Fenomen tej postaci wg mnie polega na tym że, nie da się nie pokochać seryjnej morderczyni. Ta socjopatka z nieopanowaną żądzą zabijania, która zaspokaja swoje chore pragnienia poprzez obcinanie facetom "wacków" - jest nawet zabawna (moment w kuchni, gdy jest sam na sam z Eve, jej udawany płacz i chęć odejścia od zabijania, to coś niesamowitego).
Z uśmiechem na twarzy pozbywa się swoich ofiar a ja patrząc na nią, nie czuję oburzenia ani wstrętu. Co więcej — kibicuję, trzymam kciuki za jej dalsze sukcesy.
Nie można tego samego powiedzieć o jej antagonistce - postać Eve jest nijaka. Może to kwestia złego doboru aktorki (Sandra Oh) :(
Ja nie polubiłem jej od początku i tylko mnie drażniła, chciałem żeby ktoś ją wreszcie uciszył nabojem prosto w głowę.
Jak ktoś nie lubi ładnej kobiety to musi odczuwać wstręt do kobiet? Po prostu mnie irytowała okrutnie od samego początku.