Kilka pierwszych odcinków postawiło ten serial u mnie wyżej niż House of Cards i Grę o Tron. Pomysł zaczerpnięty z Podziemnego Kręgu na wyzerowanie długów i należności wszystkich ludzi tak aby byli "wolni". Informatyka pokazana w sposób, który potrafi zaciekawić osoby zupełnie nią nie zainteresowane. Wiarygodna gra aktorska rainmena, debila, geniusza. Co poszło moim zdaniem nie tak?
Druga część zaczerpnięta z Podziemnego Kręgu. O ile w tym filmie schizofrenia była wisienką na torcie całej pokręconej fabuły, tak tutaj od 5-6 odcinka robią z niej motyw przewodni. I to jest strasznie słabe. Choroba ta jest nadużywana w filmach. Można by pomyśleć, że co 100 człowiek na nią cierpi, patrząc ile filmów wykorzystuje ten motyw. To jest taki escape button każdego reżysera i tchórzostwo.
Nie wiesz jak logicznie zakończyć wątek? Powiedz, że główny bohater go sobie uroił.
Nie wiesz jak pociągnąć dalej fabułę? No to zmieńmy tory serialu na problemy psychiczne bohatera.
Pojawiły się luki, które zostały wyłapane przez widzów? No to pewnie był sen, albo ułuda bohatera.
I obawiam się, że serial z tematyki nowych technologii i korposzczurów pójdzie w kierunku problemów psychicznych i zmieniania po 20 razy jednych wydarzeń na drugie. W połowie drugiego sezonu okaże się, że Elliot to też Wellick a na końcu że nie było żadnego ataku. Do dupy z taką fabułą.