Mam wrażenie, że twórcy tego serialu spieszyli się, żeby zdążyć z premierą na pride month i dzień ojca. A niepotrzebnie.
Pomysł fajny, aktorstwo też całkiem niezłe (Seweryn boski, dziewczyna grająca wnuczkę też, no i Piotr Witkowski!), ale naprawdę nam wrażenie, że gonił ich czas i to wszystko zrobili na kolanie.
Chronologia w tym serialu leży. Albo wszystko dzieje się za szybko, albo za wolno, brak tu jakiejś logiki czasowej. Postaci mają potencjał, ale brak im jakiegoś (wiem, że to zabrzmi jak intelektualny bełkot, ale trudno) podłoża psychologicznego. Postać Marii Peszek zachowuje się zbyt niekonsekwentnie, choć myślę sobie, że ta niekonsekwencja może wynikać właśnie z problemów z poczuciem czasu w serialu. Najpierw jest na nie, a później ojciec staje się dla niej niemal bohaterem. Tak, ja wiem, że to możliwe, ale w serialu to się dzieje nawet nie zbyt szybko, ale zbyt nagle i niespodziewanie. Wątek ciąży córki, o której nie wiedziała też jest lekko naciągany i mało prawdopodobny, a ona sama jest najmniej wyrazistą postacią. Jest po prostu przezroczysta (w sensie, że Maria Peszek). Że już nie wspomnę o tym, że przeszczepy przeprowadza się w jakimś, z całym szacunkiem, podrzędnym szpitalu, który pamięta Gierka, a może i nawet jego poprzedników. I te problemy rodem z teen drama: "Przespałam się z kumplem chłopaka i teraz nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka". Rili? Po co to?
Nie znam zbyt wielu Francuzów, a właściwie nie znam ani jednego :D, ale ta przepaść mentalna między nimi, a nami też jest według mnie zbyt dosadnie przedstawiona. Albo po prostu mam szczęście w życiu i nie zaznałam zbytnio polskiej zaściankowości i uprzedzeń.
Wiele rzeczy w tym serialu jest naiwnych. Nie w ten fajny, pełen wiary sposób, ale w ten słownikowo naiwny. Wiele jest dla mnie przerysowanych.
Doceniam pomysł, doceniam walory "mentalne" tego serialu i pewien morał, który z niego płynie. To są fajne rzeczy. Nie czułam na koniec, że straciłam czas. Wręcz przeciwnie. Uśmiechnęłam się do siebie i pomyślałam, że chciałabym, żeby w życiu zawsze wszystko tak dobrze się kończyło.
Ale szkoda, że dynamika tego serialu nie była inna i twórcy nie dali sobie więcej czasu na realizację go. Myślę, że wtedy byłby naprawdę o wiele lepszy.