Nawet nie zaczynałem, jak się dowiedziałem, że Samberga i Kari nie ma. Jak można kręcić dalej po utracie dwóch głównych aktorów?
Pierwszy sezon wymiata. Cockoo jako duchowy nauczyciel wspaniale odgrywał swoją rolę. Miał przesłanie i wzbudzał szacunek swoją szczerością, obnażając wady systemu i poprawnego zachowania. Z kolei jego "syn" w drugim sezonie to jakiś pół-głópek. Serial stracił to co najważniejsze w nim było.
Sezon 2 był dużo lepszy od pierwszego, też miałem obawy przez zmianę aktorów co się okazało wyjść na dobre. Drugi sezon jest dużo śmieszniejszy aktualnie zaczynam trzeci i widzę z sezonu na sezon jest tylko lepiej .
Potwierdzam. Bez Samberga i "starej" Rachel serial stracił swój urok. Śledzę Samberga od dekady i kocham jego prosty, szczery styl. Koleś ze "Zmierzchu" nie ma tego czegoś, podobnie jak nowa Rachel.