To nie jest zwyczajna historia o miłości. Wszystko opiera się na kontrastach wprost z teorii marksistowskich, dlatego niektóre rozwiązania fabularne wyglądają tak, jakby zostały napisane pod tezę. No ale nie jest to wina serialu, a książki, która jest pod takie założenia skrojona. Zresztą Sally Rooney wielokrotnie podkreślała, że jest marksistką.
Muszę jednak przyznać, że BBC wykonało kawał dobrej roboty – nie spodziewałam się, że producenci będą w stanie w tak wyrazisty sposób oddać to, z czego wynikają te napięcia między głównymi bohaterami. Bo nie chodzi mi jedynie o parę bogata-biedna, ale wszystko, co się z tym wiąże. To, jak do Connella dociera, że pieniądze czynią świat realnym czy gdy czuje się wyobcowany, bo przestaje należeć do niższej klasy, ale tym bardziej nie należy do wyższej. I jeszcze ta praca kamery! Ujęcia są delikatne, brakuje im ostrości, światła i cienie są miękkie.
Oczywiście wielkie brawa dla aktorów, którzy są niesamowicie autentyczni. To, jak Daisy Edgar-Jones wyszlifowała irlandzki akcent jest naprawdę imponujące. Zresztą świetnie się dogadują na ekranie, a trochę to „dogadanie” musiało zostać wypracowane, bo scen rozbieranych jest tu mnóstwo. Według mnie za dużo – oczywiście rozumiem, że chciano pokazać chemię, bliskość, przyciąganie i to jeszcze w naturalistyczny sposób – ale jak dla mnie trochę przegięli.
Ale poza tym serial ogląda się bardzo dobrze, minimalnie się momentami snuje, ale emocji jest mnóstwo i to bardzo skrajnych.
Więcej opowiadam tu: https://www.youtube.com/watch?v=TQmDDFtxgpo
Przegięli? Ja czuje zażenowanie oglądając praktycznie każdą scenę erotyczną w każdym, pierwszym z brzegu filmie czy serialu kręconym współcześnie. Tutaj wszystko wyglądało tak prawdziwie i było tak smacznie pokazane że aż oczu oderwać nie mogłam. Piękno i prawdziwa Erotyka przez duże "E".
Zgadzam się, sceny miłosne, czy nawet pocałunki, ogląda się ze ściśniętym sercem
Te sceny erotyczne były tak prawdziwe, że zaczęłam się zastanawiać czy oni, aktorzy przypadkiem nie uprawiają seksu naprawdę.
Czytałam artykuł w którym wypowiadała się kobieta będąca specjalistką/doradcą do spraw scen intymnych w tym serialu i zaskoczyło mnie to jak bardzo te wszystkie sceny były zaplanowane. Nie pod kątem reżyserii a właśnie pod kątem aktorów (przecież dość młodych) którzy byli całkowicie świadomi tego co grają, jak grają, byli całkowicie przygotowani psychicznie i co ważne mieli maksymalny komfort na planie podczas grania scen zbliżeń. Kiedyś aktorom mówiło się - "rozbieraj się i graj", teraz ludzie mają o wiele większą świadomość że udawanie seksu przed kamerą to nie bułka z masłem, nawet dla aktorskich wyjadaczy i zawsze powinna być w produkcji osoba która przygotuje aktorów kompleksowo do takich scen. Uważam że to świetne.
Bo nie uprawiają, te sceny są symulowane. A zwłaszcza w tym serialu jest to oczywiste. Celowo kamera i montaż ustawiane są tak, by nie było widać "narządów" naszych bohaterów "w akcji" lub by w ogóle nie było ich widać od pasa w dół.