Oglądając ten serial (książki nie czytałam) cały czas jakoś żal mi było męża Lady Chatterley. On ją chyba bardzo kochał, dodatkowo był poszkodowany przez los, niepełnosprawny i zdając sobie z tego sprawę wręcz namawiał żonę do zdrady, ale tylko po to by uszczęśliwić ich oboje, bo chciał żeby mieli dziecko. No i ogólnie w niektórych momentach było widać jego ból z powodu tego, że żona całkowicie się od niego oddaliła. Jakoś przykro było na to patrzeć. A za to cały ten romans tej Lady i myśliwego to trąci zwykłym zwierzęcym seksem i jakoś nie przekonała mnie ich "wielka miłość" :P
W książce jest to samo, sam seks, zero miłości, w książce nawet chyba ani razu autor nie nazwał tego miłością, raczej "popędem seksualnym"
Odczucia mam całkiem podobne. Ten mąż udający, że nie widzi że jest niekochany, zdradzany. Z taką łatwością godzący się na nie swoje dziecko, tak tylko robi mężczyzna który bardzo kocha. Zrobiłby dla niej wszystko byleby nie odeszła. Myślę, że gdyby jej na nim zależało więcej, to by próbowała jednak mieć z nim dziecko, to nie było niewykonalne. Ale snobem był.
Nie czytałam książki ale po obejrzeniu tego romansu też mam wrażenie, że to był zwykły seks, jakoś nie zauważyłam żeby specjalnie darzyli się jakimś uczuciem, tak na początku jak i na końcu. Jakoś zawsze między nimi była agresja, wymuszanie, szantażowanie, gra, nawet zazdrość była jakoś nie na miejscu.
A mnie się wydaje, że to był samolubny człowiek( sir Cliford), którego doświadczenia życiowe niczego nie nauczyły. Bardzo bał się, że żona go zostawi. Ale ze swej strony, poza szantażem, nie zrobił nic, by została.
"nie potrafię Cie kochac
- a kto Ci kaze mnie kochac?
ale ja chce Cie kochac
- nikt nie zmusi Cie do milosci"
kawałek dialogu calej tej lady z kochankiem, odnosnie postów wyzej,
milosci tu nie ma :] tylko seks ;o
Nie oglądałam tego filmu ale w książce jest to bardzo egoistyczny człowiek, udający dobre intencje, przynajmniej takie było moje odczucie. Lecz mimo to bardziej mi przypadł do gustu niż O., ogólnie była to najgorsza książka jaką w życiu czytałam :)
Może nie najgorsza książka, ale w porównaniu z filmem bardzo słaba. I też mam takie wrażenie, że ten cały Clifford był po prostu egoistą, który udawał. Drażnił mnie i w książce i w filmie.
biedny bo kaleka ale ogólnie to on biedny nie był ,a co do miłości to oczywiście,że Lady i jej kochanek się kochali ,wiele razy to powiedzieli ale za dużo ich dzieliło
Ja tam tego męża nie żałuje. Obwiniał wszystko o swoje kalectwo. Nie chciał, żonie dac rozwodu, a sam sie także od niej oddalał.ona na poczatku nie chciała nikogo miec, ale on ja do tego namawiał bo chciał egoistycznie miec dziecko. Byleby było jakiegoś arystokraty.sam nawet nie spróbował.w dzisiejszych czasach mozna wiecej, ale to poczatek 20 wieki.opiekunka mowila, ze masując go nie jest taki bezwładny.byl tchórzem bo nie chciał sprobowac żyć bo bal sie kompromitacji.nawet jesli nie mogl juz żyć jak mezczyzna mogl okazać czułość żonie, jest tyle form milosci. On wolał ja namawiać na zdradę, a właściwie nie na zdradę, raczej na sex z innym w celu prokreacji, bo potem miała do niego wrócić.
Ona na poczatku chciała byc lojalna, gdyby tez maz tak nie męczył jej aluzjami. A ona była mloda, tęskniła za facetem.gajowy przynajmniej w filmie był mlody i przystojny.na poczatku tylko tego potrzebowała.sama mowila, ze nie kocha gajowego, bo jeszcze próbowała miec jakies wyrzuty sumienia.a maz tylko ja wypytywał kiedy spełni jego zyczenia. Wydawało mi sie, ze czerpał przyjemność z pokazywania jaki jest biedny i pokrzywdzony.