w zasadzie nic wypowiedzi nie można zarzucić
jest to bajka i sezon 2 to już całkowite sci-fi
ale o to chodzi -to tylko serial
w życiu nie idzie niestety wszystko pięknie po sznurku jak u Franka
dużo naiwności w końcówce - nie ma opcji żeby tak dokładnie przewidzieć zachowania tylu osób
praktycznie pokazywano małe przeszkody na drodze Franka żeby widz się nie nudził bo zaraz on wyskakiwał z 20 ruchów planem do przodu jakie arcymistrz szachowy by się nie powstydził:)
mnie końcówka rozczarowała mocno
w następnym sezonie Frank wyruszy na podbój kosmosu
albo będzie historia jak z Garretem- czyli mimo zapewnień i obietnic pominie tego łebka od house of treasury i ten go zniszczy
i historia zatoczy koło

Wiesz co znaczy to sci-fi"? Masz gdzieś w tym serialu technikę z przyszłości? Nie pisz czegoś, o czym nie masz zielonego pojęcia.
A mimo że serial przegadany, to przyjemnie się ogląda. Wiadomo, że nie odzwierciedla całkiem rzeczywistości, a wiecie dlaczego? Bo to tylko serial.

"wszystko podporządkowane jednemu celowi, który jest w ostatnim odcinku" - ten "cel" pojawia sie juz na poczatku 1 sezonu, od poczatku serialu wiemy, co chce osiągnąć Underwood, a to chyba nic dziwnego, ze osiagnecie go zajelo tyle czasu...

cel mnie nie dziwi i czas na osiagniecie go, raczej sposob ze poszlo mu tak latwo i wszyscy ustepowali mu miejsca :)

Wiedziałem, że Frank chce wskoczyć na stołek od samego początku sezonu drugiego. Serial zajebisty. Frank pokazał klasę. Użyłbym jednego słowa. Skur....syn. :)