Serial jest bardziej o Fennec Shand niż o Boba Fettcie. Sam Fett jest ukazany jako sierota której wszyscy w koło mówią co i kiedy ma robić. Nie wiem co miało wnieść dodanie grupki "zbuntowanych" nastolatków poruszających się na czymś przypominającym włoskie skuterki. Psują klimat i wyglądają na totalnie wyciętych z kontekstu. Chyba najbardziej wymowne jest to że serial próbuje się ratować wprowadzeniem Mando, który okazuje się o niebo ciekawszy od "głównej" postaci.