Osoby, które nie znają książek, nie zrozumieją dlaczego są tak popularne. Skąd takie zainteresowanie tymi kryminałami? Ogląda się ciężko. Bardzo źle dobrana muzyka, drażni. Serial bez polotu, akcji, źle zagrany i zmontowany. Jestem w wielkim szoku, że tak dobre książki można było tak schrzanić. Nie jestem reżyserem, ani scenarzystą i nie wiem jak należało nakręcić ten serial, ale na pewno nie w ten sposób. Osoby znające prozę, przeżyją rozczarowanie, pozostali nie będą w stanie obejrzeć serialu ani poczuć klimatu powieści do końca. Szkoda, bo potencjał był ogromny.
Noomi Rapace znakomita, aktorzy grający Holgera Palmgrena i Zalachenkę rewelacyjni. Natomiast rozczarował mnie Michael Nyqvist w roli Blomkvista. Zrobił z niego bezbarwnego pismaka.
nie czytałem książki, więc nie zaprzeczam że może (i jak to zazwyczaj bywa) czy jest lepsza od filmu, ale nie można z racji tego obniżać ocen i krytykować mimo wszystko świetnego filmu. Takim tokiem myślenia dajmy 5/10 dla Lśnienie czy Władcy Pierścieni...
Zawsze ale to zawsze książki wypadają lepiej w porównaniu do ich ekranizacji filmowych. I to jest oczywiste. W książce znajduje się o wiele więcej opisów, wątków, a co najważniejsze nasza wyobraźnia gra główne skrzypce itp. natomiast w filmie, który trwa góra do 2-óch godz czasu nie odnajdziemy tego wszystkiego co znalazło się w ksiażce, bo zwyczajnie producenci nie są w stanie tego wszystkiego umieścić w filmie, który trwa od 1,5-2 godz...
Albo "wszystko za życie". W sumie nie czytałam jeszcze książki, ale nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że mogłaby być lepsza niż film ;)
W sumie wstyd się przyznać ale nie czytałam tych książek oglądałam jedynie film. Na Zielonej mili nie mogłam osuszyć oczu, film w całym stopniu mnie poruszył...wydaje mi się że książka również wywarła by na mnie taki wpływ. Uważam że filmy są potrzebne tak samo jak książki, a wybór należy z osobna do każdego z Was. Jeśli chodzi o ten przypadek to książka w mojej opinii jest o niebo lepsza od ekranizacji.
Nie zgodze sie z Toba - nie ma reguly ze ksiazka jest lepsza, zawiera wiecej watkow ale to nie oznacza ze jest lepsza, w tym konkretnym przypadku ksiazka mi sie nie podobala, tzn przevzytalem ale nie bylem zachwycony , gdyby nie promcja i zapewnienia 99% czytelnikow ze ksiazka - fenomen podejrzewam ze odlozylbym I czesc po 100 stronach, ale przemoglem sie i jakos poszlo. Film zdecydowanie lepszy w mojej ocenie. Ciagel zastanawie mnie fenomen popularnosci ksiazek Miellenium
czyli,oglądać, czy nie oglądać - oto jet pytanie ???? ;)
Czytałam książki i jeszcze mam ciary (a było to kilka lat temu ;) ) więc nie chciałabym spartaczyć sobie tego nieziemskiego wrażenia po lekturze.
Warto ?
PS. "Godziny "- w wersji pisanej są lepsze:), z "Zielona milą" podzielam zdanie DoomedMistress,
Pewnie że można zobaczyć film, ale w moim wypadku gdy książka jest rewelacyjna( tak jak właśnie Millennium) film zawsze wypada blado. Wydaje mi się ze warto obejrzeć film, choćby dla tego że wyrobisz sobie opinie na jego temat, a później z czystą satysfkcją stwierdzisz, że książka o niebo lepsza. Więc na pewno nie spartaczysz sobie wrażenia po lekturze, będzie zapewne jeszcze silniejsze niż wcześniej bo będziesz miała porównanie. Wybieram się w najbliższym czasie na amerykańską wersję Millennium. Pozdrawiam
Obejrzałam i bez wielkiego halo, ale nie jestem rozczarowana. Rola Salander zagrana fantastycznie!!! Pięknie mroczna, szalenie odważna - cudowna. Natomiast w Blomkvistcie bardzo zabrakło spontanu,sztywno, bez wyrazu, nijak.
Mimo to warto.
polecam
Nie zgadzam się odnośnie filmowej/serialowej Lisbeth - wydaje mi się totalnie bez wyrazu. Blomkvist jak nie Blomkvist. Ale najbardziej mnie denerwowało, że z Eriki to już zrobili zupełnie inną postać.
Natomiast całkiem mi się podobają rysuneczki w czołówce :)
"Nie jestem reżyserem, ani scenarzystą i nie wiem jak należało nakręcić ten serial, ale na pewno nie w ten sposób" PROSZĘ CIĘ! Nie wiem, nie znam, ale się wypowiem, bo wiem lepiej. xD
Według Twojej koncepcji z portalu Filmweb.pl należy wyrzucić 99,99% użytkowników. Nie oszukujmy się! Dokładnie tyle osób nie ma pojęcia o reżyserii, scenariuszach, scenografii itd., itp.. Jedyne co mogą powiedzieć, to podoba się/nie podoba się. 0 lub 1. Kilkaset tysięcy, może milionów wypowiedzi widzów, nie profesjonalnych krytyków. Napisałem KONKRETNIE co mi się nie podoba, reszta mnie nie obchodzi, to problem reżysera, scenarzysty i aktorów. Jakieś sugestie do moich uwag? Chętnie zajmę stanowisko, na inwektywy nie odpowiadam.
Najkorzystniej byłoby ograniczyć wypowiedzi takie jak Twoje, ale nie dajmy się zwariować. Muszą istnieć też tacy mniej błyskotliwi i awanturujący się anonimowi ludzie jak Ty ;)
Mniej błyskotliwi? W stosunku do kogo? Trochę pokory! Nigdy się nie awanturowałem, generalnie jestem brat łata. Mam kontakt na Filmwebie z osobami, z którymi kompletnie się nie zgadzam w ocenie filmów, ale lubimy się w pozostałych kwestiach. Łączy nas wzajemny szacunek. Wiem, że nie jesteś w stanie tego zrozumieć. W ogóle nie za bardzo wiesz, co odpowiedzieć poza inwektywami. Nie rozumiem, po co, na co? Przecież zamiast mnie obrażać, mogłeś/mogłaś napisać, że myślisz inaczej, masz inne zdanie, wymienić jakieś argumenty. Spokojnie moglibyśmy podyskutować, wymienić się swoimi poglądami, trochę pokłócić, ale z klasą bez chamstwa. Dlaczego uważasz, że obrażenie mnie i chamskie odpowiedzi na moje posty są tak ważne? Czujesz się lepiej jak kogoś obrazisz?