Zacznę od tego, że nie mam żadnych problemów z nie-białymi bohaterami serialu, a nawet uważam obsadzenie ról osobami o różnym pochodzeniu, bardziej przypominającymi współczesne nam społeczeństwo brytyjskie a nie czasów Regencji. W pierwszym i drugim sezonie 'Bridgertonów' po prostu przyjęłam do wiadomości, że kolor skóry bohaterów nie ma żadnego znaczenia, po prostu mamy wymieszane rasowo społeczeństwo, w którym zarówno wyżyny, jak i niziny społeczne mogą być reprezentowane zarówno przez czarnych, jak i białych czy Azjatów. Nie mam z tym problemu i nie zamierzam dyskutować o tzw. politycznej poprawności a ni bronić "prawdy historycznej"- cudzysłów celowo, bo z historią serial ma niewiele wspólnego, ona jest jedynie bardzo luźną ramą, która uzasadnia scenografię i kostiumy. Bo, powiedzmy sobie szczerze, to jest po prostu dużo ładnych obrazków z życia wyższych sfer, sporo seksu i dużo humoru. Golda Roushevel i Adjoa Andoh i ich bohaterki to niesamowite kreacje autorskie i choćby dla nich warto oglądać (bo fabuła jest, jaka jest).
"Królowa Charlotta", a konkretnie Wielki Eksperyment, burzy mi logikę, próbując wytłumaczyć genezę zróżnicowania świata Bridgertonów, która jest wewnętrznie mało logiczna.
Ale po kolei:
Po pierwsze, i to jeszcze się w miarę trzyma kupy, w Londynie mamy jakiś alternatywny świat afrykańskiej arystokracji pochodzącej ze Sierra Leone. Zamożnej, utrzymującej służbę, ale jednak odseparowanej od białych, pozbawionej tytułów. Skąd ci ludzie się wzięli i dlaczego, mimo nierównego statusu, mieszkają w Londynie, nie wiadomo. Ale ok, niech będzie.
Charlotta przybywa z niemieckiego państewka i też jest czarna, podobnie, jak jej brat. Dlaczego? Tego już film nie tłumaczy i jest to o wiele mniej logiczne, niż przybysze ze Sierra Leone w Anglii. Jeśli jest księżniczką, jej status i sytuacja nie-białych w Meklemburgii musi być wyższa niż w Anglii, tymczasem ani słowa o tym.
Ale ok, mamy w prequelu Wielki Eksperyment, który zrównuje białą i czarną społeczność i, jak widać w sezonach pierwszym i drugim kolor skóry wybranek i wybranków nie stanowi żadnego problemu a o księciu Hastings marzą wszystkie panny. Spoko, ale skąd się wzięła w takim razie arystokracja pochodzenia azjatyckiego i indyjskiego? Czy zrównanie jej statusu to także Wielki Eksperyment?