To prawda, Ojciec Mateusz to serial z przymrużeniem oka. I nawet sami twórcy śmieszkują z jego konwencji. Pamiętam jak w jednym odcinku Siostrzenica Księdza (nie pamiętam imienia) jechała gdzieś z wycieczką i histeryczka Natalia (jedna z niewielu postaci w serii, którą nie lubię) oczywiście dostała ataku paniki. A tamta ją zripostowała "spokojnie, wszędzie będę bezpieczniejsza niż w Sandomierzu".

Jako odmóżdżacz albo "coś żeby leciało w tle" Ojciec Mateusz sprawuje się doskonale. Odcinki według sprawdzonej formuły, bohaterowie stali, ich losy też, można oglądać bez zaangażowania i praktycznie w dowolnej kolejności. Taki Scooby Doo z księdzem zamiast psa ;) Chociaż nie... Żmigrodzki jest równocześnie Scoobym (główny bohater), Velmą (naczelny rozwiązywać) i Fredem (wiodący strateg). Niemniej tak też traktuję ten serial. Czasem sobie puszczę z braku laku i nawet dobrze się bawię. Chociaż absurdy mógłbym wymieniać godzinami :D

Co do sztuk walki to na pewno był odcinek z boksem, w którym Żmigrodzki pomagał jednemu zawodnikowi w treningu. Trzymał ten "wór" i go motywował. Więc nawet to liznął... Chociaż nad gardą faktycznie mógłby popracować.

Acz była jeszcze jedna postać równie doskonała jak Ojciec Mateusz. Ta ruda policjantka, która kręciła się po Sandomierzu wieki temu. Pamiętam jak w szpilkach i spódnicy dopadła amatora babcinych torebek. Albo jak dawała lekcje z chwytów. Nocul na czczo waży trzy razy tyle co ona najedzona do syta, ale kładła go jak dziecko. Osobiście zastanawiałem się czy to policjantka czy jednak ninja w spódnicy. No i jako jedyna na komendzie miała intuicję.

Tego wspaniałego odcinka/odcinków akurat nie było mi dane zobaczyć, ale (zapewne) wszystko przede mną! :)

Tfurcy nieraz i nie dwa płyną w fantazji i realizm wtedy kuleje, gdy w oparach absurdu 50-cio kilowa kobitka kładzie, rzuca, czy leje prawie dwa razy cięższego od niej faceta. Był taki film pt. "Sęp" i tam nieodżałowana Przybylska była... mistrzynią kickboxingu. Okej, to jeszcze spoko, brak zastrzeżeń, bo wywalczyła na pewno ten tytuł pokonując inną kobietę, bankowo dodatkowo w swojej kategorii wagowej. Ale poszła szkolić służby specjalne i zlała... Małaszyńskiego, który Pielą nie jest, ale swoje waży i raczej nie jest chuchrem, bo na oko daję mu jakieś 90-100kg, więc śmiech na sali. No, ale w końcu to tylko film, tak jak tu to tylko serial.

Najbardziej zgadzam się z fragmentem, że >Jako odmóżdżacz albo "coś żeby leciało w tle" Ojciec Mateusz sprawuje się doskonale.< raczej Mateusza dla niego samego nie oglądam nigdy, tylko właśnie jest czymś do pogapienia się w trakcie obrabiania kotleta, potem ciasta, kompotu, herbaty itp. itd.

Ano, archetyp "ninjy w spódnicy" regularnie pojawia się w kinematografii. Moim ulubieńcem jest Catwoman z TDKR. W realu filigranowa Anne Hathaway nie dałaby rady oburącz wykręcić drabowi ręki, a w filmie rzucała nimi jak workiem ziemniaków.

A co do Ojca Mateusza to jest to mój "guilty pleasure". Raczej nie wyczekuję premiery nowego odcinka, ale z braku laku obejrzę jak właśnie leci w TV i jest niezła zabawa. Ostatnio był odcinek jak Natalia panikowała, bo miała gdzieś jechać PKS-em i na pewno coś złego się wydarzy (ja pieprzę... co za stuknięta baba). Okazało się jednak, że miała rację, bo... autobus został porwany dla okupu. A potem... dwój pasażerów przejęli porwanie XD

Zabawne, ledwo wspomniałeś o tym odcinku, którego wydaje mi się raczej nie widziałem i... wieczorem trafiłem na jego zapewne powtórkę, do ciasta i herbatników. Normalnie na TVP Seriale leci Mateusz, czasem na HD. No i faktycznie odcinek naciągany i to bardzo mocno, Morus ściągnął "kominiarzy" i chciał jak najszybciej rozwiązać problem, Możejko z Noculem jako negocjatora wysłali księdza i wykonał robotę. Z tym porwaniem to chyba miał być jakiś "prank", bo postrzelonego żartownisia policja przeprosiła za niedogodności związane ze składaniem zeznań - komiczne!
Słabe trochę, że tak łatwo udało im się skłócić tych oprychów do tego stopnia, że jeden drugiemu strzelił w plecy? No, ale może księża mają i taką zdolność ;)
Natalia jest bardzo żartem pisaną osobą i właściwie wszystko co gada nie nadaje się do brania na serio. Tutaj faktycznie jej "przeczucia" się nazbyt zmaterializowały.

Borewicz był słaby. Cieślak był agentem SB.

Mam takie samo zdanie. Do tego czasem odnoszę wrażenie, jakby autorzy scenariusza byli wręcz... jasnowidzami. Właśnie obejrzałam wzruszający odcinek z 2012 r. (!) "Święta Rodzina" o ukraińskim chłopczyku i jego krewnych i jestem nim bardzo poruszona. Pozdrawiam. :)

O ile ja bardzo lubię pierwsze kilka- kilkanaście sezonów serialu, o tyle co się dzieje teraz to jakaś kompletna fantazja twórcza.
Najpierw odcinek 300, gdzie Żmijewski gra podwójną rolę, gdzie jako sobowtór okrada innych parafian z pieniędzy, w końcu zostaje znaleziony martwy, ale oczywiście to ciało sobowtóra, nasz niezmordowany ksiądz jest cały i zdrowy.
A ten dzisiejszy, odcinek 385 to już totalny odjazd. Natalia jedzie do Ameryki i nagle wraca i zostaje zatrzymana za przemyt narkotyków. Twórcy chyba naoglądali się Skazanej, ale jednak Kinga Preis to nie Agata Kulesza.
Po raz pierwszy w historii serialu następuję końcówka- ciąg dalszy nastąpi.
Oprócz tego odnoszę wrażenie, że Michał Piela, Piotr Polk i przede wszystkim sam Artur Żmijewski są już chyba zmęczeni grą w tym serialu i grają bardzo jednowymiarowo.
A jakie są wasze wrażenia i opinie po tym odcinku??

Moje odczucia są dokładnie identyczne. Zakończenie wczorajszego odcinka (i on cały) to absolutny przewrót.