A mnie się właśnie podoba to,że to bardziej dokument niż film, brak muzyki też mnie uderzył ale akurat w tym obrazie to się sprawdza.. Serial bardzo prawdziwy, bez upiększania.

Właśnie chodzi o to, że to ani typowy film, ani typowy dokument. Lepiej by było gdyby to dzieło podążyło w jednym kierunku.

przeczytaj ksiazke na podstawie ktorej zostal zrobiony ten serial. Ksiazka jest napisana przez dziennikarza ktory z nimi jezdzil a serial zrobiony na jej podstawie. Bohaterowie sa tacy sami?? juz po pierwszym odcinku mozna wszystki rozrozniac i scharakteryzowac, ale to tylko moej odczucie, serial swietny przedewszystkim ze wzgledu na to ze nie ubarwia, jest tak jak w kazdej armii, zero idealizacji

Może i książka lepsza, nie wiem, ale oceniałem serial.

Ja tam rozróżniam jeszcze duet Puppy i Rudy, dowódce drużyny, sierżanta Sixtę, wygadanego kierowce dowódcy drużyny - Raya, młodego porucznika Ficka, który jest ok, kapitana tępaka z wielką szczęką, drugiego kapitana, który jest ok, rasistę z krzywą mordą, Trombleya dzieciobójcę, meksykańskiego marines, który prawi wykłady o ucisku, irackiego tłumacza cwaniaczka, sierżanta od kapitana Ameryki, tego ze śmiesznym wąsikiem na początku - swoją drogą aktor podobny troche do johna cleese w Monty Pythonie z ta naburmuszoną miną. Kto tam jeszcze - operator 50-tki w humvee Brada (sierżanta dowódcy drużyny) grany przez Szajdę i ten drugi meksykaniec co hełm zgubił. No i doktorek przejęty losem rannych Irakijczyków. Do tego jeszcze ten adiutant przygłupiego kapitana łyska, który miał konflikt z Fickiem i major adiutant pułkownika Ferrando.

dla mnie postacie są bardzo dobrze zarysowane i wyraziste. co więcej, przekrój społeczny w armii oddaje przekrój społeczeństwa amerykańskiego jako całości. są tu bowiem zarówno goście z wyższej klasy średniej, jak chociażby iceman i prawdopodobnie fick , meksykanie, czarni, białe "ciołki" z zadupia jak trombley a nawet imigranci, którzy w chwilach stresu zapominają angielskiego (jak ten brazylijczyk). problem polega na tym, że w tego typu serialach mamy do czynienia z bohaterem zbiorowym i zwykle musi upłynąć trochę czasu zanim widz połapie się we wszystkich wątkach. dla mnie w każdym razie wszystko było czytelne, a niektóre dialogi to po prostu "perełka" i to zarówno w wersji polskiej, jak i angielskiej.

Ja znam te twarze z innych seriali/filmów więc mnie było łatwiej ich rozróżniać. Są na tyle zróżnicowani na ile pozwala statystyka - każdy chciałby być indywidualistą i każdy w sumie jest... jak całą reszta 7 miliardów ludzi ;)

haha ja tak samo :) sierżant Brad z True Blood, gadatliwy Ray z The Wire, reportera z The River, meksykańca Espere z Castle, Kochera'a co wygląda jak John Cleese z tym wąsikiem na początku z The Mentalist i oficer Mattis z Gossip Girl ;P choć będąc na 3cim odc musiałam się wesprzeć listą aktorów, bo nie do końca pamiętam jak się kto nazywa. Poza tymi co już znam kojarzę Ficka, Tombleya, Ojca Chrzestnego i debeściaka Kapitana Amerykę. Nic dziwnego w sumie, że ciężko rozpoznać i pamiętać kto jest kto, w końcu są tak samo ubrani, uczesani itd więc nic dziwnego że identyfikacja trochę utrudniona.