Pierwsze 2 odcinki fajnie się ogląda, tylko że cały czas nie rozumiem, co się stało z Gazpromem ?
Może mi coś umknęło, ale przecież Rosjanie byliby głównymi beneficjentami takiej decyzji Norwegów stając się w Europie monopolistą. Jest więc totalnie bez sensu żeby mieli mieć interes w nakłanianiu ich do wznowienia produkcji .
Trochę to tak wygląda , jakby Norwegia była jedynym dostawcą gazu czy ropy na świecie. Wiem że to political-fiction ale takie oderwanie od realiów mocno obniża dramaturgię.
Skoro "fiction" i niedaleka przyszłość…. to może rosyjskie zasoby się wyczerpały ;-) ?????
Skoro film się dobrze ogląda… a mi się bardzo dobrze ogląda… to nie czepiajmy się szczegółów ;-) Pozdrawiam!
To nie są do końca szczegóły, a podstawa zawiązania intrygi thrillera political fiction, gdzie jakimś atutem jest ciekawa analiza futurystycznego scenariusza, a tu na razie główne zło to premier Norwegii ekolog - pacyfista - oszołom - więc jak na razie z polskiej perspektywy oglądam ten serial raczej z rozbawieniem, niż napięciem, jako fantasy z Norwegii. Ten wątek ekologiczny drażni, bo jest taki jednoznaczny, a przecież taki ruch oznaczałby brak ogrzewania, prądu dla milionów europejczyków, trochę tu mamy taką wizje jak w Avatarze, gdzie jest jedna racja i koniec. Na koniec dodajmy, że gaz akurat jest paliwem stosunkowo ekologicznym, który pozwolił wielu krajom ograniczyć emisje bardziej, niż źródła odnawialne.
Też nad tym myślałem. Chodzi o to że Norwegia produkowała by energię z elektrowni atomowych na tor. Rosji w tym przypadku chodziło by o utrzymanie statusu quo i utrzymanie produkcji energii z ropy i gazu, w innym przypadku stopniowo tracili by rynek zbytu na swój produkt - energia z toru byłaby eksportowana do Europy - o czym wspomniał premier w bodajże 1 odcinku. Europa poparła Rosję ponieważ nie była w stanie dostosować się do tempa transformacji.