Finał- strasznie bałam się go obejrzeć. Po rozczarowaniu w związku z ujawnieniem tożsamości Red Johna, zaczęłam seans z przeświadczeniem, że na pewno się rozczaruję. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie- finał był idealny! Nie zmieniłabym absolutnie niczego. Przesłodzony? A skąd. Idealna doza słodyczy i intrygi. Niesamowite jest to, jak Patrick zmienił się, ewoluował. Zdjęcie obrączki, oświadczyny, jego autentyczne szczęście na wieść o dziecku! Scene ślubu i wesela oglądałam chyba 100 razy, nie mogłam się napatrzeć na radość, nie tylko Patricka, ale też Teresy, Cho robiący selfie- mistrzostwo. Abbot bujający się w rytm Earth, Wind & Fire, tańczący Wylie, miło było zobaczyć ponownie Grace i Wayna. Przykro mi strasznie, strasznie polubiłam nowe, wyżej wymienione postacie. Szkoda, naprawdę szkoda, że to koniec. Mam ogromną nadzieję, że zafundują nam, jeden, tylko jeden jedyny odcinek- chciałabym zobaczyć jak potoczą się losy tych jakże sympatycznych bohaterów.
Pozdrawiam!
Fajnie, że są jeszcze takie osoby jak Ty, które podobnie do mnie podchodzą to oceny tego wspaniałego finału Mentalisty.
Widziałam go już dwukrotnie i jak na razie nie stracił dla mnie na wartości. Ba! Przez weekend znowu do niego powrócę :)
Generalnie chyba przestanę zaglądać tutaj na forum. Nie mam zamiaru obrzydzać sobie czegoś, co tak wspaniale smakowało i dało takie cudowne uczucie nasycenia. Z całym szacunkiem dla cudzych opinii, często odmiennych od moich, ale nie rozumiem tego co tu w niektórych Tematach się wyprawia. No i też nie muszę tego rozumieć ;)
Dzięki 'balaenoptera' za założenie tego wątku w dyskusji. Zgadzam się z Twoją wypowiedzią w 100%! I ja na pewno wypiję toast za zdrowie i pomyślność wszystkich zaangażowanych w produkcję Mentalisty. Pozdrawiam :).
Ale daj spokój, jak wpisy malkontentów mogą Ci obrzydzać coś, co doceniasz. Zauważ, że można wyczuć co napędza poszczególne osoby rozczarowane finałem. jeszcze nie przeczytałem krytyki, którą mógłbym nazwać umotywowaną merytorycznie, ale to dopiero początek, pewnie niedługo dotrą tu trolle i typowi hejterzy, cieszmy się pozytywną atmosferą póki jest ;)
No właśnie chce jak najdłużej utrzymać to pozytywną energię :) Dlatego postanowiłam trochę odpuścić w aktywnym uczestniczeniu tutaj na forum.
Czytając niektóre wpisy, zastanawiam się czy to ja mam jakiś problem z percepcją, czy może ktoś inny...
Daj spokój! Wydaje mi się, że rozczarowani są właściwie jedynie ci, którzy serial oglądali tylko i wyłącznie dla potyczki między RJ a Patrickiem, a później kontynuowali z przyzwyczajenia (i nadziei, że wątek RJ wróci).
Ja jeszcze kilka tygodni temu pisałam, że to co robią ze związkiem Jane'a i Lisbon to jakaś pomyłka, ale teraz jestem w końcu zachwycona, tak właśnie to miało wyglądać i rozumiem to dawkowanie intymnych scen między głównymi bohaterami. Wyszło im to świetnie :)))
korka1... witaj w klubie :( Z tego samego powodu ja również nie wchodzę w dyskusje ani tutaj ani w mroczniejszych serialach, jak chociażby The Fall bo człowiekowi się wydaje ze świat skłania się ku psychopatom, dla których wizja szczęśliwego zakończenia czegokolwiek jest czymś chorym..
Mnie już od dawna zastanawia dlaczego ludzie tak potrzebują złych zakończeń filmów, seriali, książek. No w ostateczności takich ni to złych ni dobrych.
bo człowiek tak naprawdę okrutny jest i tyle. Im więcej jest tolerancji dla naszych zachowań tym bardziej brutalna o nas prawda się okazuje.
A wisienka na torcie to fakt, ze odnośnik do tych najgorszych ludzkich zachowań przejawiał sie w ostatnim odcinku Mentalisty bo mieliśmy tam prawo nie tylko do seryjnych morderców ale i do czarnej magii i wszelkiego okrucieństwa za pieniądze :(
To jest stereotyp, że jak coś jest tragiczne, musi być "głębsze" niż wątek szczęśliwy. Akurat w Mentaliście, jak ktoś dobrze życzył Patrickowi to się cieszy takim zakończeniem , a jak ktoś uważał za najważniejszą postać RJ to chciałby widzieć Jane'a martwym. Pocieszeniem dla tych ostatnich jest fakt, że Patrick Jane to śmiertelnik i umrze tak czy tak :)
no i to nawet może umrzeć w mękach, co widzimy na co dzień przy okazji rożnych chorób.
:(
Trafiłaś w samo sedno :p
Może jestem niewdzięcznym widzem, ale już od dłuższego czasu irytują mnie niejasne albo tragiczne zakończenia w filmach i serialach. Dlatego tak rozczarowana byłam zakończeniem Dextera. Całe szczęście, że ten serial nie wciągnął mnie na tyle, żeby później to jakoś bardziej przeżywać.
Czasem z treści wynika, że dany protagonista musi zginąć, bo inaczej serial traci na wartości , w Mentaliście Patrick tak walczył o powrót do normalności po zabiciu RJ, że jego klęska byłaby bardzo przygnębiająca. Jak lubimy postać to życzymy jej dobrze, jak nas irytuje to się w nas odzywa instynkt zabójcy :)
Co do utartej opinii, że postaci tragiczne dłużej żyją w pamięci i seriale z takimi postaciami mają wyższe notowania u krytyków i publiczności, to się często sprawdza, jest wiele osób, które dobre zakończenia mają za nudne , bo nie dostarczają im adrenaliny. Jak widać w finale Mentalisty największe wrażenie na Patricku zrobiła wiadomość o dziecku, a ta scena jak siedzieli nad swoim stawem, przypominała nastrojem scenę na ławeczce, gdzie Jane bawił się w akronimy, opowiadał Lisbon o swoim Pałacu Pamięci i że nie rozumie czemu ma amnezję skoro pałac ma się dobrze. Wtedy wypierał straszna przeszłość, w początkach 7 sezonu wypierał rysującą się przed nimi przyszłość, aż wreszcie jest szczęśliwy i na swoim miejscu.
'korka1', niektórym nie można dogodzić (bez obrazy!), zawsze coś będzie nie tak. Rozumiem uczucie rozgoryczenia, wspominałam o moich odczuciach w związku z Red Johnem, ale tutaj nie widzę, naprawdę nie przychodzi mi do głowy ani jedna malutka rzecz do której można byłoby się z czystym sumieniem doczepić. Kawał niesamowicie dobrej roboty, klasa sama w sobie, nie pozostaje nic innego jak wstać i głośno zaklaskać. Dołączam się do toastu! ;)
Pozdrawiam! :))))
Właśnie, spójność charakterologiczna Patricka i rodzaj narracji o nim, jego losach i związku z Lisbon, są na wysokim poziomie. Twórcy nie prowadzą widza za rączkę, nie dostarczają gotowców, nie pakują się z kamera pod kołdrę, i nie przeprowadzają psychologicznych wiwisekcji na żywym odcinku, musimy wiele rzeczy dorozumieć, co świadczy o szacunku dla widza i jego inteligencji. Patrickowi się należy, po tylu latach życia w koszmarze, to szczęście po które MIAŁ ODWAGĘ sięgnąć. Wielu ludzi nigdy nie odważy się na powtórne ryzyko i będą tkwić w samotności, przekonywać się, że to jest dla nich najwłaściwsze, aż w końcu zgorzknieją i zdziwaczeją.
Ehhh, ostanie Twoje zdanie to niestety bolesna prawda... W każdym razie, posłucham Waszych rad i postaram się cheer upnąć jeszcze bardziej ;P, i nadal cieszyć się wspaniałym finałem.
Polecam "cheerupowanie" się i wznoszenie toastu do https://www.youtube.com/watch?v=Gs069dndIYk , nie wiem jak wam, ale mi z głowy to nie może wyjść! :D Miłego piątku, mentaliści!
Wzajemnie, bawcie się dobrze i nie dajcie nikomu wmówić sobie, że jedyna dobra wiadomość to zła wiadomość, tak mawiają tylko kiepscy dziennikarze ;)
No i od razu mam uśmiech na ustach. Dzięki serdeczne za linka Ta piosenka już zawsze będzie pachnieć Mentalista ;)...
Generalnie jest to jeden z najlepszych (jeżeli nie najlepszy) seriali jakie oglądałam. Finał był wspaniały! Zgadzam się w 100 procentach
W takim razie od siebie dorzucę dwa seriale- 'Castle' i 'Bones'. Wraz z 'Mentalistą' tworzą dla mnie Trójcę Święta ;)) Polecam gorąco!
Kurczę a mi nie podeszły :( Bones oglądałam długi czas, później głównie po to, żeby zobaczyć jak się wątek Angeli i Hodginsa rozwinie :p później mi się znudziło, co jakiś czas sobie włącze do prasowania czy sprzątania.
Ten Castle mnie kusi, obejrzałam tylko jeden odcinek i nie byłam zachwycona, ale Mentalista też mnie nie wciągnął od pierwszego odcinka, więc jest szansa :)
Haha, na początku też tylko ten wątek mnie interesował :D A potem wciągał mnie głębiej i głębiej, i już nie mogłam się wydostać :D
A co do Castle, hmm, pochłonął mnie od pierwszej minuty, ale obiektywnie patrząc ten serial jest jak wino- im starszy tym lepszy. Także mam nadzieję, że jednak ulegniesz pokusie ;)