Serial jest mocno nierówny. Bardzo skupia się na motywach obyczajowych, relacjach, związkach itd. Niestety w sytuacji, gdy postacie wciąż podejmują wątpliwe decyzje, widz często odczuwa frustrację i trudno wzbudzić w sobie sympatię do głównej obsady.
W pierwszych dwóch sezonach obserwujemy zmagania Nory z (później byłym) mężem - bohaterem niekoniecznie pozytywnym, natomiast z pewnością przydającym kolorytu każdej scenie, w jakiej się pojawia. Później obecność Henrika Linde traci na znaczeniu, co według mnie szkodzi serialowi, bo jest jedną z bardziej charyzmatycznych postaci, a już na pewno bije na głowę ciapowatego policjanta, Thomasa. W kolejnych sezonach Nora, uwolniona z nieudanego małżeństwa, wzdycha do Thomasa, ale ten woli popełnić największą bzdurę znaną człowiekowi i wrócić do byłej żony, a nawet założyć z nią rodzinę, która to oczywiście po paru odcinkach znowu się rozpada.
Zmiana męskiego bohatera na charakternego Norwega robi serialowi mocno na dobre, chociaż Alexandrowi nie są obce dramaty swojego poprzednika. Pierwszy sezon z jego udziałem mocno kręci się wokół postaci nieobecnej żony, która ostatecznie powraca i z którą Alex uważa za wspaniały pomysł ponownie się związać! W międzyczasie Nora wzdycha do Alexandra i irytuje się Henrikiem kręcącym z jej dawną koleżanką. Wszyscy wokół zdają się żyć szczęśliwie, tylko jedna Nora, biedaczka, wciąż cierpi na grono nieodpowiedzialnych pajaców w swoim otoczeniu. Dramat goni dramat i widz zastanawia się, czy postacie zaczną w końcu podejmować racjonalne decyzje. Sezon 9 niemalże kończy się obietnicą udanej przyszłości Nory i Alexa, ale... jednak postanowiono zaserwować widzowi cliff-hanger. Czy kłopoty skończą się dobrze? Aby się dowiedzieć, poczekajcie na kolejny sezon, bo przecież na pewno go nakręcą!