Nie do końca podoba mi się to, jak potoczyła się fabuła. Mamy jednak do czynienia z odwróceniem znaczenia pewnych postaw moralnych. Kobieta, która po przebudzeniu ze śpiączki dowiaduje się, że jej dotychczasowe, poukładane i szczęśliwe życie dosłownie zawala się na jej oczach: Dziewucha, która podstępnie rozkochuje w sobie zajętego i żonatego mężczyznę sprawia, że ten po x latach wspólnego życia z Marfil, będąc już po ślubie, oznajmia jej potem, (tak sobie po prostu), że "jego uczucie do Niej wygasło", co jest egoistyczne i żenujące. Jakby tego było mało jej własna siostra-bliźniaczka próbuje jej odebrać dom, męża i tożsamość, rujnując dotychczasową relację Marfil z mężem. Do tego inna dziewucha podstępna w tle od lat dybiąca na Maksymiliano. W końcu on sam Maksymiliano w szponach absurdalnej obsesji na punkcie manipulantki - Diany. Patrząc obiektywnie na całokształt, to właśnie Marfil jest tytułową "Osaczoną" a nie fałszywa pielęgniareczka Diana. W takiej sytuacji tak naprawdę, każdy z nas stałby się według tej telenoweli "tym złym i niedobrym", gdyby znalazł się w sytuacji Marfil.
Odwrócenie znaczenia postaw wyraża się w tej telenoweli właśnie w ten sposób, że kobieta, która straciła 2 lata ze swojego życia wskutek śpiączki, walcząca jedynie o odzyskanie tego, co jej tj. Domu, męża i życia - jest przedstawiana, jako "Zła", podczas gdy dziewczyna, która rozkochuje w sobie zajętego, żonatego mężczyznę, uchodzi za przykład "poczciwej i świętej". Jest to dla mnie nie do przyjęcia, ponieważ to sugeruje, że "odbijanie i branie się za żonatych mężczyzn jest ok" a "walczenie o odzyskanie swojego życia, pozycji i zdrowia, które inni chcą nam podstępem zabrać i to w białych rękawiczkach, jest przedstawione, jako złe". Nie można aprobować rozbijania małżeństwa i sugerować, że ktoś taki ma do wszystkiego prawo a postać Diany bardzo wymownie to prezentuje. Absolutnie nie mogę tego zaakceptować. Bardzo szkoda mi Marfil. Najbardziej skrzywdzona fabularnie postać w telenoweli.