Wyrzyg kolorów, słaba praca kamery, chaos wizualny i dzwiekowy, nie musialam nawet zgadywac ze to kolejny twor kogos kto zrobil „The witness” z pierwszego sezonu. Nie rozumiem wysokich ocen, czy ludziom wydaje się że jak zobacza cos poprowadzonego w ten sposob to dotkneli jakiejs wyzszej sztuki? Nagle uwrazliwili sie na artyzm i mistycyzm takich tworow?
Trzeci sezon lecial na leb na szyje od pięknego „Puls własny maszyny”, ale „Jibaro”… nigdy wiecej
ale co takiego złego w tym "jibaro" było. Taka konwencja. Istna psychoza. To samo z "the witness" taki styl widocznie ma autor i tyle. Nie każdemu musi się podobać kino W.Andersona albo Burtona, ale nie znaczy że są jakąś wydmuszką itp
Andersona i Burtona w to nie mieszaj. Wyrazilam swoja opinie, napisalam co mi sie nie podoba, koniec.