Warto zacząć oglądać? Lubię klimat noir, lubię przyjemność płynącą z samego
opowiadania historii do czego medium w postaci serialu jest wręcz znakomitym środkiem,
rzadko jak dla mnie wykorzystującym tą władzę i umiejętność w pełni. O "Man Men"
słyszałem wiele pochlebnych opinii, stąd pytanie.
Polecam, według mnie najlepszy serial jaki oglądałem (am). Genialni bohaterowie, dialogi, gra aktorska na najwyższym poziomie. Świetny klimat 'American Dream'. Jeżeli nie potrzebujesz wartkiej akcji i jak napisałeś "lubię przyjemność płynącą z samego
opowiadania historii ", warto spróbować. Serialu nie da się porównać do niczego innego, to trzeba zobaczyć.
Dotrwalem do 3 sezonu a potem juz musialem sie zmuszac by ogladac kolejne odcinki. Poczatkowo fajny, nowatorski serial jednak potem przeradza się w mode na sukces.
Naprawdę. Bo pomysł na serial jest całkiem fajny, jednak formuła wyczerpuje się, a oni dalej to ciągnął.
Po kilku pierwszych odcinkach będziesz wiedział, czy dalej w to brnąć. Ja głupia nie posłuchałam głosu w głowie- "stop it!" i wymęczyłam serial do 3 sezonu... To był błąd.
Mi pierwsze odcinki niezbyt przypadły do gustu, ale oglądałam dalej, bo wtedy nie miałam co oglądać, a poza tym spodobała mi się strona wizualna serialu. Ale gdzieś pod koniec pierwszego sezonu wciągnęłam się i teraz jestem na bieżąco z 5 :). Może momentami było nierzeczywiście i nużąco ( mi osobiście strasznie nie podobały się odcinki o przejęciu Sterling Cooper, nie wiem który to sezon, a i 4 był momentami irytujący), jednak oglądałam dalej dla małych smaczków, z których zbudowany jest Mad Men. Ta gra aktorka - jednym spojrzeniem, jednym gestem, ujęcia, metafory i oczywiście wyżej wspomniana strona wizualna. Polecam sezon 5 - prawie wszystkie odcinki jak dotąd to majstersztyki. Przy Mad Menie trzeba pamiętać o jednym - to nie akcja i fabuła jest tu najważniejsza.
No to się cieszę :), ale jak już wspominałam wyżej, nie poddawaj się na 4! Dla 5 warto przeboleć kilka słabszych odcinków.
Warto, jeśli lubi się staranne rekonstrukcje scenograficzne. Tutaj to prawdziwa podróż w czasie. Można się napawać preszłością. Oglądam serial tylko dla scenografii, realiów reklamy i różnych detali obyczajowych tamtej epoki. Fabuła mi w tym na szczęście nie przeszkadza.
Zakończyłam w strumieniu owe 6 i pół sezonu i myślę, co następuje:
serial jest straszliwie nierówny. Obok przebłysków geniuszu (akcja z dwóch punktów widzenia, elementy oniryczne, postać Drapera, postać Michaela, LSD, koktajl z witaminek), mamy przeciętną telenowelę z mnóstwem typowych dla telenoweli wątków bez znaczenia i scen - zapychaczy, zgrzytów stylistycznych (scenka z musicalu "Wszyscy mówią kocham cię", WTF?) oraz przypadkowości, nudy i braku logiki (tajemnica Drapera najpierw każe mu odepchnąć brata, potem zaryzykować jak gdyby nigdy nic utratę pracy, kiedy nie ugina się przed szantażem a potem znowu przyprawia go nieomal o atak serca w wątku o poświadczeniu bezpieczeństwa).
Retrospekcje Drapera nie zostały do końca ograne i też są nierówne stylistycznie i dramaturgicznie (genialny epizod wędrowca z symbolami na bramie a reszta nudna; część retrospekcji pojawia się w sposób teatralny, co jest troche żenujące)
Wielka stratą jest to, że autorzy nie zdecydowali się na wprowadzenie przebojów z epoki w akcję filmu.
Pojawiają się one jako komentarz do ostatniej sceny a to za mało. Serial ociera się o arcydzieło, ale tylko ociera.
Generalnie - niedosyt. Z wielu powodów. O których można mówić w nieskończoność.