Podobają mi się zwłaszcza dwa wątki z ostatnich odcinków.
Koleżanka Bożenki (bodaj pielęgniarka) bezskutecznie uwodzi doktora. Doktor tyle razy dał jej już kosza i potraktował jak powietrze, ale to jej nie zraża. Cały sens jej życia stanowi tylko uwiedzenie doktora by się ustawić i polepszyć status społeczny. Co tam dziecko, miłość, honor, godność. To zupełnie nieistotne. Do upadłego będzie goniła za lekarzem.
Drugi to kuzyn doktora Witold Koziełło. Doktor z żoną to ludzie na poziomie, utrzymujący ciekawe kontakty towarzyskie bezinteresowni. Z kolei Witold to człowiek wyrachowany, mający prawie wyłącznie potrzeby materialne. Żadnych innych ambicji poza pasożytowaniu na bogatszych (podobnie jak koleżanka Bożenki).