Dla mnie, starego fana Star Wars, jasne było w momencie informacji, że Lucas odsprzedał markę Disneyowi, że powstaną tasiemce. Lepsze lub gorsze. Od roku 2015 obserwuję bardziej i mniej udane produkcje zarówno kontynuacji kinowych, jak i seriali. W tym obecny. Nie wiem, może Was wszystkich pogodzę tym postem. Chciałbym... Chodzi o to, że wszystkie te filmy robią Fani Star Warsów. Od scenarzystów poprzez filmowców, producentów, aktorów czy speców od CGI. Nie widzicie tego? Oczywiście: De gustibus non disputandum est. Ale może cieszmy się, że Saga ma swoją kontynuację od 1977 roku, od epizodu IV - do teraz. Jasne: wiele można zarzucić tym kontynuacjom tyle, że wynika to i ze zmieniającego się wieku widowni i z gustów zagorzałych Fanów. A są ich miliony dalej na całym świecie. Tak, nie, nie wiem? Dla mnie odcinek 5 The Book of Boba Fet jest fpytę i tyle. Mało tego śledzę całe to przedsięwzięcie Favreau z zainteresowaniem. Bo są w każdym odcinku smaczki z universum Star Warsów. Z niezwykłą dokładnością w szczegółach wizualnych, dźwiękowych czy dopieszczaniem FX. No może Luke im sie nie za bardzo udał w finale drugiego sezonu Mandalorianina hehe. Cieszmy się, że to continuum trwa. Po prostu. A krytykować każdy może. Niech Moc będzie z Wami :)