nie wiem czy znajomość by potrwała dłużej, oni są z zupełnie innych bajek. było to widać np. w scenie w której powiedział że idzie do pracy jutro a Hanna była wielce zdziwiona, jakby oczekiwała, że teraz już przez wieczność nie będą wychodzić z domu i grać nago w pingponga.

ale te jej dramatyczne egomonologi niezmiennie mnie irytują. ktoś jej powinien szczerze dowalić, choć nie wiem czy by zrozumiała, pewnie umarłaby z żalu nad sobą.

Hannah psuje wszystko, dobrze pokazuje Lena to, jak dziewczyny przejaskrawiają życie, relacje z facetami i psują je na swoje własne życzenie. w tej scenie jak Hannah mówi o sobie a potem nagle denerwuje się, że Joshua powiedział 'za mało' i 'ale jak to idziesz do pracy?!' zobaczyłam siebie kilka lat temu kiedy też jeszcze myślałam tak obrzydliwie życzeniowo, i'm glad it's all gone ;3

Zdecydowanie cały odcinek poświęcony tylko jednej osobie to nie jest dobry pomysł. Hannah wyszła na kompletną idiotkę przed Joshem zwierzając mu się od razu. Mam nadzieję, że da mu spokój już na przyszłość. Poza tym jak Joshowi może się podobać taka Hannah? No po prostu nie do wiary. Gdyby to była Marnie, to jeszcze bym zrozumiał...

NIestety muszę Ci przyznać rację. Trochę to dla mnie nierealne. Nie oszukujmy się, niezły facet i taka Hannah? Charakteru też nie ma zbyt przystępnego, więc nie wiem, co on w niej widział.

no cóż, ja też uważam że to było nierealne, ale wcale nie ze względów urody, raczej różnicy w stylu życia i wiekowej :P przecież to wyglądało prawie jak pedofilia, Hannah w tym swoim kombinezoniku - ni to niemowlęcym, ni to piżamowym :D

tak, ale o to chodziło, on miał być tym "facetem z bajki"

no domyślam się ;) chodziło mi tylko o te pojazdy po jej wyglądzie. nie widzę powodu, dla którego miałaby mu się nie spodobać, ewentualnie mogło dzielić ich zbyt wiele.
niektórzy nawet mają teorię, że cały ten odcinek był snem lub fantazją (już nie mówiąc o oskarżaniu Leny że chciała mieć po prostu sceny łóżkowe z przystojniakiem ;) )

Marnie może i jest ładna ale czy ma fajny charakter? Ja uważam, że nie. Hanna ma wady i bywa denerwująca ale jest całkiem interesująca, ma hobby, jakiś tam cel.

Ten odcinek był po prostu słaby. Z góry wiadomo było jak cała historia się zakończy. Poza tym dopiero co w poprzednim odcinku małżenstwo Jessy zaczęłą się walić - to jest temat, który należałoby rozwinąć. Tymczasem znowu , jakby nigdy nic, mamy Hanne z jej egzystencjalnymi problemami.

Ale to jest właśnie temat, który został pociągnięty. Temat dwóch dziewczyn, które uwielbiają eksperymentować i nie znoszą normalności, a jednocześnie desperacko pragną tej normalnej, ciepłej miłości, normalnego domu i faceta, który zarabia itd. Chcą tego, a jednocześnie tym gardzą. Są w takim wieku, że odczuwają presję zadeklarowania się w którąś stronę. Jaki ma sens dawanie sobie w żyłę, czyli narkotyki czy brutalne udziwnienia w łóżku, a jaki ma sens normalne życie ze zwykłym, trochę nudnym facetem, z którym nawet nie można szczerze i odważnie pogadać, bo go monolog Hanny przytłoczył.
odcinek jest idealną kontynuacją kwestii Jessy. a czego Ty chciałaś/eś. roztkliwiania się nad sobą, depresji i maglowania "małżeństwa" Jessy? to był tylko symbol ich dziewczęco-kobiecych bolączek, a nie jakieś fabularne serialowe perypetie. jak chcesz sobie poprzeżywać rozstania i powroty, obejrzyj inne seriale, najlepszy "moda na sukces" w tym temacie.

slonica_smalec: z ust mi to wyjęłaś.
polecam obejrzeć drugi raz co niektórym. W połowie odcinka również nie byłem przekonany, jednak całość, zwłaszcza zakończenie bardzo wiele mówią o 'dziewczynach', a przede wszystkim samej Hannah i odcinek uważam za bardzo udany

Nie wydaje mi się, że "z góry wiadomo było jak się skończy", oczywiście nie pasowali do siebie, i tak jak napisałam na początku potrzebowali siebie w danym momencie, Hannah dała mu jakąś rozrywkę w czasie kiedy był sam, samotny i opuszczony a Joshua pokazał jej, że koniec końców Hannah do takiego życia chce/chciałaby dążyć i możliwe że dałoby jej szczęście. To przecież w jego łóżku, jak trzymał jej głowę na kolanach, powiedziała że chce być szczęśliwa....wtedy powiedziała też dużo innych rzeczy, ale to wiadomo....cała ona ;)

Odcinek przedziwny. Pokazuje stosunek Hannah do życia w 100% czyli chciałabym a się boję, chcę kochać ale najpierw muszę pokochać samą siebie bo to ja jestem najważniejsza. Oczywiście, tylko w fantazjach scenarzystki całkiem przystojny gość leci na tłuściutka Hannę, która w tym odcinku dała wyraz swoim ekshibicjonistycznych skłonności w pełni, i i wcale nie jest to fajne... Trudno jest dyskutować o tym epizodzie skoro może być on tylko i wyłącznie fantazją Hanah...Miała 2 dni dobrego sexu z fajnym facetem:)

Rozumiem, że przystojnym facetom z zasady nie podobają się "tłuściutkie Hanny"? :D
Byli sobie potrzebni, chociaż na chwilę. Czy on jemu podobał się jej charakter? Nie sądzę. Nie chciał jej poznać.
A co do nagości, to fakt, uważam, że nieuzasadnione epatowanie nią jest zbędne.

Wiesz "tłuściutkie" w stylu Hanny raczej nie mają zbyt wielu zwolenników, chociaż sama nie wiem, trudno mi się wypowiadać za facetów:) A może to właśnie mężczyźni realizują jakieś swoje fantazje uprawiając sex z Hanna o aparycji 11 latki?

Jeśli odcinek 5 był jednym z najlepszych w tym sezonie, to boję się oglądać dalej.