Jestem na trzecim odcinku, serial ma swoje plusy ale i sporo minusów.

+ osadzenie akcji w tak ciekawych i miłych dla oka czasach, generalnie seriali kostiumowych nie robi się w Polsce zbyt wiele więc plus za pomysł
+ historia a właściwie jej zalążek ciekawy i angażujący, już po pierwszym odcinku jest się ciekawym co będzie dalej

Czy chcę czy nie porównuję odwzorowanie realiów epoki i oddanie bohaterów z moim ukochanym "Nad Niemnem" i tutaj serial niestety poległ...

- zbyt nowocześnie - od dialogów, po zwyczaje szlacheckiej młodzieży - pocałunek panny z dobrego domu z obcym facetem przy zaledwie drugim spotkaniu to raczej nie był wtedy standard
- wątek miłosny głównych bohaterów mocno niewiarygodny - zakochują się z prędkością światła, podczas gdy przystojny doktorek-wdowiec, za którym wzdycha pół powiatu zostaje wierny zmarłej żonie i nie zauważa innych panien (relacja kucharki) nagle oświadcza się obcej dziewczynie, którą widział dwa razy
- panna wychowana na mocno zrusyfikowanej pensji jako sierota a więc traktowana nieco "z łaski" potrafi grać na fortepianie, śpiewać, zna dzieła Szekspira, mówi 4-ema językami i rysuje niczym adept ASP tuż przed dyplomem
- koszmarki montażowe rodem technik płakał jak sklejał: 1) doktorek się kąpie w stawie, kiedy jego koń przestrasza się wystrzału i ucieka, Matylda widząc to rusza w pogoń za koniem podczas gdy doktorek wyskakuje szybko z wody i biegnie po mostku, tymczasem Matylda konia odławia i przyprowadza na miejsce - a doktorek stoi sobie znowu w wodzie po pas i się głupio patrzy
2) syn Rubina, podsłuchuje rozmowę ojca z jakimś typem, który knuje intrygę przeciwko Matyldzie, po czym nie znając jej jeszcze w ogóle idzie pod rezydencję rodziny, rzuca kamieniami w okno i jak dziewczyna otwiera przekazuje jej wiadomość - skąd typ w ogóle wiedział, które okno jest jej ???
- momentami zawodzi aktorstwo i niektóre sceny ogląda się jak tasiemcowy serial Polsatu