PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=120144}

Gwiezdne wrota: Atlantyda

Stargate: Atlantis
7,8 15 212
ocen
7,8 10 1 15212
Gwiezdne wrota: Atlantyda
powrót do forum serialu Gwiezdne wrota: Atlantyda

No właśnie obejrzałem ten odcinek i nie mogę wyrobić z tego co się w nim wydarzyło?!

Trzeba opisać sytuację od początku abym wyjaśnił o co mi chodzi. No więc mamy grupkę przybyszy, którzy uciekli ze świata zniszczonego przez zjawy. Przybysze są dla zjaw kłopotem, wiadomo dlaczego. Pewna wioska przyjęła ich pod swoje skrzydła i tak to funkcjonowało przez jakiś czas. Jednak pojawił się problem w postaci przybycia zjaw.
I teraz zaczyna się akcja. Gospodarze planety dostają ultimatum, albo wydadzą przybyszy i będą pozostawieni w spokoju, albo zginą wraz z nimi. Powstaje różnica zdań wśród gospodarzy.
Moje pierwsze pytanie jest takie, czy grupa Atlantis miała w ogóle prawo się w ten spór wtrącać?
Jednak to z czym mam największy problem to w jaki sposób potraktowali buntowników. No do jasnej Anielki, poświęcili ich po to aby pozabijać Zjawy?!

No cóż można zarzucić buntownikom to, że nie postąpili zbyt moralnie, ale szczerze? To ja nie wiem jak bym się w takiej sytuacji zachował. Mieć do wyboru, wydać na śmierć grupkę niewinnych osób ale ocalić przy tym życie swoje i swoich bliskich i znajomych, albo spowodować śmierć zarówno na nieznajomych jak i swoich bliskich.
Moim zdaniem takie potraktowane buntowników również nie było moralne, co więcej Sheppard zrobił to samo co planowali buntownicy, czyli poświęcił część osób aby ratować większość. I nawet się przy tym nie zastanowił, jednie przywódca wioski ewidentnie miał żal, że przyłączył się do tego czynu.

Ode mnie duży minus za tą akcje dla grupy Atlantis.

ocenił(a) serial na 3
albertos25

Faktycznie, to polityka wewnętrzna, jednakże diabeł tkwi w szczegółach. To ludzie z Atlantydy pomogli stworzyć wirusa, który spowodował śmierć ogromnej części wielu populacji. Również stworzyli Michela, który rozpylił lek na rodzimej planecie tych uchodźców, w efekcie ci, którzy przeżyli, stali się realnym zagrożeniem, a przez to celem dla Widm. Tak więc możemy mieć tu do czynienia z poczuciem winy, które zaowocowało objęciem uchodźców kuratelą.

Jeśli mam być szczery, to jestem zdania, że odcinek ten był nieprzemyślany przez twórców, którzy najpierw otworzyli bardzo skomplikowany temat, a następnie postanowili się po nim prześlizgnąć.
Po pierwsze w odcinku tym dowiedzieliśmy się, że Atlanci ukrywali informację o odporności mieszkańców planet, które przeżyły epidemię. Pytanie brzmi kto o tym zdecydował i jaki był tego cel?
Z jednej strony dzięki niewiedzy, uchodźcy mogli spokojnie znaleźć pomoc na innych planetach, z drugiej jednak rozsiani po wielu planetach byli jak miny przeciwpiechotne, które zabijałyby losowe widma, a z biegiem czasu być może rozprzestrzeniliby się przekazując odporność potomstwu(o ile w ogóle odporność była dziedziczona?). Jednakże takie losowe przypadki z pewnością ściągnęłyby na całe populacje ludzi gniew widm, w szczególności ucierpieliby wszyscy wędrowcy (co z wymianą wiedzy i idei oraz handlem międzyplanetarnym?) . Skutki mogłyby okazać się nieprzewidywalne, np. doprowadzić do stworzenia przez Widma ludzkich farm (w skali planetarnej) i stałego nadzoru nad wrotami. Dochodzi też problem nieufności odpornych wobec nieodpornych i na odwrót, a to spowodowałoby głębokie podziały w społeczeństwie i ułatwiło Atlantom manipulację osłabionych w ten sposób społeczeństw.
Tak czy siak, uważam, że mamy do czynienia z bardzo brudną polityką, albo... nieudolnością twórców, którzy złapali za temat, którego nie potrafili podźwignąć. Sytuację mógł rozjaśnić tylko Woolsey, ale do konsultacji wojskowych z szefem dojść nie mogło, bo wrota były obstawione...
Po drugie nie rozumiem, dlaczego będąc w roli mediatora Atlanci nie argumentowali, że po oddaniu uchodźców, widma natychmiast zaczną ubój? Przecież widma nigdy nie negocjowały z wieśniakami, a w tym konkretnym przypadku jedynym powodem ich powściągliwości byli właśnie uchodźcy.
Po trzecie dlaczego Atlanci na siłę chcieli ewakuować całą planetę? Nie prościej było zabrać stamtąd samych uchodźców?
Po czwarte poświęcenie buntowników o którym wspominasz. Rozumiem, że burmistrzowi ta akcja była na rękę, bo władza wymykała mu się z rąk, ale dla Atlantów stanowili oni jedynie mięso armatnie, które postanowili poświęcić, by uratować własną skórę zapewniając sobie alibi, że to niby dla większego dobra.

acidity

Faktycznie Atlantyda mogła mieć poczucie winy w stosunku do uchodźców, nie dawało im to jednak prawa do totalnego olewania praw reszty ludzi żyjących w galaktyce.
Poruszyłeś kolejny argument będący przeciw atlantom, wcisnęli mieszkańcom planety taki niewypał w postaci uchodźców. Nie wytłumaczyli dlaczego ta konkretna grupa ludzi jest szczególna dla zjaw i, że przyjmując ich narażają siebie na niechcianą wizytę.

Powątpiewasz w propozycję zjaw? Twierdzisz, że nawet po wydaniu by wszystkich zabili? Istnieje taka opcja, uważam jednak, że nie było w tym podstępu. Przecież jak by chcieli wszystkich wykończyć to nic nie stało na przeszkodzie, nie musieli bawić się w jakieś tam ultimatum. To co wiemy o zjawach na pewno to to, że potrzebują ludzi bo stanowią oni ich pożywienie. I uważam, że trochę nie logiczne ze strony zjaw byłoby pozbywać się źródła pokarmu, jak można było oddzielić ten zatruty pokarm od reszty dobrego.

Wracając do głównego wątku. Ja często porównuję działania ekipy Atlantydy z działaniami SG-1. SG-1 nie miała dokładnie takiego samego przypadku, ale było kilka sytuacji w których ich interesy wchodziły trochę w konflikt z tym co chcą tubylcy. Z tego co pamiętam nawet pomimo większej siły militarnej starali się oni uszanować prawo panujące na danej planecie, i raczej szukali kompromisów, a nie rozwiązań siłowych. Przykładem na to jest sytuacja kiedy na jednej z planet postanowili osądzić Teal'ca.

Najbardziej dyskusyjne moralnie zachowanie SG-1 była sytuacja z replikatorem 5. Ekipa postąpiła wtedy źle w stosunku do piątki, widać jednak było po nich, że mają z tego powodu wyrzuty sumienia. Po Sheppardzie nie było widać kompletnie żadnych emocji po tym co spotkało buntowników których poświęcił.
Natomiast po minie burmistrzu, którego podejrzewasz o kryte intencje, było widać pewną zadumę. Z resztą nie wiem czy do końca to rozwiązanie było mu na rękę. Przecież buntownicy na pewno mieli wśród pozostałych jakichś znajomych, którym mogło się również nie spodobać, że zostali potraktowani w ten sposób.

ocenił(a) serial na 3
albertos25

Uściślając propozycję Widm, to nie tyle chodziło mi o zabicie np. poprzez wystrzelanie mieszkańców wioski, co o żer. Z tego co pamiętam, mieszkańców było 700, natomiast Widma były na tyle głodne, że walczyły między sobą o żerowiska, tak więc za pewnik można przyjąć, że po wydaniu uchodźców z jakiejś części populacji wyssano by życie. To tylko kwestia czasu.

Masz rację, że SG1 raczej nie ingerowało tak głęboko w politykę wewnętrzną tubylców, ale w którymś z odcinków SGA padło hasło (chyba po pojawieniu się Woolseya), że Atlanci mają mocniej zaangażować się w politykę wewnętrzną Pegaza. Temu zagadnieniu nie poświęcono czasu, ale można spekulować, jakie były tego powody. W Drodze Mlecznej ziemianie nie mieli zbyt silnej pozycji. Istniały zaawansowane rasy: Asgard, Tolan, Nox, Guauld, TokRa, które były hamulcowym dla imperialnych zapędów ludzkości. Po pokonaniu Guauldów i wyginięciu Tolan oraz Asgardczyków, pozostali Noxowie, którzy w nic nie ingerowali, nieliczni TokRa oraz wyzwoleni mieszkańcy innych planet, którzy dysponowali groźną bronią i technologią (np. przymierze Lucjan oraz Jaffa). Można powiedzieć, że Droga Mleczna była zbyt licznie zamieszkana i mocno zmilitaryzowana, co skutecznie hamowało ziemian. Natomiast w Pegazie nad ziemianami nie było żadnej kontroli, bo wróg był tylko jeden, i dotychczas napotkane populacje ludzkie nieliczne i zacofane, które nietrudno było przekonać do uległości. Nie bez znaczenia były też technologie sprezentowane przez Asgardczyków, które ułatwiły ziemianom w Pegazie prowadzenie akcji również z kosmosu.

acidity

Części mieszkańców wioski tak, czy tak by wyssano życie, taki już los ludzi w tej galaktyce. Natomiast nie wybity by ich co do joty. Tak więc odkładając sprawy moralne na bok, to mieszkańcom wioski opłacało się jednak wydać gości.

Patrzysz bardziej na politykę ogólną ludzi w tej galaktyce, a mi chodzi bardziej o zachowanie członków załogi Sg-A. Zarówno O'neill jak i Sheppard od czasu do czasu nie zgadzali się z przełożonymi, ale O'neill bardziej kierował się moralnością, a Sheppard bardziej zyskami dla siebie i ekipy. Ekipa Shepparda zachowywała się nieraz jak zbuntowani członkowie NID.
Na jednej planecie żyli mieszkańcy nie nękani przez Zjawy, ponieważ działało tam pewne pole zostawione przez pradawnych, i ekipa Shepparda wpadła na pomysł pożyczenia urządzenia generujące to pole, oczywiście bez zgody i wiedzy tubylców. Takie coś było nie do pomyślenia w Sg-1! Ba nawet pewna grupa osób poszła siedzieć za takie działania!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones