... jakby niektórzy komentujący, głównie wielcy fani GitSa z 1995 roku mieli gotową zjebkę jeszcze przed obejrzeniem GitS: SAC. Co mnie trochę drażni.
Bo mają. Jestem jednym z nich. I ..uj.
^^
A tak serio, to zauważyłem, że serial robiony po taniości (no, może nie całkiem, ale budżet pewnie mniejszy niż film z 1995) powinien
według niektórych mieć o wiele bardziej skomplikowaną fabułę, kreskę cyzelowaną że ach i och ogólnie szał gwizdka i te pe.
Jest dobrze jak na budżet, jaki miał ten projekt, fabuła znakomita (poza pierdołami pt. Tachikomy - nazbyt przesadnie dziecinne były), żale jak kto ma to wiecie, idźcie do dziewczyny, do chłopaka, poradni psychiatrycznej - tam są specjaliści którzy wysłuchaja i doradzą.
ja nie kumam narzekających na ten serial. przecież on o wiele lepiej się trzyma oryginałowi, czyli komiksu Masamune Shirow niż film mamoru oshi który kompletnie zmieniał konwencje komiksu (był wspaniały, to prawda, i miał jak na tamte czasy naprawdę duży budżet co widać po grafice i muzyce), ale Oryginał/pierwowzór (komiks) jest zupełnie inny.