Kontynuuję tutaj, bo coś się spieprzyło w edycji postów. Jeśli ktoś lubi myśleć w trakcie filmu, to nie jest serial dla niego. Wszystko podane jak na tacy żeby przypadkiem głupi widz nie musiał myśleć. Świetnie Spielberga opisał Terry Gilliam, którego opinię można usłyszeć tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=CAKS3rdYTpI
Filmy Spielberga mają na celu sprawienie, że człowiek się rozpłacze na jakiejś ckliwej scenie. Dobre filmy mają na celu sprawienie, że człowiek zacznie się zastanawiać.

A ja nie rozumiem takiego podejścia do kina - może i Spielberg daje wszystkie odpowiedzi, ale to nie znaczy, że nie jest to kino na wysokim poziomie, że nie jest to kino dla ludzi myślących... "Kompani braci" jeszcze nie widziałam, ale oglądałam wiele filmów Spielberga i naprawdę je lubię... za akcję, za zdjęcia, za ciekawe historie, które opowiadają, za aktorstwo, za to, że wszystko jest w nich dograne, za emocje właśnie. Co do "Listy Shindlera", pamiętam, że wręcz bałam się obejrzeć ten film mając 12-15 lat, wiecie- czarno-biały, o holokauście... ale jak obejrzałam, do tej pory nie mogę zapomnieć jakie zrobił na manie wrażenie, genialne kino. Czy to była "cukierkowa" opowieść o IIWŚ? Może i tak, ale może to tez jest nam (widzom) potrzebne?? Kilka lat później oglądałam gdzieś po nocy "Full Metal Jacket" Kubricka, - wrażenia również niesamowite, inne jednak niż przy "Liście.." Lepsze? Nie, po prostu inne. Na tym polega kino i za to je kocham, za taką różnorodność w pokazywaniu świata. Nie widzę sensu w porównywaniu dwóch genialnych twórców tylko dlatego, ze jeden zarabia więcej na swoich filmach. Ja osobiście uwielbiam np. kino Aronofskiego , co nie przeszkadza mi doceniać świetnych produkcji Disney'a :) Moim zdaniem kino nie ma na calu tylko "sprawienie, że człowiek zacznie się zastanawiać", kino ma na celu nas poruszać, w bardzo szerokim znaczeniu tego słowa.

Czy Ty w ogóle oglądałeś ten serial?

Po to masz wszystko podane na tacy, żeby zacząć myśleć - nikt za Ciebie tego nie zrobi.

Swoje pretensje kierujesz w zła stronę Spielberg nie był ani scenarzystą ani reżyserem, tylko Producentem wykonawczym. A cal historie spisał i nadał jej kształt Stephena Ambrose'a

Ale wojna to są wybuchy, walka i trupy...więc nie rozumiem. Ktoś się spodziewał filozoficznych dialogów przy ognisku? dylematów moralnych, roztrząsanych w okopach??

Nie rozumiem ciebie zupełnie. Walka wcale nie zajmuje tutaj tak dużo czasu. Mimo że jest najbardziej widowiskowa, serial przedstawia także inne aspekty wojny. Są odcinki w których wogóle nie ma strzelania ani wybuchów. Pozatym, co chciałbyś zobaczyć w serialu wojennym?
Dla mnie ten serial jest świetny! Inny filmy w większości przedstawiają wojne, pokazując tylko strzelanie i wybuchy. Tutaj możemy zobaczyć całe okrucieństwo wojny!

A gdzie tu Spielberg? Ani nie był scenarzystą, ani reżyserem żadnego odcinka, nawet producentem nie był.
Prezydent wykonawczy to nie to samo co producent. Producent wykonawczy ma niesamowicie niewielki wpływ na końcowy kształt dzieła.