Nigdy nie bawię się w ocenę poszczególnych odcinków oglądanych seriali, jednak tym razem muszę zrobić wyjątek. To co pokazali w siódmym odcinku Malek i Villar to wręcz mistrzostwo świata! Dawno nie widziałem tak niesamowitego dramatyzmu wypisanego na twarzach aktorów. Każde zdanie, każda mina, gest uroniona łza.. wow! Zwłaszcza Villar w roli Fernando Very robi ogromne wrażenie, bo nie spodziewałem się po nim aż takich fajerwerków.
Wiele odcinków tego serialu było ocenianych wysoko, bądź bardzo wysoko (niejednokrotnie ocena powyżej 9,0! ) ale na IMDB siódmy odcinek 4 sezonu ma średnią 10,0 na podstawie rekordowej ilości oddanych głosów - 8595. Fenomenalnie!
Tak Tak Tak!
To było niesamowite doświadczenie. Teatr, Hitchcock, zioło, Fincher - Sam Esmail. W życiu nie widziałem, żeby tak eksplorować "thriller psychologiczny", co za konstrukcja, co za muzyka, co za chwile - tak jak mówisz, drobnostki.
Ciaaaary. Najlepsza rzecz jaką widziałem w tym roku (moment w którym kamera przejeżdża do prawego pokoju, ukazując Kriste - albo gdy Eliott łapie za broń).
a pamiętam jak zacząłem czwarty sezon i już drażniące napięcie pierwszego odcinka przy takim wprowadzeniu i tym żółtym światełku robiło we mnie wrażenie - boję się dalej, boję się dalej. ale teraz to dopiero jestem podekscytowany! :D
Sezon 4 to spory progres, jeśli chodzi o formę. Praca kamery, kadry, kolorystyka, eksperymenty już od pierwszego odcinka zwracają uwagę. Momentami powiewa nawet klimatem Lynchowskim. Są też odniesienia do egzystencjalistów (najpierw Bez Wyjścia Sartre'a, później motyw ze śmiercią matki jak z Obcego Camusa). Motyw przemilczanego odcinka też świetnie zrealizowany. Jednak w 7 dramaturgia i aktorstwo wzbiły się na wyżyny mistrzostwa. A pomysł na sesję terapeutyczną w takim wydaniu... Chyba nikt wcześniej nie pomyślał i nie ogarnął tego w taki sposób.
właśnie obejrzałem ten odcinek. po prostu genialny. od gry aktorów po prace kamery do świetnego dźwięku (w tle deszcz i burza). nie wystawiam ocen odcinkom ale tutaj wyjątkowo poszło 10/10 :D
To prawda. To jeden z lepszych odcinków serialu. Świetny pod względem aktorskim. Choć cały sezon 4 dosyć się wlecze, to w 407 jest siła aktorstwa.
Choć pod koniec 4-tego sezonu (czyli zarazem serialu) za dużo płaczą. Co chwila są łzy. W ostatniej scenie patrzyłem na Eliotta i myślałem "Stary, weź już nie płacz..." a tu bęc...
wszedłem na Filmweb właśnie po obejrzeniu tego odcinka, żeby wystawić laurkę Villarowi ale nie będę zakładał kolejnego wątku tylko się podepnę. Moim zdaniem jego rola jest najlepsza w całym serialu, choć wiadomo - gra tylko epizod więc trochę trudno porównywać. Nie znam go z innych filmów ale to jak przekonywająco zagrał w Mr. Robot to mistrzostwo świata.