PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=809104}
6,1 487
ocen
6,1 10 1 487
Into the Dark
powrót do forum serialu Into the Dark

1.The Body - Całkiem niezły ale miało potencjał na coś więcej, taki trochę w klimatach slasherów z lat 80 z niesamowicie głupimi nastolatkami, parę razy ten czarny humor działał ale niestety w wielu momentach jest wymuszony i po prostu kiepski, główny bohater - Wilkes interesujący i fajnie zagrany, Maggie gorzej ale też może być choć ich wątek naciągany co do reszty.....brak słów, gra aktorska tych 3 nastolatków to jakiś koszmar. 6/10

2.Flesh & Blood - Ciekawie przedstawiona sytuacja Kimberly, chwile gdy próbuje opuścić dom i sama jej postać, przez jakiś czas można się zastanawiać czy jej ojciec faktycznie jest psycholem czy nie, trochę za długo się ciągnie ale sama kulminacja bardzo mi się podobała jak i zakończenie, fajny thriller. 7/10

3.Pooka - Tu się zaczynają problemy, niby ma to być coś z drugim dnem, mnie niestety nie kupiło, fatalnie zmontowany, główny bohater irytujący i słabo zagrany, trudno czasem nadążyć za tym co się dzieje i kiedy. 4/10

4.New Year, New You - Największa tragedia...tak żenujący że aż wywołuje politowanie. Bohaterki niesamowicie irytujące i przerysowane, cała akcja absurdalna. Na początku zapowiada się ciekawie ale później skręca w kiepskim, przewidywalnym kierunku i dalsza fabuła jest tak głupia że głupszej chyba zrobić się nie da. Jedyny plus w tym odcinku to Carly Chaikin w roli Danielle. Jeśli to ma być czarny humor (bo powagi tu nie widzę) to ja dziękuję za taki czarny humor bo jest to niesamowicie niski poziom czarnego humoru. 3/10

5.Down - Jak na razie najbardziej mi się podobał, mogę go zestawić razem z Flesh & Blood. Para uwięziona w windzie, gdzie po jakimś czasie facet zaczyna pokazywać swoją prawdziwą twarz. Jest klaustrofobiczny klimacik, jest niepokój, jest napięcie. Podobała mi się też Natalie Martinez w głównej roli. Takie odcinki to mogę oglądać. 7/10 a może nawet 7.5/10

Na razie jest więc tak średnio, 6 i 7 jeszcze nie obejrzałem. Niestety ogólnie jestem zawiedziony, Czekałem mocno i spodziewałem się jakichś zróżnicowanych klimatycznych opowieści w klimatach różnych świąt, a dostałem głównie słabe/przeciętne czarne komedie i żeby nie było kocham czarny humor w takich serialach jak Scream Queens, Blood Drive, Ash vs Evil Dead czy Santa Clarita Diet, tutaj niestety do mnie nie trafia i wydaje mi się całkowicie bez pomysłu. Kolejny minus to właśnie brak zróżnicowania, wszystko jest robione na jedno kopyto. Tak jak kocham slashery i jest to mój ulubiony podgatunek horroru to chciałbym jednak zobaczyć jakieś inne rodzaje a tutaj małym wyjątkiem było tylko Pooka, które chyba samo nie wiedziało czym chce być ale stawiam na psychologiczny thriller. Co do reszty 1 - seryjny morderca, 2 - seryjny morderca, 4 - psychiczna morderczyni, 5 - psychopata/morderca, brakuje tutaj oryginalności. Gra aktorska tylko w paru przypadkach jest dobra, przy reszcie jest przeciętna albo słaba no i co do samych świąt, tutaj też jest to dyskusyjne, bo większość odcinków ma tyle wspólnego ze świętami że jedynie akcja dzieje się w ich okresie i równie dobrze można by usadowić ich akcję w jakikolwiek losowy dzień i by wyszło tak samo, o dziwo odcinki które najbardziej mi się spodobały są oba thrillerami które tyle mają wspólnego ze swoim świętem że się tylko dzieją w ich czasie - 2 i 5.
Nie jest to najgorsza produkcja ale spodziewałem się czegoś dużo, dużo, dużo lepszego, mimo to te 2 odcinki (jeszcze 1 mogę dodać) oglądało mi się przyjemnie więc będę oglądał dalej a może trafi się wreszcie jakiś bardzo dobry odcinek ale na razie jest to jedna z dwóch produkcji Hulu które mnie zawiodły (ale platforma nadal jest jedną z moich ulubionych jako że ma sporo innych naprawdę świetnych seriali).

Rrouge

zgadzam sie z twoimi ocenami, obejrzales reszte odcinkow? bo ja niestety odpuscilem a jestem ciekaw czy jakas perełka jeszcze sie trafila

ocenił(a) serial na 6
miko1980

Trochę się ociągałem ale postanowiłem to ruszyć :D

6.Treehouse
Znany szef kuchni Peter Rake próbuje uciec przed ostatnią tabloidową negatywną aferą. Przenosi się do rodzinnej posiadłości ale tam atakują go duchy przeszłości.

Kiedy przy odcinku 4 pisałem że głupszej fabuły zrobić się nie da.......cóż dobrze że uwzględniłem tam "CHYBA" bo ten serial ponownie mnie zaskoczył :)
Nie wiem za jakie grzechy Jimmi Simpson i Stephanie Beatriz zostali ukarani trafiając do tego paździerza ale to było tak złe. Główny bohater jest zwykłym śmieciem który szmaci kobiety, traktuje przedmiotowo i je krzywdzi, nie widzi nic złego w swojej postawie, gdy przyjeżdża zostaje schwytany przez (czarownice?) z których każda ma jakiś związek z jego przeszłością, chcą żeby zapłacił za to co zrobił. Główny bohater jest taką łajzą że trudno z nim wytrzyma na ekranie, problem w tym że postacie kobiece jak i wszystkie inne irytują tak samo, ich zachowania, maniera, "upokarzanie" głównego bohatera jest przedstawione żenująco, kamera lata w niektórych scenach to w jedną stronę to w drugą jakby kamerzysta miał parkinsona.

Oglądając to jedno mnie tylko zastanawiało "jakie święto jest niby do cholery tematyką tego odcinka?", musiałem aż sprawdzić "Międzynarodowy Dzień Kobiet".............i właśnie po tym znienawidziłem ten odcinek jeszcze bardziej. Twórcy chcieli chyba zabawić się w #MeToo i zrobili koszmarek, który niezamierzenie kpi i przedstawia w skrzywionym, karykaturalnym świetle ten ruch, przez to wygląda jak zgraja szalonych opętanych pokręconych kobiet które wymyślają absurdalny plan żeby zmienić jakiegoś tam kolesia, tym samym dyskredytuje kobiety , które faktycznie miały tego typu problemy, przejścia, nie czepiałbym się tak tego gdyby temu odcinkowi nie o to chodziło, ale wyraźnie widać że o to chodziło, święto które jest tematem odcinka, to rozprawianie o sile kobiet itp. wykorzystali to do zrobienia niesamowicie głupiego, idiotycznego, odrzucającego, stereotypowego odcinka z naklejką "metoo" oczywiście naśmiewanie się z męskich członków musi tutaj wystąpić, czy jesteś kobietą czy mężczyzną po tym odcinku będziesz zniesmaczony, zakończenie to szczyt żenady, już dawno tak bardzo nie żałowałem straconego czasu na oglądaniu czegoś......tak samo jak żałuję zmarnowanie Jimmiego i Stephanie na takie coś.

Na koniec jeszcze muszę wspomnieć o JAKŻE SUBTELNYM NAWIĄZANIU głównego bohatera Petera Rake'a który jest agresywnym szefem kuchni do Gordona Ramseya ;).......nie podchodzić do tego nawet z 30-metrowym kijem.
2/10 jak nie 1/10 bo nawet odcinek 4 nie był tak zły.

ocenił(a) serial na 6
Rrouge

7.I’m Just F*cking with You (to chyba motto tego serialu w kierunku widzów)
Młody mężczyzna (który jest internetowym trollem który w ohydny sposób obraża i przerabia zdjęcia ludzi w internecie) w prima aprilis przyjeżdża do hotelu gdzie ma czekać na siostrę, warto dodać że chce też zniszczyć ślub byłej dziewczyny, tam zaczyna być obiektem żartów recepcjonisty Chestera.

Gdzieś do połowy odcinek jest cholernie irytujący, właściwie obserwujemy jedynie Larry'ego który jest obiektem ciągłych coraz wymyślniejszych kawałów ze strony Chestera który jest niesamowicie irytującą personą, tak jak jego powtarzane cały czas "I'M JUST F*CKING WITH YOU" i tak przez prawie cały odcinek aż do połowy i tu niestety muszę wstawić SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER!!!!!! gdyż bez tego nie byłoby co tu opisać, gdzieś w połowie okazuje się że Chester naprawdę jest seryjnym psychopatycznym mordercą, mimo wszystko tutaj muszę oddać uznanie przynajmniej Hayesowi MacArthurowi za rolę Chestera, wspomniałem że jest irytujący ale to tylko pokazuje że aktor wczuwa się w rolę, potrafi raz być wnerwiającym żartownisiem żeby za chwilę obłąkanym psychopatą. Całkiem urocza była również Jessica McNamee w roli Rachel Adams - siostry Larry'ego. Większość jednak scen (nie mówiąc że ponad połowa to nuda i oczekiwanie aż coś się wydarzy) jest zrobiona w kiepski, przerysowany sposób i ma się wrażenie że scenarzyści nie wiedzieli czy ma być ostatecznie poważnie czy komediowo. Na plus mogę częściowo umieścić samo zakończenie które jest fajną ironią i ciekawą przemianą głównego bohatera, ale ostatecznie ponownie nie jest to nic dobrego i nie warto się dla zakończenia, dobrej gry aktorskiej MacArthura a i sympatycznej McNamee męczyć godzinę i pół.
4.5/10

ocenił(a) serial na 6
Rrouge

8.All That We Destroy
w Dzień Matki, genetyczka Victoria Harris która odkrywa że jej syn Spencer Harris ma tendencję do psychopatycznych skłonności, aby znaleźć lekarstwo tworzy dla niego klony, aby uwalniać jego pragnienia i zbadać jego zachowanie względem do nich.

Po 2 poprzednich słabych (z czego jeden niesamowicie zły) odcinkach właściwie zastanawiałem się czy znowu nie odpuścić i o dziwo zaskoczyłem się całkiem pozytywnie. Czuć tutaj Black Mirror, zaznaczam że to nie horror a thriller sci-fi. Mamy technologię przyszłości itp. jeśli chodzi o tą stronę, choćby ruchome rysunki na papierze które np: mrugają gdy rysujesz twarz to fajny zabieg ale już wygląd telefonów kiepski i niewygodny. Samo przedstawienie syna z psychopatycznymi skłonnościami i jego zachowanie i nagłe wybuchy na plus, tak samo nadopiekuńcza matka, zarówno Israel Broussard w roli syna jak i Samantha Mathis w roli matki pokazują dobrą grę aktorską. Israel potrafi stworzyć niepokojącego, antyspołecznego młodego chłopaka który najpierw wygląda jak miły gość a za chwilę rzuca się na dziewczynę i ją dusi. Relacja między matką a synem toksyczna, trochę ala Norma-Norman ale jednak nie aż na takim poziomie. Dobrze wykazała się również Aurora Perrineau w roli Ashley Prime, czułem do niej współczucie i nawet jej kibicowałem co nie zdarzało mi się często podczas tego serialu. Fabuła się nie rozłazi, gra aktorska jest dobra, element psychologiczny, przedstawienie psychopatii syna również, do tego fajne zakończenie które choć przewidywalne to myślę że idealnie pasuje do reszty. Choć nie jest to wciąż coś superowego, ma parę głupotek, zdecydowanie czuć przedłużanie na siłę (jak w dosłownie każdym odcinku) i wygląda jak takie biedne Black Mirror to jest to wciąż lepsze niż odcinki 7, 4, 3 czy o zgrozo 6 (nie odpuszczę) bo co najważniejsze przynajmniej dałem radę wciągnąć się w fabułę i trzymać kciuki za bohaterkę.
6/10

Co do reszty 4 odcinków - postaram się oglądnąć i napisać opinię w najbliższym czasie ;)

Rrouge

szacun ze tak sie chcialo rozpisac :) akurat 7odc tez tam kiedys juz widzialem i mam identyczne (znowu) odczucia - nudny i irytujacy (na plus fajna kolorystyka, neony itp, plus tez za akcje w tanim amerykanskim motelu ktore uwielbiam - na ekranie tv, bo w rzeczywistosci to syf kiła i mogiła ;)

ocenił(a) serial na 6
miko1980

9.They Come Knocking
Mężczyzna, który stracił żonę chorą na raka w dzień ojca zabiera swoje dwie córki w podróż na pustynię do specjalnego miejsca które było bliskie jego i jego żonie aby było to swoistym pożegnaniem dla niej. Wkrótce zaczynają być nękani przez tajemnicze nadprzyrodzone istoty.

Jestem zaskoczony ale to kolejne pozytywne zaskoczenie. Jest to pierwszy jak na razie odcinek z elementami supernatural w serialu. Odcinek mocno czerpie z legendy o czarnookich dzieciach, sam ich wygląd jest dosyć niepokojący a przynajmniej twarze, odgłos syczenia niepotrzebny, najlepiej wypadają wtedy kiedy stoją nieruchomo i mówią do bohaterów. W głównej roli świetny Clayne Crawford (Zabójcza Broń, Bracia Oodie) w roli Nathana ubolewającego po stracie żony ojca dwóch córek. Wypada naprawdę przekonująco, widać w nim ból, cierpienie, fakt że nadal nie pogodził się ze śmiercią żony ale równocześnie chęć bycia tu dla córek. Jeśli o nie chodzi, w roli starszej córki Clair mamy Josephine Langford (Wish Upon, serial Wolf Creek - 2 sezon) i wypada dobrze, taka zbuntowana nastolatka, która czuje żal do ojca za śmierć matki i chce się odcinać od wszystkich, schemat aczkolwiek dobrze zagrany, młodsza córka Maggie grana przez Lię McHugh (American Woman) była niesamowicie irytująca, aktorsko nie jakoś najgorzej choć też nie jakoś specjalnie dobrze, działała na nerwy mocno. Na minus głupoty scenariusza i idiotyczne zachowania bohaterów, ojciec który zostawia córki na pustkowiu żeby czegoś szukać mimo tego co sie stało w nocy i ogólnie momentami jego nieodpowiedzialne zachowanie. Kolejny minus to pewne scenariuszowe niedopowiedzenia, Jest tu jednak fajne przedstawienie radzenia sobie ze stratą i tego że każdy z członków rodziny inaczej to przechodzi i swój żal przelewa w co innego, nawet mnie wzruszyły retrospekcje z matką, po raz drugi - fajny motyw czarnookich dzieci które wykorzystują żal i smutek aby zwodzić ludzi, jest tu parę niepokojących momentów które co strachliwszego widza mogą wystraszyć, zakończenie to trochę kolejny schemat i trochę przesłodzone bo nie pamiętam osobiście żeby wystarczyło zrobić taką rzecz aby wszystko się skończyło ale mimo to kibicowałem rodzinie i współczułem im, taki dramacik rodzinny z wątkiem supernatural o radzeniu sobie z bólem, żalem po stracie z kochaną osobą i o odpuszczaniu. Nadal ma głupiutkie schematy i dziwne zachowania i nadal się ciągnie ale oglądało mi się z zaciekawieniem i przyjemnością no i ma w sobie warstwę emocjonalną której w większości pozostałych ciężko znaleźć. Moim zdaniem to najlepszy odcinek od czasu 5.

7/10 :)

Rrouge

dzieki za info, sprawdze w takim razie ;)

ocenił(a) serial na 6
miko1980

Udało mi się jakimś cudem znaleźć czas żeby oglądnąć ostatnie 3 odcinki i przyznam że.....cholernie cieszę się że to zrobiłem, możliwe że już zdążyłeś je obejrzeć, wtedy jestem ciekawy też twojej opini :D

10.Culture Shock
Dzień Niepodległości. Młoda ciężarna kobieta imigrantka w pogoni za amerykańskim snem chce zostać obywatelką USA i nielegalnie przekracza granicę Stanów Zjednoczonych. Wkrótce znajduje się w amerykańskim koszmarze w którym razem z innymi imigrantami trafia do dziwnego przekolorowanego miejsca.

Karykaturalne i prześmiewcze przedstawienie Ameryki i "Amerykańskiego Snu", w głównej roli Martha Higareda znana z roli Kristin Ortegi w Altered Carbon czy choćby Castel Fieto w Queen of the South, sprawuje się w tej roli nieźle, mamy też Richarda Cabrala (Mayans M.C.) i Barbarę Crampton która swoim przesadzonym uśmiechem wprowadza niepokój. Mamy tu sporo stereotypowych amerykańskich cech, zachowań a zwrot akcji raczej zaskakujący nie będzie ale ogląda się to całkiem nieźle, jeśli spojrzymy na to z przymrużeniem oka, motyw wyjścia z traumy i "wyrwania się z uścisku" również całkiem niezły.
6/10

11.School Spirit
1 Dzień Szkoły. Grupka młodzieży siedząc w kozie odnosi się do ostatnich zaginięć uczniów i zaczyna dyskutować o tak zwanym Szkolnym Duchu, który porywa złych uczniów. Chwilę później w szkole w której oprócz wymienionej grupki znajduje się tylko przesadnie agresywny dyrektor pojawia się postać ubrana w kostium admirała (szkolnej maskotki) i zaczyna mordować nastolatków.

Jest to taki lekki slasherek, krzyżówka slashera i Breakfast Club (co jednak niedawno można było oglądać w lepszej formie w mojej opinii w 3 sezonie Scream). Postacie nie mają żadnych ciekawych cech, są oparci na całkowitych przemielonych tysiące razy slasherowych schematach, dialogi są mętne, mamy tu kilka fajnych scen morderstw (zwłaszcza 2 - głowa i nogi, ten kto oglądał zrozumie :D) aczkolwiek żałuję że nie były wyraźniej pokazane i że nie były bardziej brutalne, z tego co kojarzę to w 1 odcinku "The Body" już pojawiły się bardziej brutalne sceny w tym miażdżenie gałek ocznych paluchami, także nie rozumiem dlaczego w tym odcinku jako typowo slasherowym większość obrażeń działa się offscreen (a niektóre śmierci całkowicie offscreen), mimo to wciąż były całkiem niezłe. Sam kostium mordercy ciekawy ale jeśli chodzi o tożsamość - niesamowita przewidywalność, chyba nie ma osoby która by się tego nie domyśliła, do tego parę głupich elementów scenariusza jak zwłoki w których nie zaszedł jeszcze proces gnilny gdy powinien, końcówka całkiem fajna, motywacje mordercy przesadzone ale niech będzie i ostatnia scena - na plus, choć miałem wrażenie że to kopia zakończenia z gorszego 4 epizodu. Mimo wszystko jako wielkiego fana slasherów oglądało mi się to szybko i bez bólu, nie dłużyło mi się, postać dyrektora zabawnie przerysowana a i wygląd mordercy i 2 morderstwa (gdyby były tylko bardziej "obsceniczne") na plus, od taki lużny slasherek.
6/10

12.Pure
Dzień Ojca-Córki (święto skupiające się na relacjach między ojcami i córkami). Kilka nastoletnich dziewcząt przebywając w dziwnym ośrodku "oczyszczenia córek" w odosobnieniu biorą udział w tajnym rytuale i zaczynają widzieć nadprzyrodzoną istotę. Dziewczyny muszą skupić się na demonie, którego uwolniły, a także na surowych oczekiwaniach ich ojców....

DINGDINGDINGDING MAMY ZWYCIĘZCĘ "SEZONU" To właśnie oto odcinek dla którego cieszę się że jednak postanowiłem to nadrobić...

Osobiście byłem zszokowany jak świetny okazał się ten film, choć były tu odcinki na bardzo różnym poziomie to ten zdecydowanie jest w moich oczach najlepszym odcinkiem jak na razie serii. Mamy tu ciekawą historię o zawłaszczeniu, fanatyzmie religijnym w połączeniu z hipokryzją i seksizmem przedstawionych mężczyzn i w połączeniu z postacią pierwszej kobiety - Lillith. Cała młoda kobieca obsada w której znalazły się nazwiska ponownie, które można kojarzyć z innych produkcji - Jahkara Smith (NOS4A2), McKaley Miller (Ma, Scream Queens), Ciara Bravo (Red Band Society, Second Chance, Wayne) i Annalisa Cochrane (Heathers, Kappa Crypto) - spisały się bardzo dobrze (szczególnie poczułem ogromną sympatię do zadziornej McKaley Miller) również Scott Porter (Hart of Dixie, Why Women Kill) bardzo dobrze wcielił się w postać odrzucającego pastora. Odcinek ma w sobie kilka jump scare'ów które potrafią zaniepokoić a Tara Parker jako Lillith potrafi wzbudzić niepokój swoim uśmieszkiem. Jest tu klimat zduszenia dziewczyn i leciutki surrealizm, dobry soundtrack i naprawdę sympatyczne postacie dziewczyn których jest nam z czasem coraz bardziej żal i którym kibicujemy. Nie czułem przedłużania i całkowicie wciągnąłem się w historię, to właśnie jest to czym chciałem żeby ta antologia była!!!

Sam jestem w szoku ale 9/10 i naprawdę gorąco polecam.

Obecnie w tym miesiącu wyszedł już 1 odcinek (2 halloweenowy w serialu) 2 rundy/sezonu rozpoczynając 2 rok z Into The Dark i szczerze? Po ostatnich odcinkach które były albo dobre albo niezłe (2 połowa zdecydowanie lepsza) i po świetnym 12 chyba jednak pozostanę i zobaczę jak to dalej się potoczy :)

Rrouge

ja ten serial odpuscilem i przerzucilem sie na swietne Inside No9 + niezle Creepshow, ale sprawdze jeszcze w takim razie ten ostatni odcinek 1 sezonu

ocenił(a) serial na 6
miko1980

No9 uwielbiam, tu się zgadzam, Creepshow (jeśli chodzi o to z tego roku) całkiem fajne, choć coś mi w nim nie podpasowało ;D

Rrouge

tak chodzi o najnowsze, jestem po 3ech odcinkach (czyli w sumie 6 opowiesciach) i powiem ci ze sie rozkreca i np ostatnia/druga historia w odc2. oraz odc.3 sa w mojej opinii juz naprawde całkiem niezłe

ocenił(a) serial na 6
Rrouge

13.Uncanny Annie
Halloween - 2 odcinek halloweenowy. Grupa studentów zostaje uwięziona w tajemniczej grze planszowej, która ożywia ich najmroczniejsze lęki, przez które muszą przejść i grać dalej, aby uciec.......i wygrać, czyli tym samym przetrwać.

Takie Jumanji w klimacie horrorowym i lekkie teen dramowe ghost story o mściwym duchu. Widziałem sporo tego typu horrorów, czy nawet odcinków seriali, choćby kojarzy mi się coś podobnego z planszówką z Gęsiej Skórki czy Are You Afraid of The Dark, dobrze się ogląda. Dobra rola Adelaide Kane (Reign, Teen Wolf) i niepokojąca Karlisha Hurley jako Annie, fajne finalne prowadzenie akcji w przedostatnich minutach, niestety samo finalne zakończenie i ostatnie sekundy kiepskie i przewidywalne...
6.5/10

14.Pilgrim
Święto Dziękczynienia. Kobieta zaprasza aktorów do stworzenia autentycznego pierwszego Święta Dziękczynienia dla swojej rodziny i przyjaciół. Jednak sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, gdy aktorzy odmawiają, powrotu do "normalności".

Jeden z tych odcinków które miały dobry koncept a wyszło przeciętnie. Fabuła była intrygująca, postacie "amiszy" wzbudzają niepokój i ma w sobie niezłe sceny. Niezła rola Reign Edwards (MacGyver, Hell Fest) i Courtney Henggeler (Cobra Kai), fajnie ogląda się ich relacje na ekranie. Niepokojący Peter Giles w bardzo dobrej kreacji i Elyse Levesque (Ready or Not). Pierwsza połowa trzyma w napięciu, niestety w 2 następuje przerost formy nad treścią i wprowadzają tyle głupot, absurdu i nielogiczności do scenariusza że automatycznie spada poziom odcinka a z napięcia też nic nie zostaje.
5.5/10

15.A Nasty Piece of Work
Boże Narodzenie - Szef zaprasza kilku swoich pracowników na przyjęcie świąteczne, które okazuje się być intensywną konkurencją o awans.

Jakie to było piękne. Bardzo dobry scenariusz, bardzo dobra gra aktorska wszystkich osób znajdujących się w głównej obsadzie, Natalie Hall (Star-Crossed) Kyle Howard, Dustin Milligan (Dirk Gently's Hollistic Detective Agency), Julian Sands i Angela Sarafyan (Westorld), humor, satyra, sporo zwrotów akcji, nie wiemy w jakim kierunku zmierza obecnie fabuła i które manipulacje gospodarza są prawdziwe a które nie, sam finał jest ironiczny, pozytywny jak na inne zakończenia ale w tym przypadku mnie to satysfakcjonowało no i dosyć fajne acz proste przesłanko ;) Mało jakie odcinki w tej serii tak niesamowicie dobrze mi się oglądało. W porównaniu z poprzednim odcinkiem świątecznym "Pooka" to jak niebo a ziemia. Zdecydowanie jeden z najlepszych jak nie najlepszy odcinek całego serialu i mój ulubiony obok "Pure".
8.5/10

16.Midnight Kiss
Nowy Rok/Sylwester - Midnight Kiss przedstawia nam grupę długoletnich przyjaciół gejów i ich najlepszą kobiecą przyjaciółkę, którzy udają się do pięknego dużego domu aby świętować Nowy Rok. Jedną z ich corocznych tradycji jest gra o nazwie Midnight Kiss, seksowne ale niebezpieczne wyzwanie, polegające na znalezieniu kogoś wyjątkowego z kim moglibyśmy odliczyć czas do Nowego Roku i pocałować się z tym kimś kiedy wybije północ. W miarę jak przyjaźnie stają pod znakiem zapytania, pojawiają się miedzy nimi tajemnice, zazdrość i niechęć, grupa staje przed kolejnym wyzwaniem, gdy pojawiający się zabójca wciąga ich w śmiertelną grę. Relacje zostaną poddane próbie a prawda wyjdzie na jaw.

Skoro poprzednio był jeden z najlepszych odcinków w serialu (może najlepszy) to szybciutko trzeba to wyrównać jednym z najgorszych (może najgorszym) odcinków, nieprawdaż? Nie mam absolutnie nic do tego że jest to odcinek typowo reprezentujący lgbt (jest sporo seriali i filmów typowo lgbt które naprawdę kocham, choćby ostatnio naprawdę dobry brytyjski serial Feel Good), ale wręcz boli mnie że jest to tak słabo i stereotypowo zrealizowane. Każdy z męskich bohaterów to chodzący stereotyp którego nie da się polubić, schematyczność i stereotypy biją z ich dialogów, zachowań, ze wszystkiego co z nimi związane, sama gra aktorska również jest jedną ze słabszych w serii, jedyna osoba w grupię którą naprawdę polubiłem to Hannah grana przez Ayden Mayeri (Grace and Frankie, Homecoming) z którą symptyzowałem i mogłem się utożsamić. Dialogi są kiepskie i są o niczym poza gadaniem o podbojach miłosnych, dostajemy jeden całkiem niezłe zabójstwo z butelką szampana (którego pełny efekt zobaczymy dopiero później) po czym nic się praktycznie nie dzieje, poza tym zabójstwem przez godzinę wieje nudą, a bohaterowie włóczą się po imprezie, narzekają i nawzajem się zdradzają, później mamy kilka nudnych, nijakich zabójstw w domu prowadzących do kiepskiego ujawnienia i zabójcy którego motywacje są głupie, słabe, wyolbrzymione i bezsensowne. Jedyny plus poza kobiecą przyjaciółką to chyba jedynie ostatnia scena z głównym bohaterem i przyjaciółką. Nudny lekki, nijaki slasher z kiepskimi (poza jedną) śmierciami, słabo wykreowanymi i kiepsko zagranymi bohaterami (poza jedną) i kiepskim mordercą - omijać z daleka. W mojej opinii najgorszy odcinek zaraz po Treehouse z całego serialu. To już New Year, New You było lepszym odcinkiem z tą tematyką.
2.5/10

17.My Valentine.
Walentynki - Piosenki i tożsamość artystyczna piosenkarki zostały skradzione przez jej byłego chłopaka - menedżera i bezwstydnie "doklejone" do jego nowej dziewczyny/protegowanej. W wyniku podstępu okradziona piosenkarka zostaje razem z przyjaciółką, byłym menedżerem i jego nową dziewczyną zamknięta na małej sali koncertowej.

Podróba Poppy! Poppy pozwij ich! A tak na poważnie....mam wrażenie że scenarzyści kompletnie nie mieli pomysłu na to czym ostatecznie ten odcinek miał być, raz występuje klimat poważnego thrillera żeby za chwilę ujrzeć aż do bólu przerysowaną scenę, lub dziwne sekwencje biorące się znikąd. Mieszanie stylów w tym przypadku nie wyszło na dobre. Główni bohaterowie - Podobała mi się Britt Baron (GLOW) jako Valentine, polubiłem jej postać jak i postać jej przyjaciółki. Niestety z drugiej strony tej absurdalnej barykady mamy Benedicta Samuela (Gotham) który potrafi pokazać naprawdę bardzo dobre kreacje, uwielbiałem go w roli Mad Hattera w Gotham i tu momentami pokazuje dobrą grę, niestety często wręcz do przesady szarżując, sama postać - Royala jest napisana niesamowicie chaotycznie, tak że do końca nie wiadomo o co mu chodzi i wydaje się że sam Royal tego nie wie. Mamy również Annę Lore jako Trezzure - kopiującą styl Valentine, gdzie podczas oglądania wydawało mi się że oglądam Arianę Grande (głównie przez podobny styl mówienia i zachowania) której gra aktorska pozostawia wiele do życzenia a jej jojczenie i głos doprowadza do białej gorączki. Główna bohaterka ma mnóstwo okazji do ataku na Royala (który jest całkowicie nie zorganizowany i chaotyczny) jednak ich nie wykorzystuje, wątek kłócącej się pary - całkowicie zbędny i nie prowadzący do niczego, no i mamy jeszcze 3 przerysowanych nastolatków z beznadziejną grą aktorską którzy urwali się chyba z kosmosu (to również do niczego nie prowadzi), kilka zabójstw, nie wyglądających najgorzej, ale bez niczego specjalnego, samo zakończenie cholernie przewidywalne. Na duży plus - muzyka. Niestety odcinek nie udany, nie uważam go za najgorszy, ale jest to 2 najgorszy (po poprzednim - Midnight Kiss) w tym sezonie, warto zobaczyć dla muzyki i to chyba tyle, nie zdecydowanie się na jeden styl zaszkodziło My Valentine, podobnie jak i sam scenariusz który wyglądał jak pisany na bieżąco na kolanie na przerwie. Nie ma nawet startu do poprzedniego walentynkowego epizodu.
4.5/10

18.Crawlers
Dzień Świętego Patryka. W dzień Świętego Patryka - noc szalonych imprez i pijanych biesiad - trójka młodych osób łączy siły, by uratować uniwersyteckie miasteczko przed okrutną hordą zmieniających ciała kosmitów.

Bardzo przyjemna wariacja na temat kosmitów w klimacie zombie. Coś co już widzieliśmy ale dobrze zrealizowana. W głównej Roli Cudowna Giorgia Whigham (Punisher, Scream, Legacies) jako młoda dilerka Shauna, co już na starcie mnie kupiło gdyż mam ogromną słabość do tej aktorki i kocham jej role w innych serialach. Postać bardzo przypadła mi do gustu, świetnie zagrana i dobrze napisana. Na plus również Cameron Fuller jako Aaron i Pepi Sonuga jako Misty która również nieźle wypadła. Styl ma klimacik takich starszych kiczowatych horrorów sci-fi o porywaczach ciał-wirusie zombie. Dobra fabuła, kilka krwawych scen które miały by potencjał być bardziej krwawe i naprawdę dobrze wyglądać, trochę celowego przerysowania, kolorki i chyba najlepszy klimatyczny poster ze wszystkich "filmodcinków" do tej pory. Osobiście naprawdę się wciągnąłem i bardzo przyjemnie mi się oglądało tą walkę z kosmitami, tak że nawet zobaczyłbym kontynuację w formie takiego samego kiczowatego humorystycznego serialu :D ma potencjał na więcej, w moim odczuciu jeden z lepszych i 2 najlepszy w tym sezonie.
7.5/10


No więc poziom podobny do 1 serii. Są przeciętne, są dobre, są bardzo słabe, raz na jakiś czas trafi się naprawdę bardzo dobry. Jestem ciekawy jak wypadło ponowne przedstawienie Pooki w Pooka Lives, więc jak tylko obejrzę podzielę się jak w przypadku poprzednich moją opinią.

ocenił(a) serial na 6
Rrouge

19.Pooka Lives!
Wielkanoc. "Sequel" Pooki. Grupa przyjaciół, którzy znali się ze szkoły średniej, tworzy własny challenge i zarazem creepypastę obracającą się wokół zabawki Pooki, historii jej powstania i miejskiej legendy związanej z śmiercią jej twórczyni. Kiedy Pooka Challenge staje się viralem, rzeczy przybierają koszmarny wymiar gdy mordercze wersje Pooki zaczynają ożywać.

Kolejna odsłona Pooki. Czy ktoś o to prosił? Ja na pewno nie. Mimo wszystko ta część diametralnie różni się od 1 przyjmując nawet inny kierunek i gatunkowość. Na początku ogląda się naprawdę fajnie, pierwsza połowa ma dobry klimat i idzie w dobrym kierunku, niestety w 2 za bardzo skręca w stronę komedii z kiepskimi żartami, klimat nadal gdzieś tam jest ale o wiele mniejszy, o ile w niektórych "filmodcinkach" ta czarna komedia bardzo dobrze wypada, tutaj miałem wrażenie że zadziałała na niekorzyść, dodatkowo niektóre z momentów i zachowań są wręcz przesadnie głupkowate i niezrozumiałe (rozumiem chybić strzał w potwora, ale obkręcić broń i strzelić w zupełnie inne miejsce oddalone od monstrum o dobrą odległość i rzucić coś o kiepskim celu?). Ogromny plus za różne wariacje Pooki, był to ciekawy i dobry element wprowadzony do tej "postaci". Fan-arty różnych koszmarnych wersji Pooka z których część nawiązywała również do różnych postaci z znanych creepypast - naprawdę fajnie wyglądały i to kolejny naprawdę fajny pomysł. Moim ulubionym jest zdecydowanie ten na wzór Rake'a. Parodiowanie i naśmiewanie się z wszelakich challenge na youtube wyszło całkiem dobrze, przedstawienie samych głupich youtuberów w postaci tego jednego jegomościa już było zbytnio przerysowane aż do przesadnego stopnia i trąciło żenadą. Na pewno bardziej krwawy i efektowny od 1. Jak już wyżej wspomniałem - wolałbym żeby zachowali bardziej mroczny ton, gdyż fabuła naprawdę miała na to potencjał, niestety 2 połowa była w mojej opinii dużo gorsza od 1 i przyjmowała formę no...sytuacji które miały być śmieszne, ale w moim odczuciu finalnie były całkowicie nieśmieszne. Z obsady na plus Felicia Day (Supernatural, The Magicians), która jest niesamowicie sympatyczną aktorką i zawsze bardzo przyjemnie mi się ją ogląda. Reszta obsady nie wypadła też jakoś źle aczkolwiek same postacie raczej niezbyt ciekawe i często irytujące, popełniające niesamowicie idiotyczne decyzje zwłaszcza w kulminacyjnej akcji w sklepie. Rake-Pooka wykonany był naprawdę bardzo fajnie. Zakończenie - ucięte gdy Pooki mają wystrzelić z pudełek i zaatakować bohaterów po czym mamy w napisach końcowych w stylu rysunkowym pokazywaną całą akcję i pokonywanie ich aż do zwycięstwa? Mam wrażenie że zabrakło im czasu albo funduszy, albo jednego i drugiego na zrobienie tego już w normalny sposób a szkoda bo naprawdę bardzo chciałbym zobaczyć tą akcję na ekranie w normalnej formie aniżeli w rysunkowej z dźwiękami w tle.

No powiem że nawet nie było to takie złe, o wiele lepsze od 1 odsłony Pooki i nawet ma potencjał na więcej w przyszłości, jakby zachowali styl fabuły z Pooka Lives! ale zamiast dawać komediowej otoczki dali bardziej poważny ton z pierwszej Pooki (który był jedynym dobrym tam elementem) to mogło by wtedy wyjść coś naprawdę dobrego, różne koszmarne i zwariowane odsłony Pooki mają zdecydowanie potencjał, trzeba go tylko dobrze wykorzystać.
5.5

20.Delivered
Dzień Matki. Życie przyszłej matki zostaje przewrócone do góry nogami, gdy zdaje sobie sprawę że ktoś, kogo zna, ma straszne plany wobec niej i jej nienarodzonego dziecka.

Przyszła matka która zostaje porwana przez swoją nową rzekomą przyjaciółkę, po czym okazuje się że ta jest psychopatką i przetrzymuje ją w swoim domu na zadupiu aż nadejdzie czas narodzin aby odebrać ją dziecko i prawdopodobnie ją zabić? - To brzmi jak dobry thriller i tym właściwie jest. Natalie Paul (Mr. Mercedes, Blacklist) dobrze spisała się jako główna bohaterka. Tina Majorino (Veronica Mars, Big Love, Grey's Anatomy, Scorpion) BARDZO DOBRZE spisała się jako szalona Jenny dając takie Annie Wilkes vibes, zresztą do samego Misery jest tu sporo nawiązań włącznie z ikoniczną sceną z łamaniem nóg. Backstory Jenny dobrze zrobione, choć wydaje się naciąganym że nikt jeszcze nie odkrył jej poprzednich zbrodni. Aktorki dobrze partnerują na ekranie. Ma kilka niezłych krwawych momentów, które jak zazwyczaj - mogły być lepsze ale jest dobrze. Fabuła nie ma w sobie nic specjalnego, ale oglądało mi się z zaciekawieniem o losy Valerie i jej dziecka, samo zakończenie może nie najlepsze ale też nie najgorsze, ciekawy rozwój charakteru Valerie po prostu - dobry thriller z fajnymi nawiązaniami.
7/10

ocenił(a) serial na 6
Rrouge

21.Good Boy
Tydzień Doceniania Zwierząt? "Pet Appreciation Week". 39-letnia dziennikarka Maggie Glenn zostaje zmuszona do podjęcia pracy na własny rachunek. Szef zachęca ją do wzięcia psa jako wsparcie emocjonalne. Decydując się na adopcję nieświadomie wikła się w coś dużo większego, jako że pies nie jest tym, czym się wydaje, i jest znacznie bardziej niebezpieczny niż przeciętny zwierzak.

Naprawdę bardzo dobrze oglądający się film o morderczym psiaku! Bardzo dobra rola Judy Greer (Kidding, Let's Go Luna) której choć postać momentami mocno irytuje to można jej współczuć no i finalnie postać zmierza w ciekawym kierunku, nieźle wypadli też McKinley Freeman (Hit the Floor) Steve Guttenberg (Police Academy) i Ellen Wong (GLOW, The Carrie Diaries), trochę czarnego humoru, dobrze napisana fabuła, która przynajmniej nie nudzi tak jak w przypadku niektórych odsłon Into The Dark, nawet trochę więcej gore które wreszcie mnie zadowala, bo choć nie widzimy dokładnie scen masakry to późniejszy widok na zwłoki prezentuje się nawet brutalnie (zwłaszcza w 2 przypadkach), tak czy inaczej jest to zdecydowanie jeden z bardziej krwawych odcinków, no i przede wszystkim naprawdę przeuroczy pieseł, nad którym można się rozpływać przez cały czas trwania filmu i jest zdecydowanie największą zaletą "Good Boy"! Chociaż w końcowych momentach gdy następuje "metamorfoza" wypada kiczowato, ale myślę że był to raczej celowy zabieg i ma to w sobie jakiś urok. Od strony muzycznej jest również całkiem nieźle, no i duży plus za zakończenie <3 Naprawdę przyjemnie mi się oglądało i jest to zdecydowanie jeden z lepszych odcinków tego sezonu jak i całej serii, właśnie takich odcinków oczekuję!
Jeśli kochacie psiaki i horrory z motywem morderczych pupili to powinno wam się spodobać :D
7.5/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones