ostatni odcinek byl bardzo fajny (ale oczywiscie nie przebije tego jak Felicity wyjezdzala z NY). Zrobilo mi sie smutno, ale po co do cholery zrobili takie prostackie zakonczenie?! Cos jej sie przysnilo, a potem Ben powiedzial to na jawie i ona mu odrazu wybacza miesieczny romans. Przeciez to bylo zenujace!
Poza tym to jest najlepszy serial jaki widzialam :)