PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
7,6 77 108
ocen
7,6 10 1 77108
Kości
powrót do forum serialu Kości

SPOJLERY!!! Nie oglądałeś/aś sezonu 10 nie czytaj!!!

Z tego co widzę, nie ma tu żadnego wątku o postaci granej przez Johna Boyd’a. Szczerze się zdziwiłam.. Myślałam, że zobaczę chociaż kilka dyskusji na temat agenta Aubrey’a. A jednak nie.. Więc może pora założyć specjalny wątek? Jakie macie odczucia co do tej postaci? Lubicie go, nie lubicie? Bo ja szczerze powiem, że uwielbiam tego „młodego agenta”! Zauroczył mnie od swojej pierwszej sceny, i już po 3 pierwszych odcinkach wiedziałam, że pokocham tego gościa!
Oto dlaczego:
1. Po pierwsze błędem jest postrzeganie Aubrey’a jako NASTĘPCĘ Sweets’a. James jest ZUPEŁNIE INDYWIDUALNĄ postacią. I w ten sposób należy o nim myśleć.. Dopiero wtedy można go sprawiedliwie ocenić. Niestety z tego co zauważyłam, wielu fanów nie potrafi tego rozdzielić. Śmierć Sweets’a i szybkie dołączenie do grupy Aubrey’a. Nasz ukochany bohater ginie a na jego miejsce wchodzi „jakiś nowy”… ciężko jest polubić kogoś kto tak nagle „zastępuje” naszego ukochanego Sweetsa.. Ja na szczęście nie miałam z tym problemu. Może dlatego, że nigdy nie byłam jakąś ogromną fanką Lance’a (w dodatku zaspojlerowałam sobie jego śmierć już w trakcie oglądania 5 sezonu, więc byłam przygotowana na ten emocjonalny szok… podobnie jak wątek sparaliżowanego Hodginsa).
James Aubrey wniósł dużo świeżości do serialu i z każdym odcinkiem podobał mi się coraz bardziej.
2. Postać Aubrey’a polubiłam praktycznie od pierwszego odcinka. Może to ten element niepewności (a jeżeli Aubrey też jest wplątany w spisek w FBI?? Może to nawet on za tym wszystkim stoi, a teraz próbuje rozwalić ekipę od środka??) Takie przynajmniej ja miałam podejrzenia oglądając 2 pierwsze odcinki 10 sezonu (bo chociaż o śmierci Sweetsa wiedziałam od dawna, to o Aubrey’u nie wiedziałam kompletnie nic (po szoku na temat mojego ukochanego Hodginsa obiecałam sobie „nigdy więcej spojlerów”!), więc nie miałam pojęcia kim tak naprawdę jest ten cały Aubrey. Tym bardziej nie spodziewałam się, że zostanie w serialu na stałe. Na szczęście to była świetna decyzja. Postać młodego, zabawnego i nieco tajemniczego agenta wniosła świeżość i nadała nowy ton całej serii (w końcu Booth też dostał swojego „stażystę” i mógł wydawać mu polecenia). A z każdym kolejnym odcinkiem… ba! Z każdą kolejną sceną Aubrey zaskakiwał mnie, i zdobywał moje serce coraz bardziej.
3. James Aubrey to idealna mieszanka między Booth’em a Sweets’em: uroczy, czarujący, słodki, zabawny, ekscentryczny, pełen chłopięcego uroku czy nawet czasem naiwności spowodowanej mniejszym doświadczeniem – jak Sweets. I twardy, zdecydowany, odważny, zdeterminowany, nieustępliwy, świetny śledczy, jednym słowem rewelacyjny agent FBI – jak Booth.
Dodatkowo Aubrey ma w sobie też coś z Vincenta. Obaj aktorzy mają dosyć podobne proporcje twarzy. Ale warto zwrócić też uwagę na te jego minki i manierę w głosie / sposobie mówienia. Z czasem trochę się to ulatnia, jednak najbardziej dostrzegalne podobieństwo jest w 10 sezonie – zwłaszcza na początku (nie wiem czy to inicjatywa samego aktora, czy taki był pomysł na postać). Być może było to celowe delikatne nawiązanie do Vincenta...
4. Jego sposób bycia, poczucie humoru i przesłuchiwanie podejrzanych. Po prosu uwielbiam sceny, w których Aubrey kogoś przesłuchuje! To jak potrafi być natarczywy, sarkastyczny, czy arogancki w stosunku do podejrzanych, ale przy tym bardzo inteligentny i empatyczny. Strasznie ciężko jest mi to ubrać w słowa, ale chyba każdy kto oglądał domyśla się o co chodzi (jeśli nie, polecam kilka odcinków w wersji oryginalnej lub z napisami - wersja z lektorem zupełnie nie oddaje charakterku Aubrey’a. Lektor zwykle psuje klimat i zaciera charakter postaci).
A jeśli chodzi o „sposób bycia” to oczywiście mam na myśli ten wiecznie niezaspokojony apetyt. Nasz uroczy „Forensic Foodologist”. Naprawdę wielkie ukłony w stronę aktora, bo w przeciwieństwie do innych postaci naprawdę widać, że wszystko co „je”, zjada naprawdę!
5. To jak świetnym partnerem jest dla Booth’a. Bo tak naprawdę to dopiero Aubrey został jego „prawdziwym” partnerem. Oczywiście Brennan też nim jest.. w pewnym sensie. Natomiast Sweets’a nie można tak naprawdę uznawać za partnera. Raczej współpracownika.. Owszem też jeździł z nim w teren i miał broń, ale nie był prawdziwym agentem. Mam wrażenie, że zawsze gdy działo się coś niebezpiecznego Booth zawsze musiał „pilnować/ubezpieczać” Brennan i Sweets’a. Był za nich odpowiedzialny. On miał ich bronić bo ich miejsce tak naprawdę było w biurze, nie na ulicy. Natomiast mam wrażenie, że dopiero przy Aubrey’u Booth czuje się wolny od tej odpowiedzialności. Oczywiście martwi się o niego i osłania partnera, ale Aubrey w przeciwieństwie do Sweets’a jest przeszkolonym agentem. Zna ryzyko, ale jest tu gdzie powinien być. Booth może mu zaufać i nie musi się bać o jego bezpieczeństwo (pozwala Aubrey’owi samemu jeździć w teren czy aresztować niebezpiecznych podejrzanych, co byłoby nie do pomyślenia w przypadku Brennan czy Sweetsa).. Aubrey jest partnerem jakiego Booth potrzebuje. Dwóch twardych gości z FBI, gdzie jeden ubezpiecza drugiego i w zupełności mogą na sobie polegać. Pamiętam, że Aubrey powiedział kiedyś do Booth’a: „Wziąłbym na siebie twoją kulę, i wiem że ty zrobiłbyś dla mnie to samo”. (wzruszyło mnie to stwierdzenie, niestety nie pamiętam który to był odcinek).
6. Aubrey jest też lojalnym przyjacielem (głównie mam na myśli właśnie Booth’a). Aubrey już na początku mi zaimponował. Sam z własnej woli zaangażował się w śledztwo po śmierci Sweetsa. I to z jaką determinacją! Nie miał w tym żadnego interesu, a jednak nie opuścił Booth’a i ekipy. A przecież mógł stracić pracę i reputację. Początki między tą dwójką nie były łatwe. Booth tak jak i my traktował Aubrey’a z góry i trzymał go na dystans. Jednak w końcu zrozumiał że młody agent nie jest zastępstwem Sweets’a, a zupełnie nową osobą, której trzeba dać szansę się wykazać. Bardzo spodobało mi się to jak Aubrey cierpliwie znosił początkową niechęć i odrzucenie.. jednak nie pozwolił sobą pomiatać: „Możesz traktować mnie jak gówno, ale pamiętaj że to Sweets mnie wybrał i zaufał. Traktując mnie tak, tak samo traktujesz Sweets’a” - to był moment gdzie pomyślałam sobie „O cholera! Uwielbiam tego gościa!”
Dodatkowo już po kilku miesiącach znajomości Aubrey szczerze martwił się o Booth’a by ten nie wrócił do hazardu (bardziej przypominało to szczerą troskę jak o członka rodziny a nie jak o kolegę z pracy). Bez wahania pomógł Brennan gdy groził jej gość od pokerowego długu. Aubrey’a nie trzeba było o to prosić. Potraktował to jak swój obowiązek. Bootha nie było na miejscu, więc to on jako partner Seleya musiał zapewnić bezpieczeństwo jego rodzinie.
Aubrey bardzo szybko też nawiązał świetny kontakt z resztą zespołu: pamiętam początkowe sceny z Hodginsem, Caroline i Angelą. A do tego sama Brennan polubiła go i zaufała mu praktycznie od samego początku. To musi coś znaczyć. Prawda?
7. Aubrey i Jessica. Czy trzeba dodawać coś jeszcze? Uwielbiam ich jako parę (szkoda że dostaliśmy tak mało odcinków dotyczących ich relacji). Jak sami się określili - Booth/Brennan 2.0. Coś w tym jest.. (dla mnie zaraz po Hodgeli to najlepiej pokazana para serialu – oprócz BB). I powtórzę jeszcze raz – powinniśmy dostać dużo więcej odcinków z nimi razem. Wielka szkoda, że już nie będzie takiej okazji.. Do tego twórcy na sam koniec rozwalili ich związek, sugerując że Aubrey zwiąże się z Karen. Matko jak ja jej nie cierpiałam! Już od pierwszego odcinka. Modliłam się, żeby tylko nie rozdzielili Aubrey’a z Jessicą i nie wplątali romansu z Karen. A jednak zrobili to w ostatnim odcinku.. wielka szkoda..
8. Odcinek 11x10 - „The Doom in the Boom” Jeśli ktoś nie polubił Aubrey’a wtedy to chyba już nie polubi.. Nawet nie chodzi mi o to jak osłonił Hodgins’a własnym ciałem i uratował mu życie, ale o to co zrobił potem. Sam wystawił się na celownik mordercy (nie pozwolił zrobić tego Booth’owi). Ledwo przeżył wybuch a tu wystawia się ponownie na odstrzał. Prawdziwy bohater. Myślę, że główną siłą tej postaci jest fakt, że została ona rewelacyjnie napisana. Jeden z przykładów powyżej
9. Zdolności aktorskie. Osobiście uważam, że John Boyd jest dużo lepszym aktorem niż John Francis Daley. Można się tu oczywiście spierać, każdy może to odbierać inaczej. Jednak moim skromnym zdaniem Aubrey jest nie tylko lepiej napisaną postacią, ale też dużo lepiej zagraną.
10. Nie ma się też co oszukiwać, że atrakcyjność aktora nie wpływa na ocenę odtwarzanej przez niego postaci. Wpływa. Dlatego też dużo bardziej lubię oglądać Aubrey’a w akcji niż Sweets’a. Oczywiście Lance jest słodki i uroczy, ale agent James Aubrey jest dużo przyjemniejszy dla mojego oka (do tego ten głos… warto obejrzeć bez lektora). Po prostu John Boyd to mój typ faceta (a szpara między zębami czy odstające uszy to małe defekty w urodzie, które dodatkowo dodają mu uroku).. choć wiadomo, atrakcyjność to kwestia sporna, każdy lubi co innego (np. ja w przeciwieństwie do większości fanek nie uważam Davida Boreanaza za przystojniaka.. zdecydowanie bardziej wolę Johna Boyda). Gusta, guściki..
Ten ostatni punkt mówi więcej o sympatii do aktora odtwarzającego rolę niż o samej postaci. No ale przecież tak naprawdę jedno łączy się z drugim.

Podsumowując: Agent James Aubrey jest nr 2 na liście moich ulubionych bohaterów (1 jest Hodgins – jak dla mnie TJ. Thyne to najzdolniejszy aktor z całej obsady, a ocena na filmwebie zdaje się potwierdzać moje odczucia). Ogromny talent aktorski plus niesamowity urok zarówno aktora jak i wykreowanej przez niego postaci sprawia, że Dr. Jack Hodgins jest zdecydowanie nr 1! Natomiast zaraz za nim mój kochany „Forensic Foodologist”!
A jeżeli miałabym określić agenta James’a Aubrey’a jednym zdaniem, powiedziałabym, że to taka bardziej urocza i odrobinkę bardziej zakręcona, młodsza wersja Booth’a, gdy ten był młodszym agentem sprzed czasów poznania Brennan. Tak lubię go sobie opisywać.
A co wy myślicie o agencie Jamesie Aubrey’u??? Na pewno pominęłam jeszcze kilka powodów do polubienia tej postaci,, które w trakcie pisania mi umknęły. Co jeszcze przychodzi wam do głowy??

bloody_slayer

Czy kości są o życiu osobistym głównych bohaterów?czy polecasz serial?kocham Buffy widzę że masz na profilu,xoxo

ocenił(a) serial na 9
SarahGellar

W większości w każdym odcinku jest rozwiązywana jedna sprawa kryminalna. A w między czasie poznajemy bardziej prywatną stronę ekipy Bones. Jest to standardowa budowa tego typu serialu kryminalnego. Ale wątki osobiste też mają tu sporą rolę. Myślę, że przede wszystkim rozkręca się to pod tym względem od sezonu 3. Minęło już sporo czasu od kiedy widziałam całe Bones. Więc nie pamiętam na 100%. Ale chyba sezon 1 i 2 to przede wszytkim morderstwa. Potem z czasem wchodzi coraz więcej wątków osobistych. Generalnie cały czas od początku przeplata się motyw tego jak to Booth i Brennan się różnią, ale generalnie to bardzo do siebie pasują. Od momentu gdzie pojawia się Sweets jest między nimi najciekawiej. Nie pamiętam już, który to sezon. Ogólnie to im dalej, tym więcej wątków osobistych. Np związek Hodginsa i Angeli w trakcie całego serialu jest rewelacyjnie rozpisany. Myślę, że zdecydowanie najwięcej jest "o życiu osobistym bohaterów" od 6 sezonu do końca. A ostatnie kilka sezonów to powiedziałabym, że dla mnie jest nawet tego trochę za dużo. Za dużo dramy postaci, a za mało spraw kryminalnych. Tzn zbyt proste i za łatwo rozwiązywalne - właśnie przez to, że przy końcu zdecydowanie dużo bardziej weszli na wątki osobiste. Ale ogólnie bardzo polacam. Ja uwielbiam ten serial, bo ma bardzo ciekawe wątki kryminalne - bardzo pomysłowe zbrodnie i śledztwa, a przede wszystkim świetnych bohaterów. Myślę, że to głównie dla nich warto zobaczyć aż tyle odcinków. Potem ogląda się z przywiązania - bo umówmy się.. 12 sezonów ..to nie jest łatwo przez to przebrnąć. A to właśnie aktorzy i to jak wykreowali swoje role, to nas trzyma przez tyle sozonów. Stają się jak nasi przyjaciele. Strasznie mi było smutno kiedy oglądałam ostatni sezon. Mimo, że gdzieś po sezonie 8 zdecydowanie miałam już przesyt ogólnie serialem, to jednak nie chciałam się rozstać z bohaterami. Warto obejrzeć. Ale trzeba na to sporo czasu :)

bloody_slayer

Bardzo dziękuję za odpowiedź.Zabiore się za ten serial mimo że siedziałam w innym gatunku bo oglądałam takie seriale jak np oth,Buffy,charmed,friends i inne.Ale skoro to nie jest jak głupie i nudne monotonne NCIS gdzie istotne są tylko wątki kryminalne to obejze.Mam pytanko jakie seriale jeszcze lubisz?po nazwie i profilu wnioskuję że Buffy ,moja ulubiona bohaterka

ocenił(a) serial na 9
SarahGellar

Castle widziałam całe. Spoko, ale ledwo skończyłam. Wymęczyłam ostatnie 2 sezony. Zdecydowanie za dużo odcinków i trochę wszystko na jedno kopyto. Początkowe sezony są fajne. Potem robi się nudno, postaci są nudnawe i płaskie, i sprawy zabójstw dość słabe. No i okropnie męczył mnie sam Castle, a potem w związku z Beckett to był nie do zniesienia. Przeciwieństwo Bones. W Bones między bohaterami jest najciekawiej kiedy już się schodzą i żyją razem na polu prywatnym i zawodowym. W Castle wtedy zupełnie poziom padł. Nie mieli chyba pomysłów. NCIS, czy CSI zdecydowanie słabe. Można obejrzeć parę odcinków, ale w życiu bym nie obejrzała chociażby 1 sezonu na raz. Bones dużo, dużo, dużo lepsze. Mentaliste mam w planach, może kiedyś. Charmed też się kiedyś oglądało w gimnazjum i liceum. A Buffy to mój nr 1. Znam na pamięć. Co kilka lat robię powtórkę całości

bloody_slayer

I jeszcze pytanko.Czy znasz mentalist, castle czy np Chicago fire?Bo nad tym też się zastanawiam
Pozdrawiam

bloody_slayer

A i czy chirurdzy są ciekawi?ps.sorry że mam tyle pytań,ale będę wdzięczna za odpowiedzi
Pzdr

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones