Mad Men (2007-2015)
Mad Men: Sezon 7 Mad Men Sezon 7, Odcinek 7
Odcinek Mad Men (2007-2015)

Waterloo

45m
8,6 289
ocen
8,6 10 1 289
Mad Men
powrót do forum s7e7

s07e07

ocenił(a) serial na 10

Co sądzicie o tym odcinku?

ocenił(a) serial na 10
janee

Według mnie świetny odcinek z bardzo dziwnym zakończeniem... nie wiem, co to miało być, gra z konwencją, nawiązanie do bolywoodu czy o co chodziło... Według mnie kiepsko to wyszło, jakoś niedorzecznie, co w kontekście śmierci Coopera było nie na miejscu. I nie wiem, jaki był cel, to miała być jakaś wizja Dona nastrajająca go pozytywnie na przyszłość? Kiepski pomysł moim zdaniem.
Ale już początek bardzo mi się podobał - Pete tekstem "Ted, klienci tez chcą żyć" rozbawił mnie kompletnie :) Zjazd Teda w tym sezonie jest trochę przygnębiający a trochę zabawny, fajna wymiana Ted-Don na zebraniu, Don po raz kolejny pokazał, że zaszła w nim duża zmiana, potrafi się odsłonić, być szczery, nie ma w nim już tej woli robienia innym pod górkę dla sportu, choć decyzja Teda o pozostaniu w biznesie oczywiście była mu na rękę.
Sporo fajnych scen z udziałem partnerów - emocjonująca sytuacja, kiedy Don zawołał wszystkich i zmusił do opowiedzenia się po jego stronie, rozmowa Coopera ze Sterlingiem, późniejsze interakcje już po śmierci Coopera. Fajnie było zobaczyć że jednak praktycznie wszyscy są lojalni wobec Dona, i w ostatecznej konfrontacji to Cutler znalazł się na wylocie, próbując go usunąć. Po raz kolejny totalnie zawiodłam się na Joan, która nie widzi nic poza forsą. W rozmowie z Cooperem Sterling nazwał ją "Benedict Joan" - ktos może wyjaśnić mi to odniesienie?
I oczywiście Meredith - żenująco i zabawnie:)
Teraz nie pozostaje nic innego tylko czekać.... nowe odcinki po wakacjach czy dopiero w 2015?

onna_no_ko

Kwiecień 2015.

ocenił(a) serial na 9
Monstro

Dlaczego dopiero wtedy?

Wdowa71

Mad Men od początku planowany był na 7 sezonów. Ten sezon w końcu nadszedł, ale stacja emitująca MM wciąż czerpie spore zyski z serialu, więc kazali producentom rozciągnąć finał na dwa lata..

ocenił(a) serial na 10
onna_no_ko

Zakończenie wyszło absolutnie znakomicie :) Zarówno jako hołd i pożegnanie Roberta Morse'a, który jest broadwayowską legendą (tutaj jego występ z ekranizacji 'How to Succeed in Buisness Without Really Trying': https://www.youtube.com/watch?v=l_29IeEeZqo), jak i komentarz do odcinka i tego, co może stać się z Donem w przyszłości - nie byłbym wcale pewien czy to miała być wizja nastrajająca pozytywnie na przyszłość, na pewno muszę to obejrzeć jeszcze raz :)

ocenił(a) serial na 9
onna_no_ko

Strasznie dłuuuugo trzeba czekać...
A odcinek słodko-gorzki. Roger was on fire! - i świetnie się go takiego oglądało. Ale z drugiej strony żal Bertram'a. Chcący, czy nie chcący, wspaniale zmotywował Roger'a. Podobała mi się ta scena głosowania i rozmowa ze Sterlingiem i słowa "I'm a leader, and a leader is loyal to his team".

Pete, zabawny! "Marriage is a rocket!" - i jak tu nie darzyć sympatią tego człowieka?! :)
Również zawiodłam się na Joan. Wcześniej byłam w stanie zrozumieć jej postawę, ale teraz to zdecydowanie przesadza, ze złością na Don'a (o tego Jaguar'a?). Jednak jak zaświeciły jej się dolary w oczach, szybko zapomniała o złości i dumie. Co do nazwania Joan "Joan Benedict", to znów było to nawiązanie do musicalu “How To Succeed in Business without Really Trying” i aktorki Joan Benedict Steiger, która wystąpiła tam razem z Robert'em Morse'm czyli naszym Cooper'em. Wikipedia mówi, iż "Joan Benedict Steiger is also known for her personal relationships, which are the basis for her one-woman show, “The Loves of my Life". Może słowa "one-woman show są tu kluczem :]

Końcówka, hm, nie jestem fanką musicali, jednak jako hołd dla aktora, to było całkiem urocze. Zresztą biorąc pod uwagę, że Bertram był człowiekiem, który pozwolił Don'owi być Don'em (mogąc przecież tak łatwo zniszczyć jego świat), zasługiwał na porządną halucynację ;)

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Masz rację z tymi dolarami w oczach, miałam dokładnie to samo odczucie. Miałam wtedy jednocześnie ochotę trzepnąć Joan i pogratulować aktorce świetnej gry, ten moment kiedy twarz jej się dosłownie rozjaśniła na wieść o dużej ilości zielonych...

Co do sceny z Bertem, to teraz kiedy wiem, do czego było to nawiązanie, łatwiej mi to przełknąć, ale scena sama w sobie, pozbawiona tego kontekstu mnie nie przekonuje jednak.

Pete stanowczo da się ostatnio lubić ;)

ocenił(a) serial na 9
onna_no_ko

To, to, to, to, to. Też zwróciłam na to uwagę, że jej twarz dosłownie się rozjaśniła. Jednak mimo, że lubię Joan, totalnie mnie w tym odcinku wkurzyła. Wybaczenie Pete'owi, że wpakował ją w Jaguara przyszło jej tak łatwo, ale wybaczenie Don'owi, że załamał się przy klientach już nie. Chyba, że jest wściekła, że przez Don'a stracili Jaguara i jej prostytucja poszła na marne. Nawet jak tak, to łatwo zapomniała, że Don był jedyną osobą, która potraktowała ją jak człowieka, a nie towar. Bronił jej honoru i zawsze traktował z szacunkiem. Joan stała się strasznie pragmatyczna, co wprawdzie idzie trochę zrozumieć, biorąc pod uwagę, że samotnej kobiecie w latach 60-tch nie było lekko. Te pieniądze zapewnią jej i synowi stabilizację na długo. Ale mimo wszystko, biorąc pod uwagę jej świetne relacje z Don'em przez te wszytskie lata, dziwnie się teraz na to patrzy. Być może wyszła z założenia, że mocne strony Don'a, nie przeważą w tym biznesie jego nieprzewidywalności. A sentymenty już się dla niej nie liczą. Zobaczymy w przyszłym roku, jak ich relacje potoczą się dalej.

Co do musicalu na końcu, mam mieszane uczucia, bo nie przepadam za gatunkiem. Jednak twórcy na prawdę musieli lubić Pana Morse skoro zdecydowali się na coś takiego. I to ładnie z ich strony, że na koniec pozwolili starszemu człowiekowi, wrócić na chwilę do czasów swojej świetności. Zresztą ta scena jakoś bardzo nie razi, biorąc pod uwagę, że to nie pierwsze zwidy Don'a. Poza tym znając Mad Men, to piosenka ma znaczenie. “The best things in life are free" - być może w przyszłym sezonie Don zacznie szukać wartości w niematerialnym świecie; pracy i pogoni za pieniędzmi. Może doceni, że więzi między ludzmi są ważniejsze. Może nie koniecznie znajdzie miłość, ale naprawi relacje z dziećm, z Betty jako byłą żonąi? Może już poczuł jak świetnie było pomóc Peggy i zobaczyć jak ona promieniała. Okaże się za rok.

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

"Joan stała się strasznie pragmatyczna, co wprawdzie idzie trochę zrozumieć, biorąc pod uwagę, że samotnej kobiecie w latach 60-tch nie było lekko. Te pieniądze zapewnią jej i synowi stabilizację na długo."

wycenili jej udział na 1,5 miliona dolarów? jesli tak to na dzisiejsze jest to ok $9,272,506.63. Myślę,że da radę.

Swoją drogą stała się zachłanna chyba (mówiąc,że nie chce tracić już pieniędzy,gdy tłumaczyła swoją niechęć do Dona). Na pewno dużo straciła na Jaguarze. Biedaczka.

PS. Jakoś kosmicznie i tak wycenili tę agencję, nie wiem skąd wzięli te liczby :P

ocenił(a) serial na 9
rafikens1111

Za takie pieniądze może jakoś uda się Joan związać koniec z końcem i nie będzie się już musiała martwić co do garnka włożyć. Może nawet męża sobie kupi...yyy...to znaczy znajdzie. I nowego Jaguara. ;)

A i Trudy będzie się teraz bardzo opłacało rozwieść z Pete'm. Tylko Harry biedaczek się nie załapał, a był już tak blisko.

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Haha:) Harry jest przekomiczny! Nikt go nie lubi, biedaczek

ocenił(a) serial na 9
onna_no_ko

:)
A jak się jeszcze dowie, że taka kasa dosłownie przeszła mu przed nosem, no chłopina się załamie...oby się tylko na życie nie targnął z rozpaczy, że prześladuje go taki pech ;)

boogie_woogie

Joan to zwykła karierowiczka przez łóżko, której sodówka uderzyła do głowy. Nie żebym umoralniał czy jej zabraniał, ale trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Dała d... jakiemuś spasłemu biznesmenowi i znalazła sie gdzie jest teraz dzięki temu. Powinna o tym pamiętać, gdy ocenia Dona, który pomógł wynieść tę agencję tak wysoko.

Arg

Zwroc uwage, a jakich latach to sie dzieje. Mnostwo kobiet dawało d.. zeby sie wybic, bo to byla jedna z dwoch drog (druga to miec kase/ firme po tatusiu). Jedne puszczaly się legalnie i to sie nazywalo malzenstwo, a inne mniej legalnie, jak Joan

e_wok

Joan była przez lata lojalnym i wartościowym pracownikiem agencji. Jak przyszło im zakładać nową firmę - to okazało się że bez Joan - nie wiedzą nawet gdzie co mają we własnej firmie - tylko ona ogarniała całość. Jako szef administracji była w zasadzie niezastąpiona. A do zarządu weszła przez jedną noc z klientem - nad tym czy ma się z nim przespać głosowali wspólnicy!!! Sorrki ale po czymś takim ma prawo być cyniczna. Po prostu zrozumiała że na szacunek nie ma co liczyć (choć zrobiła dla agencji wiele - zrobili z niej dziwkę) - ale skoro już musiała dać d. to chce przynajmniej mieć z tego ciężkie pieniądze. Ogólnie postawa Joan jest moim zdaniem zrozumiała. Natomiast potraktowanie Dona - nie. Owszem stracili przez niego klienta - ale ilu dzięki niemu pozyskali??? Po jednym wyskoku wywali go jednogłośnie - to mogę sobie tłumaczyć jedynie zazdrością o jego pozycję. Z drugiej strony jakim cudem ta agencja bez Dona z tak kiepskim następcom dawała sobie radę? Po zawale Sterlinga - od firmy odchodzili klienci. Po zniknięciu Dona nie???

ocenił(a) serial na 7
janee

Nie bede sie chwalil zdolnosciami mentalistycznymi, ale ja w odroznieniu od Rogera, co dostrzegl post factum symptomy zejscia z tego swiata u Bertrama, juz podczas rozmowy o losach Napoleona wiedzialem, ze nastepna postac musi poswiecic swoj zywot dla scenariuszowych rozwiazan ;] Scenarzysci tak juz zaplatali wezel gordyjski z wyrzucaniem Dona, ze nie potrafili wybrnac ze sprawy w inny sposob. Jezeli czytac przeslanki z tego odcinka jako cliffhanger'a to mozna wnioskowac ze:
1) Don powrocil z "wyspy "i pozornie zwyciezyl przy udziale swojej armii, ale kleska nadal czyha i inna "wyspa" tez
2) Wreszcie zakonczy sie drewniany zwiazek Dona z Megan, z ust ktorej uslyszalem to co wiem od poczatku ich relacji ...You don't owe me anything..., dosc tej lzawej melodramy bez polotu
3) Hurra optymistyczny kontrakt na 5 lat i liczenie mamony z udzialow, przypomina wejscia na gielde, ktore zaczynajac sie swietnie czesto koncza krachem
4) musicalowe zwidy Dona, pasujace do klimatu odcinka jak kwiatek do kozucha, zapowiadaja mu nowa milosc “Love can come to everyone”

Generalnie pozytywne wrazenia przeplataly sie u mnie z bardzo negatywnymi. Szczegolnie negatywnie odbieram scene finalowa, ktos wymyslil sobie ze skoro aktor grajacy Berta ma za soba tyle rol w musicalach to zrobi uklon w jego kierunku i da mu odejsc do krainy wolnych od ciala spiewajaco, ale wyszlo to karykaturalnie, nie lekko, nie dowcipnie co bylo zapewnie zamiarem a zenujaco.

Bardzo pozytywnie natomiast rozwija sie relacja Dona i Peggy, Draper wreszcie dal jej pole do popisu, pomogl uwierzyc w siebie, popchnal w kierunku w ktorym Peggy dawno powinna zmierzac, oczywiscie zrobil to w momencie gdy sadzil, ze jest na wylocie, ale to i tak jest postep w rozwoju jego osobowosci. Jego odniesienia do Peggy sa jak starszego brata, ale u niej coraz bardziej dochodzi do glosu, spychane w podswiadomosc uczucie wcale nie platoniczne.

No i ogromny pozytyw za pokazanie ladowania na Ksiezycu wplatajac to w codziennosc tamtych lat.

ocenił(a) serial na 10
stanisga

Podobało mi się, że to właśnie od Dona Peggy dostała uznanie, którego tak potrzebowała. I sprawdziła się świetnie, w jej prezentacji była ta iście "Donowska" iskierka:)

ocenił(a) serial na 7
onna_no_ko

Patrzac na jej przerazenie jak Don wrzucil jej temat w ostatniej chwili balem sie ze trema ja zje, ale dala rady, oby tak dalej to bede chocby dla Peggy ogladal oboma oczyma, bo poki co wciaz ogladam jednym;]

ocenił(a) serial na 10
stanisga

Ja mam odwrotnie - serial bardzo wyewoulował, ale mi podobają się te zmiany.
Cała scena prezentacji świetna - najpierw z punktu widzenia Peggy, i razem z nią przeżywamy to przerażenie, potem wymiana spojrzeń Peggy-Don. Miodzio. Tego tandemu chyba już nic nie rozbije. Mogą spokojnie zakładać agencję Draper-Olson:)

ocenił(a) serial na 7
onna_no_ko

I w sumie wolalbym, gdyby Draper ewoluowal w kierunku samodzielnej agencji, niz pomysl scenarzystow na wyrzucanie go z powodu jednej wtopy, jakies malo to bylo wiarygodne i nielogiczne. Jak jeszcze teraz popchna go ku halucynacjom z gatunku delirium tremens (nawrot zwidow mielismy w finale) to bede bardzo rozczarowany. Maja teraz czas na myslenie, rozwlekli sezon dla kasy, ale mam nadzieje ze odwaza sie wprowadzic troche pozytywnych akcentow, tez w postaci Dona. Nie mowie ze mad, ma nagle stac sie bezwarunkowo happy, ale niech choc w jednej dziedzinie, jak nie praca, to zycie prywatne zbuduje cos trwalego.
Najlatwiej jest pchnac go wprost w objecia szalenstwa, albo choroby, jak Michaela, juz sie pojawiaja spekulacje ze Draper ma guza mozgu, litosci, od seriali majacych taki komfort ( niewiele odcinkow, wiele ciekawych postaci do rozwoju, wspaniale usytuowanie tematyczne, wyswietlane w kablowce bez obostrzen takich jak w chocby CBS) wymaga sie wiecej kreatywnosci.

Postac Peggy zasluguje na podlewelowanie ;]

ocenił(a) serial na 8
stanisga

Zdecydowanie najlepszy odcinek tego sezonu, póki co.
Cały czas się coś działo!
Uwielbiam też te wątki historyczne w Mad Men. Tym razem lądowanie na Księżycu - ekscytujące!
Musical mnie szczerze zaskoczył, ale było to coś innego, hmm "świeżego", ale i sentymentalnego.
Poza tym widzę, że całkiem dobrze idzie nam prorokowanie na tym forum :))

Cóż, scenarzyści mają różne pomysły, Don i Peggy wciąż się do siebie zbliżają, mam nadzieję, że to nie ona jest tym "love can come" ;) Z całą moją sympatią do niej!

Roger jak zawsze na plus, Pete coraz bardziej na plus, Joan coraz bardziej na minus, Cutler do wypieprzenia na zbity pysk - nie pasuje do agencji. Harry poleci za nim jak piesek i będzie dwóch z głowy!

Zauważyliście, że wątki z Betty, Sally itd totalnie zostały oddzielone od pozostałej części? Wiem, że to naturalna kolej rzeczy, ale z wyjątkiem sporadycznych krótkich spotkań czy telefonów, właściwie mają się one nijak do całości, przez to robi się to nieco niespójne. A i przy tym (przynajmniej dla mnie) co chwilę są tu dziwne sceny, trochę jakby wymuszone, trochę trudne do zrozumienia.

ocenił(a) serial na 10
saitosagiyama

żebyś się nie zdziwił, że Don i Betty znów się zejdą :)

ocenił(a) serial na 8
Cephei

Ja tam od początku jestem zdania, że powinni być razem.
Świetnie pasowali i nie mogłam się pogodzić z tym, że rozdzielili ich scenarzyści. Betty powinna tylko mocno popracować nad swoim charakterem. Poza tym jest o wiele ładniejsza od Megan :P

ocenił(a) serial na 10
saitosagiyama

no jest lepszą laską :P

ocenił(a) serial na 9
rafikens1111

No i mówi po włosku :p

boogie_woogie

No i 'eat your candy' mother of the year :p :p

ocenił(a) serial na 10
tiffanys_breakfast

Biedny Bobby, terapia w dorosłym życiu gwarantowana:)

ocenił(a) serial na 8
saitosagiyama

zgadzam się co do Betty. musi popracować nad swoją "wrednością". ale Donowi też by się chyba przydało popracować nad tym i owym?!

ocenił(a) serial na 10
saitosagiyama

Ciekawe, czy jeszcze coś sensownego się wydarzy w wątku Betty. Jeśli nie, to nie wiem, po co go ciągną. Faktycznie jest oddzielony całkowicie od reszty fabuły i w sumie nic ciekawego się w nim nie dzieje. No może poza dodatkowym naświetlaniem dojrzewania Sally.

Nie wierzę, że Betty jeszcze zejdzie się z Donem. Jak na 7 odcinków przed końcem scenarzyści nie zostawili specjalnie pola na taki rozwój wypadków, Betty się dąsa czasami, ale nie wierzę, że byłaby gotowa zrezygnować z małżeństwa z Henrym. W sytuacji, kiedy jej dzieci dorastają i opuszczają ją po kolei, jego pozycja zawodowa i status to chyba jedyne uzasadnienie jej życia.

Poza tym Betty jest chyba jedyną postacią, która nie ewoluuje w tym serialu. Cały czas jest taką samą obłudną suk.ą i idiot.ką jak na początku. Nie widzę, żeby jej samoświadomość wzrosła choć o włos. To niby bardzo życiowe jest, bo mnóstwo jest ludzi, którzy głupimi się rodzą i głupimi umierają. Ciekawe tylko, czy scenarzyści zaplanwoali dla niej jakieś nagłe oświecenie.

janee

Końcówka odcinka ze wstawką musicalową była genialna! 'Mad Men' słynie zresztą z takich abstrakcyjnych scen (w podobnym klimacie był kiedyś utrzymany serial 'Ally McBeal'). Pamiętacie scenę z kosiarką, albo szukając bliżej, obcięty sutek w tym sezonie. Co do 'The best things in life are free' - hołd dla aktora wcielającego się w Berta i bardzo ciekawa wizja dla głównego bohatera, bo występ jego zmarłego szefa nieźle podsumował ostatnie rozterki Dona.

ocenił(a) serial na 9
janee

Niech ktoś mi powie dlaczego Megan i Don się rozstali, bo tego kompletnie nie rozumiem? Strasznie im kibicowałem, bo wg mnie lepiej trafić jak na razie nie mógł.
Megan jest ładniejsza od Betty, jeśli oceniamy tylko postacie to jest dużo mniej irytująca i bardziej inteligentna oraz dużo bardziej ambitna. Betty to taka typowa s ucz jak Scarlett z BB, której nie idzie lubić. Niestety, wiecznie problemy.
Też nie rozumiem za bardzo bólu d upy Joan, która była bardzo chamska wobec Dona, który jako jedyny po tej sytuacji i przed właściwie traktował ją jak kobietę i okazał jej szacunek, gdy inni ją olali. Jak widać hajs dla niej ważniejszy niż kontakty międzyludzkie. Btw. śliczna jest z niej aktorka i bardzo utalentowana.
Drugie pytanie jak ten Kenny stracił oko? To jakoś jakoś mi umknęło.

Btw. scena z Cooperem mega żałosna, nienawidzę wprowadzania czegoś takiego do seriali, po prostu strasznie mnie to drażni.

ocenił(a) serial na 10
pitixpl

6x12 na polowaniach z ludźmi z Chevroletta przypadkowo został draśnięty.

pitixpl

Don romansował z sąsiadką podczas gdy Megan straciła ciążę, żadne z nich nie miało pojęcia co się dzieje z drugim. To chyba najlepiej mówi o kondycji ich związku. Oddalili się od siebie na tyle, że próby ratowania tego nie przynosiły efektów. Kiedy w końcu Don zaproponował wyjazd do Kalifornii była jakaś nadzieja na nowy początek, ale ostatecznie postawił pomoc Tedowi ponad własnym szczęściem małżeńskim. Megan wyjechała i związek na odległość zrobił to, co wszystkie związki na odległość mają w zwyczaju robić, tj. wybuchł im w twarz. Prościej tego opisać nie umiem :)

ocenił(a) serial na 8
janee

kiedyś scenarzysta wypowiadał się na temat tego, że na początku każdego sezonu wiemy, jaki będzie jego finał.
mam wrażenie, że w finale serialu zobaczymy lecącego z wieżowca Dona (a może i kogoś innego), tak jak w czołówce. w sumie to byłoby całkiem oryginalne, nawet nie musiałby sam skakać, nie wiadomo przecież co się będzie działo

naprawdę odbieracie musicalową końcówkę jako coś pozytywnego/humorystycznego/zabawnego? przecież śpiewa ją trup, to niepokojąca groteska...

ocenił(a) serial na 8
quietstarcollapse

a czy słowa "The best things in life are free" nie mają przypadkiem odniesienia do tego, ile SCDP zarobią na tym, że firma zostanie wykupiona? Szykuje się wielka kasa, a Bert śpiewa o tym, że to co najlepsze jest darmowe. Druga sprawa - tytuł odcinka "Waterloo" - odnieść tylko do tego, że Bert Cooper jako swoisty "Napoleon firmy" odbył swoją ostatnią bitwę i zmarł?

pewnie za dużo kombinuję, ale jestem też pod wrażeniem tej kulturalnej dyskusji! pod żadnym innym serialem nie widziałem na filmwebie chyba czegoś podobnego!

ocenił(a) serial na 10
quietstarcollapse

Tak, ja też odebrałam ostatnią scenę jako groteskę, jest tak przerysowana, że wcale nie śmieszna. I to że śpiewa to martwy, a więc jakby pokonany Bert, jeszcze w dodatku w swoich skarpetkach. No i to ewidentny kontrapunkt dla wscześniejszych wydarzeń, a skoro wizje ma Don rozumiem, że to wstęp do jego kolejnych duchowych rozterek, może jakiegoś w końcu uporządkowania priorytetów.


Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones