Jako fan eksplozji anime jaka miała miejsce na przełomie tysiąclecia, coraz trudniej znajduję serie, które są ciekawe. Na serial zwróciłem uwagę głównie za sprawą osoby odpowiedzialnej za jego powstanie (http://anidb.net/perl-bin/animedb.pl?show=creator&creatorid=20257).

Trzy pierwsze odcinki przypominają gatunek zwany haremem, czyli zwyczajny gość i kręcące się wokół niego młode dziewczyny. Jednak od połowy trzeciego i przez cały czwarty odcinek dokonuje się zwrot akcji i zaczyna być coraz bardziej ciekawiej.

Świat serialu wydaje się być zrealizowaną ludzką utopią. Wszyscy są sobie równi, nie ma bezrobocia, chorób, wojen, głodu. Nad tym wszystkim czuwa bliżej nieznany (na razie) system komputerowy, zwany "Fractale". Wszyscy ludzie są z nim połączeni, dlatego nikt też nie jest samotny. Każdy może robić to na co ma ochotę, bo wszystkie obowiązki zostały zniesione. Doskonałość systemu, spowodowała jednak masową gnuśność i lenistwo, o czym boleśnie przekonuje się główny bohater którego rodzice pozostawiają pod opieką "fantomowych kopii" siebie samych, by syn im nie ciążył i ruszają w podróż po świecie. Nikt nie chce ponosić odpowiedzialności, po co, skoro jest system który zrobi to za nich. To pewnie dlatego, do systemu wszyscy odnoszą się bardziej do tworu boskiego, oddawanie mu czci jest ostatnią pozostałą na świecie religią.

Główny bohater dostaje coś co zwie się "kluczem do świata" i rusza w podróż która ma najwyraźniej udowodnić, że świat który uważał za doskonały może jednak takim nie być.

Poza tym nietrudno tu znaleźć odniesienia do sytuacji panującej obecnie w Japonii, jeśli odpowiednio się wczytać w symbole. Wszystko to sprawia że z odcinka na odcinek czuję, że może to być jedna z tych serii anime, która tak jak na przykład Cowboy Bebop, nie jest jedynie czystą rozrywką. Ale czy tak jest rzeczywiście przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Jedno jest pewne warto zwrócić uwagę na tą serię, jeśli lubisz dobre i mądre SF.