Zastanawiam się czy w książkach Krajewskiego też jest tak widoczny tragizm tej postaci. Już w jednym z pierwszych odcinków mówi o tym, że wychowywanie dziecka nie było jej marzeniem, że ma ambicje związane z nauką. Kilka razy próbuje skłonić Edwarda żeby traktował ją jak partnera w rozmowie, ale on jest tak skupiony na sobie, że zdaje się tego nie odnotować. W rezultacie przez cały serial obserwujemy jej ból - najpierw psychiczny, potem też fizyczny. Inne postacie kobiece też, odnoszę wrażenie, potraktowane są bardzo mizoginiczie. Można się śmiać z lewackiego Netflixa, ale jest odrutką na tak poprowadzone postacie.