Oglądam tę Lwią Straż, wszystko niby spoko, te piosenki lekko irytują, ale da się je przeżyć. Jedyne czego nie mogę znieść to Simba. Co oni zrobili z tą postacią??? Ja rozumiem jest teraz królem lwiej ziemi, ale jaki on nabzdyczony. Z byle powody ryja drze, a to na Kiona, a to na Bungę. Mufasa był majestatyczny, ale potrafił zażartować, budził szacunek, ale się nie wywyższał nad innymi, wszystkich traktował równo i nie popadał w takie histerie jak Simba. A Simba zachowuje się jakby mu ktoś wetknął kij w zad. Myślałam, że Timon i Pumba lepiej go wychowali... Dobrze, że nie ma go zbyt często w serialu.