, chce nosić swoje szorty i czekać aż ktoś zapłaci za jej czynsz, będzie chodzić na staże udając że coś robi w sprawie książki.

Obawiam się, że autorka tekstu chciała w sposób bardzo wyrazisty pokazać, że świat nie jest zbudowany z ideałów i to fakt, udało jej się, natomiast nie ma tu dla mnie żadnej innowacyjności. To są kalki jak już napisałam wyżej, nie dzieje się tu nic nowego, co by mnie zaskoczyło. Płytki seks, niemożność poradzenia sobie z samym sobą, brak pomysłu na siebie.
Historia "Californication" zdecydowanie różni się od "Girls" choćby naprawdę zabawnymi zwrotami akcji, niekiedy tragicznymi. Tylko ze względu na to, że główny bohater tamtego serialu nie jest z "naszej" półki, bo jest znaną gwiazdą, tak właśnie ten serial miał pozwolić na utożsamienie się z bohaterami, bo pokazuje "tu i teraz", teoretycznie prawdziwe życie.

ocenił(a) serial na 6
pati_b1

"Nie podoba mi się kompletnie porównanie do "Californication" - Hank Moody to nie Hannah. Hank był dorosłym, wręcz starym facetem, miał dziecko i był swojego rodzaju celebrytą, który w wieku fizycznej i psychicznej dojrzałości w dalszym ciągu nie potrafił zrozumieć co jest dla niego ważne".
Ale przecież właśnie o to chodzi. Hannah ma 20-parę lat, podczas gdy Hank 40+. Od niego powinno się oczekiwać większej dojrzałości. Niedojrzałość 40-latka jest bardziej żałosna, nieuzasadniona i niezrozumiała, niż niedojrzałość 20-latki (no, ale - jak widać - w naszej śmiesznej kulturze facetom po prostu więcej uchodzi). Tak więc porównanie do "Californication" jest jak najbardziej zasadne.

"Epatuje swoją seksualnością, ponieważ myśli, że zakładając krótkie szorty przy swojej mało kobiecej sylwetce z lekką nadwagą i małym biustem [...] pokaże światu swoją na niego otwartość"
"Jej strój - kombinezon z szortami - jest swojego rodzaju emancypacją wolności, ale jednocześnie przypomina nic innego jak dziecinny kaftanik, pozwala jej ciągle na odgrywanie roli dziecka"
Zupełnie niepotrzebna psychologizacja doboru ubrań (bez związku z faktem, że Hannah nie potrafi sobie poradzić z dorastaniem). Z twoich komentarzy n.t. ubioru wyziewa niemalże... cebulactwo. Sądziłem, że mamy XXI i już nie dopisujemy ideologii do konkretnego ubioru ("ta ubiera się tak, bo chce epatować seksem", lub "ta ubiera się tak, bo jest łatwa", "ten ubiera się tak, bo jest pedziem" itp. itd). Piszesz tak, jakby szorty mogły zakładać tylko bardzo młode (jeszcze zależne od rodziców), szczupłe, zgrabne dziewczyny. Całkiem możliwe, że gdybyś zobaczyła na ulicy 40-latkę w mini, odskoczyłabyś z przerażeniem. Good news: czasy się zmieniły i kobiety mogą zakładać to, co im się żywnie podoba, bez względu na wiek i figurę, a psychologizowanie tego zjawiska jest dość żałosne.

ocenił(a) serial na 1
Surine

Wyraziłam swoją opinię, nie krytykując ani nie obrażając żadnego z forumowiczów, w przeciwieństwie do Ciebie i szanuję każdą inną opinię. Więc byłoby miło, gdybyś zachował resztki kultury i nie obrażał nikogo w internecie.

ocenił(a) serial na 6
pati_b1

Gdzie Cię obraziłem? Podaj fragment.
Ja z kolei czuję, że mój intelekt jest obrażany za każdym razem, gdy tylko natknę się na retorykę przypominającą relikt zamierzchłych czasów (którą tu nazwałam "cebulactwem" - i pewnie to mogło Cię urazić). Ale jakoś nikomu się nie skarżę.

ocenił(a) serial na 1
Surine

Tak, za obrażanie uważam nazywanie mojego zdania "cebulactwem" oraz ostatnie zdanie: "psychologizowanie tego zjawiska jest dość żałosne.". I doskonale, że napisałeś, że czujesz się obrażony "za każdym razem, gdy tylko natknę się na retorykę przypominającą relikt zamierzchłych czasów" co oznacza nic więcej, jak fakt, iż nie zgadzasz się na to, żeby ktoś miał inne zdanie od Twojego.
A ja, w przeciwieństwie do Ciebie, na tym forum i w swoich wypowiedziach jedyne co krytykowałam to scenariusz tego serialu, a nie użytkowników forum. To, że ktoś ma inne zdanie od mojego nie oznacza, że mogę kogoś bezkarnie krytykować i nikomu nie daje takiego prawa.

pati_b1

Surine ma rację: mówienie o tym, że kobieta ubiera się tak, a nie inaczej, bo chce epatować seksem brzmi raczej źle. Tak się 'bronią' gwałciciele.
A wracając do Hannah: ona w ogóle nie chce epatować seksem. To kompletnie nie jej styl. Który jej ubiór w ogóle masz na myśli? bo jeśli sławną siatkową koszulkę - to ona w ogóle nie była użyta w takim celu. Hannah tam się przecież zachowuje całkiem na luzie, jest naćpana i wymienia się na nią z jakimś kolesiem w ogóle nieseksualnym kontekście. A w sprawie książki coś zrobiła, bo jednak ją pisze i co najważniejsze: jej pisanie wydawcom w 3. sezonie się podoba. Dziecinna, tak naprawdę, ma jeszcze prawo być. Tak naprawdę to nie rozumiem dlaczego kogokolwiek to drażni. Niedojrzali chłopcy to przecież ulubiony motyw wielu filmów i serialów, a niedojrzała dziewczyna to problem? Zresztą wciąż bardzo młoda.
Poza tym, dlaczego uważasz, że serialowe dziewczyny powinny być takimi dobrymi przyjaciółkami a nie właśnie znajomymi? Hannah używa słowa 'friend', ale w angielskim mówi się tak także o znajomych. Nie ma takiego rozróżnienia na np. 'przyjaciółka' a 'koleżanka' jak w polskim. Zresztą moim zdaniem dziewczyny traktują tę 'przyjaźń' poważnie. Przecież w gruncie rzeczy przejmują sie własnymi kłótniami bardziej niż tymi z facetami, przynajmniej Hannah.

pati_b1

"emancypacją wolności" - chyba "emanacją wolności", albo po prostu "symbolem/znakiem dokonanej emancypacji" bo inaczej mamy do czynienia z jakąś bezsensowną tautologią. Pozdrawiam.

pati_b1

A i jeszcze, co do przyjaciół: to akurat bardzo życiowo zostało pokazane w serialu, w życiu często tak jest, że 'przyjaciele' odzywają się wtedy, gdy czegoś potrzebują. A 'kocham Cię' nie zawsze ma pokrycie, niestety. To nie jest trywialne. To szczera prawda w bardzo wielu przypadkach.

ocenił(a) serial na 9
merooo

Dziwi mnie niechęć do głównych bohaterek. Każda stanowi duże indywiduum. Co do ich przyjaźni: przypomina mi to sytuację na mojej uczelni: bawimy się razem, ale problemy rozwiązujemy samotnie. Także nawet motyw przyjaźni typu "skoczę za tobą w ogień" w filmach czy książkach jest bardzo przerysowany, właśnie życie okazuje się o wiele surowsze w tych czy innych tematach.
Zresztą czy Hannah szuka pomocy u przyjaciół? Zamyka się w 4 ścianach, każdemu pytaniu o nawrót choroby zaprzecza. Mieli jej pomagać na siłe? By pomoc zadziałała trzeba tego przede wszystkim chcieć i też trzeba się przyznać przed samym sobą że ma się problem.

pati_b1

Przyjaźń tak właśnie wygląda, bo ludzie są egoistami. Na tym opiera się ewolucja. Dziwi mnie tylko Twoje oburzenie z tego powodu - kiedy mają do siebie dzwonić jeśli nie wtedy, kiedy jest im wygodnie? Przyjaźń to nie jest kolejny obowiązek. Jeśli oczekujesz od przyjaciół że nim będzie, to sama nie pasujesz do swoich kryteriów.

P.S. Na ulicach jest pełno dziwacznie poubieranych ludzi, więc dlaczego dziwią Cię stroje Hannah?

ocenił(a) serial na 1
K_ro

To nie jest oburzenie z mojej strony, tylko wyraz konstruktywnej krytyki, wyrażam swoje zdanie na temat motywu przyjaźni w tym serialu. Zdaję sobie sprawę jak trudne jest utrzymanie przyjaźni w dzisiejszych czasach i zgadzam się ze stwierdzeniem, że przyjaźń to nie obowiązek.
Mówiąc o nijakości i sztuczności tych relacji w serialu miałam na myśli to, że wg mnie żadna z dziewczyn nie traktuje się poważnie. Przyjaźń tym się różni od znajomości, że nie musisz prosić drugiej osoby o pomoc gdy jej potrzebujesz, przynajmniej tak mi się wydaje. Skoro potrzebujesz pomocy i odzywasz się do swojego przyjaciela, to wiesz, że możesz na niego liczyć, wiedząc jednocześnie, że ta druga osoba nie wykorzysta twojego zaufania do złych celów.
Każdy objaw "relacji", który był pokazywany w serialu pokazywał mi co innego niż przyjaźń, te dziewczyny zawsze były same, nie potrafiły ze sobą bardzo często porozmawiać na poważne tematy, rozmawiały jedynie o błahostkach, bo te pozwalały na emocjonalne nieangażowanie się w konwersację.
Nie wiem, mam wrażenie, że skoro nazywa się kogoś przyjacielem, to ma coś znaczyć. Dlatego może używały tylko słowa "przyjaciółka", bo potrzebowały mieć kogoś takiego, a traktowały się na płaszczyźnie "znajomości", bo tak jest łatwiej.
Łatwo jest żyć w fałszywym świecie, w którym sami siebie oszukujemy i kreujemy rzeczywistość i widzę taką kreację u Hanny i jej przyjaciółek.

Co do ps. i stroju Hanny to napisałam powyżej co miałam na myśli i co wg mnie wyraża jej ostentacyjny ubiór.

pati_b1

Nie obraź się, ale musisz być chyba jeszcze bardzo młoda albo niedoświadczona, skoro tak pięknie myślisz o przyjaźni :)

"Przyjaźń tym się różni od znajomości, że nie musisz prosić drugiej osoby o pomoc gdy jej potrzebujesz, przynajmniej tak mi się wydaje. Skoro potrzebujesz pomocy i odzywasz się do swojego przyjaciela, to wiesz, że możesz na niego liczyć, wiedząc jednocześnie, że ta druga osoba nie wykorzysta twojego zaufania do złych celów. "
Ludzie przyjaźnią często nazywają po prostu bardziej zacieśnioną relację, ale to nie znaczy wcale, że na przyjaciela zawsze możesz liczyć, niestety.
"Łatwo jest żyć w fałszywym świecie, w którym sami siebie oszukujemy i kreujemy rzeczywistość"
Większość dorosłych w takim świecie żyje, a kłótnia Hannah z Marnie w 1. sezonie była taka prawdziwa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones