Doskonała lekcja historii w świetnej pigułce.....Moim zdaniem wszystkie trzy odcinki są równe co potęguje ciekawe oglądanie.Film oparty na faktach o wielkiej odwadze,honorze,ogromnym oddaniu swym ideom,walce narodu z Czerwonym okupantem. Filmy ogląda się dobrze ciekawe zdjęcia kadry.....Kawał dobrej roboty polecam z czystym sumieniem zapraszając na niebanalny seans filmowy. POZDRAWIAM-
Noo, z tą "walką z Czerwonym okupantem" to się zagalopowałeś. Ideą samospalenia Jana Palacha, czy Jan Zajíca, nie był protest przeciwko okupacji Czechosłowacji przez wojska okładu warszawskiego, tylko protest przeciwko tak łatwemu pogodzeniu się społeczeństwa z najazdem, przeciwko brakowi oporu i "klapnięciu na tyłkach". Bardzo dobrym przykładem w filmie jest nauczyciel historii z Czeskiej Lipy, który za korzystne dla Vilema Novego zeznania w sądzie został awansowany na dyrektora szkoły.
Mnie serial wydaje się słaby. Mało wiarygodny. Właśnie Czechosłowację rozjechały czołgi i podziwiamy taką scenę. Staruszka idzie do pani adwokat, by walczyć w sądzie o dobre imię swojego syna. Pani adwokat jej, rzecz oczywista odmawia, bo 'czy pan wie, czego ona mogłaby się tam nasłuchać?(w tym sądzie). No to ten reżim chyba nie był taki straszny. Nie znam historii tych samospaleń. Ale sposób w jaki zostały przedstawione działanie czechosłowackiej bezpieki w sprawie, wydaje mi się mało wiarygodny.
więc warto poczytać o czeskich samospaleniach ;)
http://www.wierniprawdzie.pl/interviews
PS
Scenarzysta przekopał dokumenty historyczne zanim scenariusz napisał.
http://kultura.newsweek.pl/iskra---gorejacy-krzew--agnieszki-holland,101801,1,1. html
Jeśli taki proces rzeczywiście miał miejsce, to zwracam honor.
Ale film nadal wydaje mi się mdły. Obejrzałem jeden odcinek. Bo temat zdał się ciekawy i lubię Holland. Ale wykonanie jakieś takie...mdłe. Mało wiarygodne, bez pazura.
Dobrze opowiedziana historia, ma to do siebie, ze nawet jeśli jest fikcyjna, to widzowi wydaje się, ze to zdarzyło się naprawdę. Lub się wzdycha, ze szkoda, ze tacy ludzie nie żyli naprawdę.
Tu mamy serial oparty na autentycznych wydarzeniach. No i co? No i nic. Nie porywa. Nie wciąga. Koleś się podpalił. No i co? Ano nic. Guzik mnie to obchodzi. Nawet scena, gdy matka chce wynająć adwokata, który ma bronić dobrego imienia jej syna(tego który się popalił) wydała mi się zmyślona. Wyjęta żywcem z amerykańskich dramatów sądowych. Ponieważ wydawało mi się, ze szukanie sprawiedliwości w komunistycznych sądach, i to w czasie gdy Pragę rozjeżdżają czołgi Układu Warszawskiego, za naiwne. Ale widocznie się mylę.
Scenarzysta opowiadał o tym przed projekcja na UW ;)
Cóż, prawdziwe życie często wydaje się mdłe i zmyślone w porównaniu z wartkimi historiami fikcyjnymi ;)
Nie! To podobno życie pisze najlepsze scenariusze:)) I dzięki za zwrócenie mi uwagi na ten proces.