Tak jakoś czuję w kościach, że nigdy jednak w historii świata nie ujrzymy tańczących wspólnie Corentina z kopalnianym zespołem tańca...:) I jak w każdym przypadku - zarówno ten piękny, kolorowy, paryski, jak i nasz swojski, pewnie częściej występujący w czarno-białych odcieniach świat ma swoje dobre, jak i złe strony. Niemniej jednak, żyć chociaż chwilę w tych dobrych stronach świata kolorowego byłoby pięknym doświadczeniem:) PS Panie Andrzeju, za rolę kłaniam się w pas!