tylko, że zamiast kaznodziei w sutannie, który mieszkając w podobnie niewielkiej mieścinie pomoga lokalnej policji w każdym przestępstwie (albo nawet zbrodni!) tu w roli głównej występuje zagubiona kobieta szukająca szczęścia w miłości.
Na jej przeszkodzie jednak staje przede wszystkim jej charakter oraz lekkoduszne, a może nawet rozpustne podejście do związków. Co sezon to z kim innym, a jak przez jeden sezon trzyma się z jednym, to wzdycha do drugiego.
Piękne krajobrazy + całkiem niewiele promocji środowisk LGBT (jak na warunki szwedzkie oczywiście) sprawia, że z przyjemnością przebrnąłem przez wszystkie odcinki i Wam, generalnie również polecam, ale nie oczekujmy fajerwerek i nagłych zwrotów akcji, bo te były bardzo przewidywalne.