Kolejny serial odfajkowany jako obejrzany, niestety taki przeciętniaczek. Pomysł naprawdę fajny. Główni bohaterowie praktycznie wszyscy do polubienia, nikt mnie nie denerwował samym swoim byciem, mój ulubieniec to Cho. Postać Jane przesłodzona i aż przesadnie wyciągany z wszelkich opresji i nie ponoszący żadnej odpowiedzialności, wszytko z uśmiechem i ironią, momentami mnie denerwowała ta jego przesadna pewność siebie. Z Lisbon do siebie nie pasowali jako para, albo tam słabo był poprowadzony ten wątek. Natomiast jako przyjaciele super, wręcz czuć było tą więź między nimi, ale tak bez napięcia, powinni ich zastawić w tej relacji, by było w końcu coś innego a nie same romansidła w serialach i miłosne zakończenia. Związek Rigsby'ego i Van Pelt był jakiś taki bardziej naturalny. Przyjemnie się oglądało bez wielkiego szału żeby zobaczyć jak najszybciej i najwięcej. Niestety historie kryminalne i ich rozwiązania bardzo sztampowe i bez żadnej fantazji. Tak samo te większe sprawy. Z Red John'em cudownie rozbudowana historia, budowane napięcie i otoczka tajemniczości i nagle bach, byle jakie zakończenie, rozwiązania praktycznie brak. Z tym facetem z sekty to samo. Twórcy mają wyjątkowy talent do beznadziejnych zakończeń. Nawet samo zakończenie serialu jest nijakie i przesłodzone.