O_O

Daje czadu w promo (nie zapeszając), wreszcie ktoś z energią!

serio?

Czytałam artykuł anglojęzyczny, gdzie autorka zapytała "ciekawe czy Erica znów spróbuje zatopić zęby w Patricku":)

Próbowała jak mogła, trzeba przyznać, że przewidziała wiele, nawet się w paralizator zaopatrzyła, ale tego że Patryk i Tereska wykorzystają swoje prawdziwe wątpliwości, co do swojego bagażu doświadczeń:), w rozgrywce z nią to nie przewidziała.

Jaką miała zadowoloną minę , jak Teresa robiła wyrzuty Patrickowi, że wciąż jest pod wpływem Flynn, a swoją drogą dla Teresy to świetna forma psychoterapii, tak móc wreszcie głośno wyrzucić z siebie tyluletnie, tłumione emocje. Kluczowe - I love Lisbon, padło w dobrze wybranym momencie, Erica próbująca usidlić Jane'a, niemal łamiąca sobie 10 centymetrowe obcasy i jego dictum co sprowadziło ją do parteru:)
Bardzo mi się podobał ten odcinek, tak sobie wyobrażałam właśnie trudności w przejściu od tylko przyjaźni do miłości, o ile przyjaźń Bakerowi i Tunney łatwo grać:), o tyle już uczucie w pełnym rozkwicie będzie dobrym sprawdzianem aktorstwa.

A dla mnie to wszystko było takie naciągane...jeszcze sceny zazdrości Lisbon- OK, nie było źle (nagłe zmiana nastawienia co do wyjazdu na misję, wkurzenie się na Jane'a jak go przyłapała z Ericą). Scena w restauracji- też spoko. Ale scena na dachu...litości, to przytulenie na siłę, tak jakby czuli się baaardzo niezręcznie, to już tutaj więcej uczucia widzę: instagram.com/p/wiGqCrsx2s/?modal=true

Widzę, że wątpisz w zdolności aktorskie tej pary:), ale akurat taką scenkę jak na kanapie to najłatwiej zagrać i przecież mogliby to zrobić w każdej chwili. Na tym dachu to Jane specjalnie tak nonszalancko objął Lisbon i powiedział to zdanie o Chicago, żeby jeszcze potrzymać trochę widzów w niepewności:) i nie załamać linii sarkastycznego Patricka i mało sentymentalnej Teresy. Irytują się Jisbonowcy, irytują nieJisbonowcy neutralni maja frajdę z tych gierek na małe kara.

Widzisz, dla Ciebie było to nonszalanckie objęcie, dla mnie wyjątkowo niezręczna sytuacja i silenie się na pseudo romantyzm w tej scenie.

Nie wątpię w zdolności aktorskie (bynajmniej nie Bakera, bo co do Tunney mam trochę inne zdanie), uważam jednak, że ta scena im nie wyszła i jeśli zamysł był taki, żeby wyszło to tak jak opisujesz- nonszalancko, bez załamywania charakteru postaci- to niestety, ale się nie udało, bo nie tylko ja tą scenę odebrałam jako wyjątkowo niezręczną :)

Widzę, że cały mój post wyparował.
Wyszło , jakbym wysłała świąteczną kartkę bez życzeń, a kiedyś taką otrzymałam, od bardzo roztargnionej osoby:)
Ja tam już wolę taką niezręczność niż wtłoczenie Patricka w standardowe ramki. Jane zamówił lody, deser przy świecach to też jedzenie, a przecież Patrick powtarzał, że uwodzenie przy jedzeniu jest niedojrzałe, więc pozostał wierny sobie. Dobrze, że przełamują konwencję, to tylko, jak mawia się na wokandzie pewnego prawniczego serialu, - In my opinion.

Bo oni czują się niezręcznie! Zanim zaczął się wątek ich związku oboje w wywiadach mówili, że jeśli to nastąpi to będzie im- jako aktorom bardzo niezręcznie. Są przyjaciółmi od wielu lat, znają swoich partnerów i w realnym życiu czują się bardziej jak rodzeństwo. Jakie to musi być kurde trudne :p swoją drogą odcinek kończący 6 serię niezbyt mi się podobał. Był przesłodzony totalnie, więc ja osobiście wolę tą niezręczność w tym sezonie. Mam nadzieję, że zostanie tak do końca i nie zrobi się z mentalisty telenowela, bo póki co sezon jest na całkiem dobrym poziomie.

Mnie się podobał finał 6 sezonu, podobał mi się 1 odcinek nowego sezonu, ale już drugi i trzeci niestety nie...ale się nie zrażam! jeszcze trochę odcinków zostało!

Chyba jesteśmy jedynymi osobami, którym się odcinek podoba:) Dziwne forum, czytuję je od niedawna, na innych większą potrzebę wypowiedzi czują ci, którym się jakiś odcinek spodobał, a tutaj na odwrót. Ten romantyzm w krzywym zwierciadle jest zamierzony, a mam wrażenie, że jest traktowany jak wypadek przy pracy, lub marnowanie Jisbon.

Mi też się podobał ostatni 6. Nawet bardzo.

To femme fatale "Mentalisty". Cecha wyróżniająca: seksapil i chęć usidlenia PJ. Poza tym oszustka i morderczyni. Pasowaliby do siebie idealnie;)

Ona z Mashburnem powinni stworzyć nowy serial :P

Obejrzałabym to!

Prawda? :))) Tylko Erica musiałaby mieć zakaz zabijania Mashburna!

Kiedyś nawet kastingowcy byli jacyś lepsiejsi, eh ;]

Mi się Erica nie podoba jako manipulantka, jest zbyt "oczywista".

w Mentaliście jestem nowy, więc jak dla mnie, to żona Brody'ego - jako oszustka uczyła się od najlepszego ;)