Zawsze mnie irytuje jak autor nie jest w stanie napisać wystarczająco dobrze zbudowanej kryminalnej zagadki i całe zaskoczenie wynika wyłącznie z celowego oszukania widza (lub czytelnika) poprzez narracyjne wprowadzenie go w błąd; cała zabawa w kryminałach - przynajmniej dla mnie - polega na tym że razem z głównym bohaterem staram się zrozumieć to co się stało. Tutaj główna bohaterka od początku w dużym stopniu bardzo dobrze wie co się stało, a wiele wydarzeń widzimy z jej perspektywy a jednak najważniejszy element zagadki nie zostaje nam zdradzony do ostatniego odcinka - wręcz przeciwnie, jesteśmy regularnie przekonywani że Maya nie wie kto zabił jej męża. Całość historii dobrze się składa razem, oglądało się przyjemnie ale trochę zawodu na koniec pozostaje.